LM: niemal idealny mecz Cucine Lube przeciwko ZAKSIE. "Pokazali nam różnicę"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Cucine Lube Civitanova
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Cucine Lube Civitanova

Cucine Lube Civitanova pewnie pokonała w wyjazdowym spotkaniu Ligi Mistrzów ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle (3:0). Mistrzom Polski pozostało wyciągnięcie wniosków z trudniej lekcji i zachwalanie obiektu w Gliwicach

- Nie zagraliśmy na sto procent swoich możliwości. Musielibyśmy zagrać naszą idealną grę, żeby wygrać z Lube. Włosi pokazali nam ogromną różnicę fizyczną w tych dwóch typach siatkówki. Rywale dogrywając sobie piłkę z piątego, czwartego, czy trzeciego metra nie mieli żadnych problemów z atakiem. Do tego mieli sporo wybloków po naszych atakach. Radzili sobie również dobrze z grą na tak zwanej wysokiej piłce. To duża różnica pod względem fizycznym. Jeśli chcielbyśmy chociaż trochę dorównać rywalom, musielibyśmy sprawić im problemy swoją zagrywką, a niestety tego nie zrobiliśmy - analizował przyczyny porażki z Cucine Lube Civitanova Paweł Zatorski, libero ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, w rozmowie z portalem plusliga.pl

Wicemistrzowie Włoch doskonale przygotowali się do boju z czołowym klubem polskiej ekstraklasy i odebrali mu największe atuty, tym samym nie pozwalając ZAKSIE na zdobycie choćby 20 punktów w każdym secie. Zespół kierowany przez Ferdinando De Giorgiego chciał nie tylko przybliżyć się do awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, ale i odpokutować za ostatnią ligową porażkę z Sir Safety Conad Perugia (1:3).

- To był niemal idealny mecz na poziomie mentalności i nastawienia oraz koncentracji. Nie traciliśmy chłodnej głowy po błędach, zawsze byliśmy skupieni na kolejnej akcji i następnym zagraniu. To właśnie musieliśmy poprawić po porażce z Perugią, w tamtym meczu przez trzy i pół seta mieliśmy dobre podejście i byliśmy "w grze", ale poddawaliśmy się na samym finiszu. W tym spotkaniu tak się nie stało, nasze głowy były w pełni na boisku - ocenił Bruno Rezende na łamach włoskiego portalu volleyball.it.

Siatkarze ZAKSY muszą się teraz skupić na nadchodzących spotkaniach w PlusLidze oraz hitowym ćwierćfinale Pucharu Polski z PGE Skrą Bełchatów (23 stycznia). Raczej nie będą wspominać dobrze ostatniej konfrontacji z włoskim potentatem, ale halę, w której grali ostatnie spotkanie LM, zdecydowanie tak. - Naprawdę super się grało. Wynik oczywiście o tym nie świadczy. Osobiście z chęcią wrócę do Areny Gliwice, czy to z reprezentacją, czy klubem. Z klubem na pewno trochę rzadziej, bo musimy, a jednocześnie uwielbiamy grać w Kędzierzynie-Koźlu. Cieszymy się, że hala była tak licznie wypełniona przez kibiców.  Przypomina ona Tauron Arenę Kraków. Co ważne w Gliwicach są ciemniejsze krzesełka, co jeszcze bardziej sprzyja grze. Dużo lepiej widać piłkę. To są szczegóły, które dostrzegamy w trakcie gry - powiedział Zatorski na temat Areny Gliwice, która pomieściła 8700 widzów starcia ZAKSA - Cucine Lube.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Koszmar Macieja Giemzy. "Była szansa na życiowy wynik"

Komentarze (3)
Kazimierz Wieński
17.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To beznadzieja bez ambicji i chęci do gry !!!! 
avatar
szakal44
16.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najlepsze na boisku były... dziewczyny !!
Grę ZAKSY lepiej dyplomatycznie pominąć. 
avatar
jonny
16.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety , przykro było patrzeć jaki łomot zbiera najlepsza drużyna w Polsce.