GKS Katowice wybrał właściwy kierunek i wygrał z BBTS-em. "Dwa mecze w jednym"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Zespół GKS-u Katowice, w środku Piotr Gruszka
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Zespół GKS-u Katowice, w środku Piotr Gruszka

GKS Katowice był bardzo blisko sensacyjnej porażki z niżej notowanym BBTS-em Bielsko-Biała, ale udało mu się wrócić na właściwe tory. - Długo ciułaliśmy punkty, ale skutecznie - mówił Rafał Sobański.

- Wiedziałem, że to będzie trudny mecz, takie też trzeba rozgrywać, tym większe brawa dla chłopaków. Widać było po przeciwnikach olbrzymią determinację i motywację. Ich atuty, które zauważyliśmy w analizie, potwierdziły się w dwóch pierwszych setach, a nam wtedy zabrakło przyjęcia i dobrej zagrywki. Zupełnie tego nie mieliśmy i trudno było o nawiązanie walki nawet z potencjalnie słabszym zespołem - tłumaczył Piotr Gruszka, szkoleniowiec GKS-u, w rozmowie z klubowym portalem. Prowadzeni przez niego siatkarze ulegli BBTS-owi Bielsko-Biała do 19 i 22 w dwóch pierwszych partiach ostatniej ligowej konfrontacji i wydawało się, że 11. ligowe zwycięstwo jest dla nich nieosiągalne.

Wtedy katowicki zespół udowodnił, że może liczyć na zmienników. Świetną zmianę dał Rafał Sobański, wybrany MVP omawianego spotkania w hali na Szopienicach. Ponadto katowiczanie mogli liczyć na umiejętności innych rezerwowych wprowadzonych w chwili kryzysu na parkiet, czyli Tomaszowi Kalembce, Maciejowi Fijałkowi i Bartłomiejowi Krulickiemu.

- Można podzielić nasze granie na dwa mecze, ten przed przerwą i po przerwie. Nie weszliśmy w ten mecz: nie wychodziła nam kompletnie zagrywka, dlatego nie mieliśmy okazji do grania blok-obrona. Za to przeciwnicy grali tak, jakby występowali u siebie, a my dopiero po przerwie zaczęliśmy serwować regularnie. BBTS zaczął popełniać błędy, u nas poprawiła się kontra i długo ciułaliśmy te punkty, ale ostatecznie cały zespół powalczył o dwa punkty. Po przerwie mogliśmy pójść tylko w dwóch kierunkach: albo porażki 0:3, albo wygranej 3:2, wybraliśmy ten drugi kierunek - mówił zmęczony, ale szczęśliwy Sobański.

GieKSę czeka wymagający tydzień, jako że 7 i 9 marca rozegra ona dwie ligowe potyczki z rzędu z rywalami z najwyższej półki. Mowa o wyjeździe na teren ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i meczu w Spodku z PGE Skrą Bełchatów. Zwycięstwo z BBTS-em pozwala śląskiej ekipie podchodzić pozytywnie do nadchodzących wyzwań. - Wiedzieliśmy, że drużyna z Bielska bardzo się poprawiła od czasu naszego ostatniego meczu z nią, ale i tak te dwa pierwsze sety w jej wykonaniu nas zaskoczyły. Udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem, który nie odpuszcza, tylko walczy do końca. W poprzednim sezonie było nas stać na urywanie lepszym drużynom punktów, teraz jest to zdecydowanie trudniejsze i nie zawsze się udaje. Ale mam nadzieję, że przełożymy naszą grę z trzech ostatnich setów z BBTS-em na kolejne starcia w lidze - stwierdził przyjmujący katowickiego GKS-u.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen zaskoczył dziennikarzy. "Runda honorowa" nowego selekcjonera kadry Polski

Komentarze (0)