Wyzywanie od alfonsów, skradziony sprzęt - kulisy konfliktu w Jastrzębskim Węglu

Marcin Karwot
Marcin Karwot
Jastrzębski Węgiel działa niezgodnie z prawem?

Michał Wojciechowski zauważył, że śląski klub może łamać przepisy urzędu skarbowego. Chodzi bowiem o paragony, a dokładnie o adresy na nich. Właściciel MI-WO uważa, że nie może być sytuacji, gdzie bilety, czy też karnety są kupowane w hali Jastrzębskiego Węgla (mieści się na Al. Jana Pawła II), a na kwitku widnieje ul. Reja, gdzie znajduje się oficjalna siedziba zespołu. Zgłoszono tę sprawę do odpowiednich organów.

- Kasa fiskalna znajduje się na ul. Reja 10, a bilety kupowaliśmy przecież na Al. Jana Pawła II. W świetle prawa jakim prawem może dojść do takiej sytuacji? Poczyniłem inne kroki w tej sprawie, bo tak być nie może. Adam Gorol tworzy Bizancjum, a takiej bzdury nie potrafi dopilnować. Paragon fiskalny musi być tam, gdzie się kupuje - uważał Wojciechowski.

Z kolei prezes klubu uważa, że cała sprawa jest w pełni legalna. - KS Jastrzębski Węgiel ma siedzibę na Reja 10 w KRS. Jeżeli twierdzą, że coś jest niezgodne z prawem, to pragnę poinformować, że to my decydujemy o lokalizacji własnej siedziby. My mamy siedzibę tam, a na Al. Jana Pawła II gramy mecze i posiadamy swoją administrację. Jeżeli ich osoba stwierdzi, że to niezgodne z prawem, to może podjąć jakąś interwencję. Ja uważam, że jest inaczej. Żadne kontrole zewnętrzne nigdy tego nie kwestionowały. Zresztą ja też prowadzę swoje firmy i jest podobnie. To jest normalne, że siedziba ma swój adres, a działalność prowadzona jest w innych lokalizacjach - stwierdził Gorol.

Szansy na pogodzenie nie ma

Wiele wskazuje na to, że do pogodzenia stron nie dojdzie w najbliższym czasie. Janusz Cupryś i Michał Wojciechowski wykluczają możliwość połączenia się z "nowym" stowarzyszeniem i wspólnym kibicowaniem za linią końcową w jastrzębskiej hali. - Nie ma szans na połączenie się klubów kibica. Gwarantuję, że wiele osób przyszłoby do nas. Niech pan Adam Gorol zadba o wizerunek klubu, a nie swój. Cała sytuacja jest żenadą. Istnieje konflikt pomiędzy naszymi klubami kibica. Nie wiem skąd agresja z drugiej strony w stosunku do nas. Mówiono, że ja buduję czarny PR. Złego słowa nie powiedziałem na temat klubu do tego dnia. Wszyscy byli buntowani przeciw nam. Nas stać na wyjazdy i karnety. Nie chcemy być lepsi, a po prostu kibicować - zadeklarował Wojciechowski.

Gorol wie, że pomiędzy grupami kibicowskimi są nieporozumienia, ale nie orientuje się, co jest tego powodem. - Nie mam nimi żadnego konfliktu. Może oni tak twierdzą. Chcą, bym wyraził zgodę na doping drugiego stowarzyszenia na hali. Ja się na to nie zgadzam. Czy to jest konflikt? Żyjemy w państwie prawa. Nie ma porozumienia w kwestii współpracy. Mieli odpowiedzi na pisma. Były zaproszenia do klubu i stawiali się na spotkania lub nie. Swoje stanowisko przedstawiłem jasno. Decyduję też o dopingu zorganizowanym. Żaden kibic nie ma jednak drogi zamkniętej do przyjścia na mecz - ogłosił prezes Jastrzębskiego Węgla.

Wojciechowski zauważa, że w Kędzierzynie-Koźlu działają na meczach dwie grupy kibicowskie i tam nie ma nikt z tym problemu. - Adam Gorol - Król Jastrzębia mówi, że nie ma takiej opcji. Chcemy, by dał nam dopingować i święty spokój. My nie jesteśmy niczyją własnością. My chcemy wspierać klub i funkcjonować. Jest możliwość dwóch młynów na hali. To należy tylko do dobrej woli prezesa. Byłby mocniejszy doping, ale tego też trzeba chcieć. Jako stowarzyszenie chcemy płacić za siebie w całości. Nie chcemy żadnych kłótni, ale też nie widzimy chęci pogodzenia się u Adama Gorola. Musi być tak jak on chce i my mamy się do niego przychylić - powiedział Wojciechowski.

Prezes Jastrzębskiego Węgla w kwestii młynów posiada sztywne stanowisko. - Nie zgadzam się na dwie grupy kibicowskie w hali. Dlatego, że między tymi ludzie są zbyt duże animozje, a to ja odpowiadam za jakość widowiska. Nie doprowadzę do tego, że grupy wykrzykiwały wyzwiska wobec siebie, bo to byłoby możliwe. Tu przychodzą rodziny z dziećmi, starsze osoby, którzy są w hali w dobrej wierze. To w tej chwili mamy. Nie mamy warunków dla stworzenia miejsca dla drugiego klubu kibica. Do mnie wystąpiono z taką inicjatywą, ale nie zgodziłem się na to. Janusz Cupryś w szerokim środowisku chce wywrzeć na mnie nacisk. Twierdzi, że nie prowadzę dialogu oraz nie chcę wpuścić na halę tych ludzi. Ja nie mam nic przeciwko temu, ale mają dwie możliwości. Albo kupią sobie indywidualnie karnet albo bilet, czy też usiądą do stołu i ustalą wspólne warunki kibicowania - oświadczył Adam Gorol.

Czy zgadzasz się z Wojciechowskim i Cuprysiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×