Marcin Janusz godnie zastąpił Grzegorza Łomacza. "Stresowałem się i myślałem, jak to będzie"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz

Marcin Janusz pod nieobecność Grzegorza Łomacza spisał się znakomicie i poprowadził PGE Skrę do zwycięstwa w półfinale Pucharu Polski nad ONICO Warszawa (3:0).

Po pełnym emocji pierwszym półfinale (Trefl wygrał z ZAKSĄ 3:1 - przyp. red.), w drugim było mniej walki i nie doszło do niespodzianki.

Na papierze faworytem w starciu z ONICO Warszawa była PGE Skra Bełchatów, choć piątkowa wiadomość o tym, że Grzegorz Łomacz jest kontuzjowany, wprowadziła trochę dezorientacji. Brak podstawowego rozgrywającego nie przeszkodził jednak drużynie, przeciwnie - Marcin Janusz zrobił wszystko, żeby zespół tego nie odczuł. Był dokładny, konsekwentny i trudno było mieć w jego kierunku jakiekolwiek zarzuty.

- Przede wszystkim dobrze zagraliśmy i każdy z drużyny może być z tego zadowolony - podsumował skromnie. - Cieszę się, że dostałem szansę, chociaż szkoda, że w takich okolicznościach. Życzę Grześkowi jak najlepiej i mam nadzieję że jak najszybciej wróci do zdrowia, a podczas jego nieobecności postaram się dać z siebie wszystko - zapewnił.

PGE Skra o kontuzji Łomacza poinformowała dopiero na dzień przed startem Pucharu Polski, jednak do wypadku na treningu doszło wcześniej. Marcin Janusz wiedział więc, że to on będzie reżyserem gry w drużynie. - W sobotę tremy już nie było, ale kilka dni po kontuzji Grześka stresowałem się i zastanawiałem się, jak to będzie. Nie miałem zbyt wielu szans w tym sezonie, żeby pokazać się na boisku w dłuższym wymiarze czasu. W półfinale czułem się jednak dość pewnie i wydaje mi się, że to udało mi się to zaprezentować i nadal tak będzie w kolejnych tygodniach - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO:Stefan Hula: Skoro Adam Małysz po moich skokach mówił "bomba", to znaczy, że musiało być dobrze

ONICO grało nierówno, momentami zagrażając tylko PGE Skrze. - Biorąc pod uwagę, że mocno zagrywaliśmy, popełnialiśmy przy tym naprawdę mało błędów i przynosiło nam to korzyści. Tym charakteryzuje się nasza gra, przy dobrej zagrywce, odpowiednio funkcjonują także pozostałe elementy. Liczę na to, że w finale będzie tak samo - powiedział rozgrywający.

Zadanie łatwe jednak nie będzie, bełchatowianie zagrają z Treflem Gdańsk, który pokonali na początku stycznia w Ergo Arenie. - Wygrana Trefla z ZAKSĄ pokazuje, jak trudnym rywalem będą gdańszczanie, ZAKSA w tym sezonie gra niesamowicie i pokonanie ich 3:1 jest godne podziwu. Będziemy chcieli jednak skupić się na własnej grze i jeśli zagramy jak z ONICO, to wszystko będzie dobrze - zakończył.

Finał pomiędzy Treflem a PGE Skrą zaplanowano na godz. 14:45.

Komentarze (0)