- Musimy zacząć grać w siatkówkę z przeciwnikiem, a nie ze sobą. Wyglądamy jakbyśmy się bardziej męczyli ze sobą, niż z rywalem. Nie skupiamy się na nich, tylko na tym co nam nie wyszło. Musimy wrócić do naszej siatkówki. Jak na razie jest niepewna i szarpana - mówił po sobotnim meczu z MKS-em Będzin, Mateusz Mika.
[tag=1799]
Asseco Resovia[/tag] w 5. kolejce PlusLigi nadal nie zdołała przełamać swoich słabości i znów przegrała przed własną publicznością za trzy punkty, notując piątą porażkę z rzędu, co umocniło drużynę na dole tabeli. Obecnie jako jedyna w lidze pozostaje bez żadnego zwycięstwa.
Mecz z MKS-em rzeszowianie rozpoczęli dobrze, trzymając inicjatywę niemal przez całą premierową odsłonę, jednak ostatecznie przegrali. W zaciętym pierwszym secie walka toczyła się na przewagi, gdzie Asseco Resovia pogrążyła się błędami własnymi. Nie pomogła zmiana trenera na Gheorghe Cretu. Drużyna nadal grała z zaciągniętym hamulcem, nie prezentując swojego potencjału, bez wiary w przełamanie i zwycięstwo.
- Popełniliśmy parę głupich pomyłek i już tego nie zmienimy. Zresztą, to że przegraliśmy pierwszego seta nie znaczy, że mamy przegrywać także kolejne. Musimy wrócić do normalnego grania, bo nie wyglądamy dobrze - analizował dyspozycję zespołu Mika. - Nowy trener nie mógł zmienić wszystkiego na raz. Próbowaliśmy odmienić niektóre elementy krok po kroku i naprawdę nieźle to wyglądało podczas przedmeczowego mikrocyklu. Jednak w trakcie spotkania wróciliśmy do starych koszmarów i wyszło jak wyszło.
Jakie zmiany powinny zajść w zespole według przyjmującego, aby zaczął w końcu wygrywać? - Każdy musi zacząć od siebie. Musimy zacząć się cieszyć tym co robimy. Po raz kolejny schodzimy z opuszczonymi głowami. Wiadomo, że przegraliśmy, ale tych głów nie możemy spuszczać w trakcie meczu.
Ewentualną poprawę kondycji fizycznej, jak i psychicznej, rzeszowianie będą mieli okazję pokazać w Bełchatowie już w najbliższą środę mierząc się z PGE Skrą.
- W Bełchatowie będzie trudno. Meczów Skry co prawda nie oglądałem, ale widziałem wyniki i punktów ma na pewno więcej niż my... Może faktycznie z takim rywalem będzie mniejsza presja i uda nam się odpalić. Musimy się po prostu przełamać. Wygrać mecz, może dwa i nakręcić naszą grę aby być pewnym.
ZOBACZ WIDEO: Polski wspinacz zachwycił Justynę Kowalczyk. "To się w głowie nie mieści!"