Ostatnie dni to dla działaczy Jastrzębskiego Węgla prawdziwy rollercoaster. Wszystko z powodu zachowania Ferdinando De Giorgiego, który poprosił o rozwiązanie kontraktu, by móc rozpocząć pracę z Cucine Lube Civitanova. Władze śląskiego klubu poszły mu na rękę, po tym jak znalazły jego następcę. Wybór padł na Roberto Santillego, który miał już okazję pracować w Jastrzębiu-Zdroju.
- Decyzja trenera De Giorgiego była dla mnie dużym zaskoczeniem, żeby nie powiedzieć szokiem, gdyż byliśmy związani kontraktem na ten i jeszcze kolejny sezon, budowaliśmy wspólnie plany i wyznaczyliśmy sobie wysokie cele. Nie miałem jednak możliwości i nie chciałem na siłę zatrzymywać "Fefe". Chcę pracować z tymi, którzy chcą ze mną pracować. Mamy swój honor i markę - powiedział prezes Adam Gorol.
Santilli jeszcze do niedawna prowadził siatkarzy Indykpolu AZS Olsztyn i nie zakładał, że przyjdzie mu wrócić na Śląsk. Rozmowy w tej sprawie potoczyły się bardzo szybko. Klub z Warmii i Mazur zgodził się na zwolnienie Włocha z kontraktu, bo na rynku pojawiła się możliwość zakontraktowania Michała Mieszko Gogola.
- Życie jest piękne i w krótkim czasie może dostarczyć wspaniałych emocji - stwierdził Santilli, który opuszczał Olsztyn zasmucony ze względu na więź, jaka łączyła go z tamtejszymi siatkarzami. - Wracam do domu - dodał, nawiązując do swojej wcześniejszego okresu spędzonego w Jastrzębiu-Zdroju.
ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"
Jastrzębianie w tej chwili zajmują czwartą pozycję w ligowej tabeli, dlatego też Santilli nie chce wprowadzać żadnych gwałtownych zmian. - Nie jestem tu po to, by robić rewolucję. Jastrzębski Węgiel gra dobrze, a moją rolą jest wejść płynnie do drużyny, poprawić grę na tyle, na ile się da i wydobyć maksimum potencjału z zawodników - powiedział.
Włoch nie ukrywa, że interesuje go stworzenie drużyny, która będzie w stanie walczyć z najlepszymi i spróbuje pokusić się o medal w rozgrywkach. - Możemy to zrobić. Jastrzębski Węgiel ma ku temu wszelkie dane – świetną organizację klubu, wielkie tradycje oraz wspaniałych kibiców - oświadczył.
Drużyna z Jastrzębia-Zdroju właśnie pod wodzą Santillego zdobyła jedyny w swojej historii Puchar Polski. Włoch poprowadził ją też do dwóch medali w PlusLidze.
- Nie czuję się magikiem. Tamte wyniki były efektem ciężkiej pracy zespołu. Ale wówczas po trzech latach, w których co roku osiągaliśmy lepszy wynik, uznałem, że doszliśmy do ściany i więcej z tamtej drużyny nie byłem już w stanie wycisnąć. Dlatego odszedłem. Obecną grupę oceniam bardzo pozytywnie. Zespół jest dobry i panuje w nim świetna atmosfera. Doceniam pracę, jaką "Fefe" włożył w budowę tej drużyny i postaram się jeszcze ją polepszyć codzienną pracą - podsumował Santilli.