Reprezentacja Polski w wielkim stylu pokonała Niemki, w swoim 11. meczu w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Narodów. Podopieczne Jacka Nawrockiego w czwartym secie przez bardzo długi czas demolowały rywalki swoją zagrywką i skutecznym blokiem, w pewnym momencie prowadząc nawet 18:1! Kibice zgromadzeni w hali Łuczniczka, z podziwem obserwowali serwisy Marleny Pleśnierowicz i kolejne udane zagrania duetu Agnieszka Kąkolewska - Malwina Smarzek, zastanawiając się nad wysokością końcowego rozstrzygnięcia. Ostatecznie gospodynie pozwoliły rywalkom ugrać 9 punktów w secie. To uchroniło Niemki przed blamażem i niechlubnym rekordem. Dla podopiecznych Felixa Koslowskiego, mogło być to szczególnie bolesne, bowiem w ciągu kilkunastu minut z autorek, mogły przeistoczyć się w ofiarę rekordowego wyniku.
W lipcu 2015 roku reprezentacja Niemiec, na turnieju World Grand Prix w Ningbo, odniosła najwyższe zwycięstwo w secie w rozgrywkach międzynarodowych. Pierwszą odsłonę spotkania z Dominikaną nasze zachodnie sąsiadki wygrały wówczas 25:6. W tamtym czasie zespół prowadził Luciano Pedulla, a kadrze znajdowały się takie zawodniczki jak chociażby Maren Fromm, Lenka Durr i Louisa Lippmann. Wspomniana trójka wystąpiła także w środowym starciu, które niemal zakończyło się blamażem dla Niemek. Gdyby nie błędy Polek w ataku i polu zagrywki, nasze zachodnie sąsiadki przeszłyby do historii, zajmując niechlubne miejsce ekipy z Karaibów.
- Wynik był oszałamiający, ale w takich momentach paradoksalnie potrzeba jeszcze bardziej chłodnej głowy i większego skupienia, bo w damskiej siatkówce nie takie piękne wyniki się przegrywało. To chyba wszyscy wiedzą od dawien dawna. Rywalki kompletnie nie miały na nas pomysłu. Szukały różnych rozwiązań, a my zawsze miałyśmy na to lekarstwo - przyznała po spotkaniu przyjmująca polskiego zespołu Martyna Grajber.
- Graliśmy bardzo konsekwentnie. Nawet mimo wysokiej przewagi, staraliśmy się to utrzymać i wybierać najlepsze opcje. Zwyciężyć w takim stylu nie zdarza się często. Dla nas to wielkie święto triumfować w takim klimacie jaki był w Bydgoszczy podczas tego spotkania. Po prostu serce rośnie - powiedział selekcjoner polskiej kadry Jacek Nawrocki.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Gdybym był bramkarzem, chciałbym już wiedzieć, kto jest numerem jeden
Wbrew pozorom, szkoleniowiec Biało-Czerwonych decydującej odsłony nie obserwował ze stoickim spokojem. W trakcie pracy trenerskiej przeżył bowiem wiele zwrotów akcji, dlatego mimo rekordowego prowadzenia (18:1 - dop. red.) uczulał swoje podopieczne na brak koncentracji.
- Pamiętam w swojej karierze taki set, w kwalifikacjach U-23. Tam przegrywaliśmy 1:20. Po dwóch-trzech zmianach, jak się okazało, doszło do wyniku 22:24. Bałem się, żeby tym razem w drugą stronę tak nie było. Dlatego mocno skupiałem się na naszej grze - przyznał selekcjoner polskiej ekipy.
- W takich momentach najważniejsze jest utrzymanie koncentracji, a nie granie fajerwerków. Te można zachować na moment, kiedy jest po równo. Trzeba stopować zespół, żeby za szybko nie uwierzył w wygraną. Dziewczyny były jednak skupione na tym, żeby nie odpuścić - powiedział doświadczony szkoleniowiec.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)