Francisek Bockay: Podczas meczu staramy się wspólnie nakręcać, wyszukiwać pozytywy

WP SportoweFakty / Anna Soboń / Na zdjęciu: siatkarki KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
WP SportoweFakty / Anna Soboń / Na zdjęciu: siatkarki KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

KSZO Ostrowiec Św. pokonał we własnej hali E.Leclerc Radomkę Radom, jednak nowy szkoleniowiec gospodyń doskonale wie, że przed zespołem jeszcze sporo pracy. - Wiemy też na czym mamy się skupić - mówił po meczu Francisek Bockay.

Spotkanie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski z E.Leclerc Radomką Radom było pierwszym dla nowego szkoleniowca pomarańczowo-czarnych. Debiut w Lidze Siatkówki Kobiet wypadł bardzo dobrze, bo jego podopieczne zainkasowały komplet punktów, oddając rywalkom tylko seta.

- Jesteśmy szczęśliwi z tej wygranej, tym bardziej, że łatwo ona nie przyszła. Kiedy byliśmy skonsolidowani w obronie i do tego dobrze zagrywaliśmy, to była woda na młyn naszej gry - mówił po spotkaniu Frantisek Bockay.

Trener siatkarek z Ostrowca Świętokrzyskiego nie zamierza jednak spocząć na laurach i mimo wygranej doskonale wie nad czym ma pracować jego drużyna. - Sztab szkoleniowy dobrze przepracował z zespołem okres przygotowawczy, ja przyszedłem, gdy liga już wystartowała i teraz będziemy dalej wspólnie pracować na ten wynik, bo pracy zawsze jest dużo. Wiadomo, że potrzeba czasu, byśmy się wszyscy lepiej poznali i zrozumieli, ale dzisiaj już było widać, że to porozumienie się rodzi. Wiemy też na czym mamy się skupić. Przyjęcie i jeszcze lepsze zrozumienie rozegrania z atakiem - to elementy, nad którymi musimy sporo pracować.

Nie był to łatwy mecz dla żadnego z zespołów. Raz KSZO, raz Radomka pokazywały swoje najlepsze zagrania, by po chwili gonić wynik po głupich błędach. Niemniej jednak był zadowolony przede wszystkim z woli walki i ambicji, którą pokazały jego podopieczne. - W tym meczu faktycznie, nasza gra mocno falowała, wiele osób to dziwi, ale dla mnie to akurat jest coś normalnego. To jest dopiero druga ligowa kolejka i ta forma jeszcze będzie skakać. Takie rzeczy się dzieją i nic w tym dziwnego. Najważniejsze, że dziewczyny pokazały charakter, walczyły i pomagały sobie nawet w tych trudnych momentach i udowodniły, że tworzą zespół. Serdecznie dziękujemy za wsparcie naszym kibicom, bo to dla nich gramy i będziemy robić wszystko, by przychodziło ich na nasze mecze jeszcze więcej. Było dużo zmian w zespole, ale najważniejsze, że każda zmiana coś wniosła. Czy to dobra zagrywka, czy to obrona. Każda dziewczyna coś dała drużynie od siebie i o to właśnie chodzi. Wszyscy muszą grać, bo jedną szóstką nie da się zajść zbyt daleko. To jest siatkówka, czyli gra zespołowa - dodał ostrowiecki szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Piękny gol Dybali. Juventus pokonał Cagliari [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Trener Fransisek Bockay dał się poznać jako bardzo emocjonalna osoba, która żyje spotkaniem cały czas. - W spotkaniu z ekipą radomską wrażeń zdecydowanie nie brakowało, bo oba zespoły zadbały o to, by kibice nie mogli się nudzić. Jak już wspominałem, siatkówka to całe moje życie. Każdą chwilę poświęcam właśnie tej pasji. To nie jest moja praca - to jest moje życie. Rozmawiałem z dziewczynami i one już wiedzą, że jestem emocjonalny. Przekazuję im przy linii podczas meczu te emocje i oczekuję, że te emocje do mnie wrócą wraz z dobrą grą. Podczas meczu staramy się wspólnie nakręcać, wyszukiwać pozytywy. Na rozwiązywanie większych problemów jest czas, kiedy są czyste głowy - zakończył.

Mniej powodów do zadowolenia miał trener Jacek Skrok, który nie szczędził słów uznania dla środkowych KSZO oraz Anny Miros, która zasłużenie została MVP spotkania.

- Generalnie, to chyba zasłużone zwycięstwo drużyny KSZO, która zagrała odważniej, mając po swojej stronie kilka atutów, w postaci choćby środkowych, czy Ani Miros, która została MVP tego meczu. My właśnie w tym miejscu przegraliśmy ten mecz, przegraliśmy go na skrzydłach, bo choć ostatecznie przyjęcie mieliśmy lepsze, to przeciwnik wygrał z nami blokiem i skutecznością w ataku. Mój zespół rzeczywiście jest młody, ale mam też kilka doświadczonych zawodniczek i oczekiwania w związku z tym są trochę więcej, niż przyjechać i przegrać 1:3 - powiedział.

Radomka to młoda zespół, który debiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce i jak wiadomo musi zebrać doświadczenie na boisku. Trenera wraz ze sztabem szkoleniowym mają sporo pracy, jednak patrzą w przyszłość z optymizmem.

- Rozmawiamy w zespole, że jeśli chcemy wygrywać mecze, to musimy grać taką zagrywką, jak Ali Grabki w końcówce czwartego seta, ale nie momentami, a przez cały mecz. Nawet kosztem błędów, ale żeby ta zagrywka coś wnosiła. Tutaj nam się to nie udało, poza tą końcówką ostatniego seta, gdzie chcąc odbić się od dna, Ala zaryzykowała na zagrywce, jednak przegraliśmy w ataku, bo o ile Ania Miros wzięła ciężar gry na siebie i skończyła to, co miała skończyć, a nam się to nie udało. Myślę, że to są takie dwa zespoły na porównywalnym poziomie, decydować może dyspozycja dnia, dlatego uważam, że w rewanżu z KSZO nie stoimy na straconej pozycji - zakończył trener radomianek.

Źródło artykułu: