Wilfredo Leon. Dar od Boga

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Dziś ma pan 25 lat i po dwuletniej karencji czeka na debiut w polskiej reprezentacji. Robi na panu wrażenie opinia, że dołączenie Wilfredo Leona do siatkarskiej reprezentacji Polski to sytuacja porównywalna do takiej, jakby do piłkarskiej kadry dołączył Leo Messi albo Cristiano Ronaldo? I to w kwiecie wieku.

Zupełnie nie robi to na mnie wrażenia. Sam zresztą powiedziałem innym zawodnikom, że absolutnie nie przychodzę do nich jako zbawca albo heros. Jestem po prostu kolejnym graczem, który może wzmocnić grupę i rywalizację o miejsce w składzie. Wzmocnienie ekipy jako całości jest najważniejsze, bo w siatkówkę nie gra się samemu. Chcę dołączyć do mocnego zespołu i osiągać z nim sukcesy.

Nie jestem gwiazdą, za którą inni mają nosić piłki. Żeby być gwiazdą, trzeba się gwiazdą czuć. Mi do tego bardzo daleko. Trener Vital Heynen zapowiedział, że nikt nie ma pewnego miejsca w składzie. Każdy musi je sobie wywalczyć.
 
Kurtuazja i przesadna skromność?

Fakty. To tak samo jak z opiniami, że jestem najlepszym zawodnikiem na świecie. To miłe, gdy tak się o mnie mówi, ale sam nigdy w życiu się tak nie określiłem. Na pewno zrobię, co mogę, by w polskiej drużynie nie znaleźć się w kwadracie dla rezerwowych. Kwadrat mnie nie parzy, ale nie lubię tego miejsca. W ostatnim sezonie chyba tylko raz zdarzyło mi się w nim stanąć ze względu na złą grę. Jeśli jednak trener postanowi zdjąć mnie z boiska, nie będę lamentował. Jeśli będę grał źle, trzeba będzie wprowadzić za mnie innego zawodnika i to cała historia. Chociaż oczywiście wolałbym, żeby mój ewentualny pobyt w kwadracie był spowodowany taktyką trenera, a nie moją gorszą dyspozycją.

Informacja, że będzie pan grał w polskiej kadrze, wywołała sporo komentarzy. W ostatnim czasie Earvin N'Gapeth powiedział wprost: Leon nie powinien grać w reprezentacji Polski. Jak pan przyjął jego słowa?

Nic mi do tego. Temat zmiany reprezentacji jest delikatny. Wiele osób nie bierze pod uwagę całego kontekstu. Nie chodzi przecież o moją zachciankę. Nie robię tego, bo więcej zarobię albo dlatego, że mam większą szansę coś wygrać. Los sprawił, że musiałem podjąć trudne decyzje. Miałbym Earvinowi coś do powiedzenia na ten temat, ale wolę zrobić to osobiście, a nie za pośrednictwem mediów. Nie powiedziałbym o nim czegoś takiego w wywiadzie.
 
Czuje się pan niesprawiedliwie traktowany?

Niektóre opinie są dla mnie bolesne, ale szanuję prawo innych do wyrażania swojego zdania. Chciałbym jedynie, by negatywnie wyrażające się o mnie osoby mówiły to prosto w twarz, a nie w mediach. Jeszcze nigdy się jednak nie zdarzyło, żeby ktokolwiek ze środowiska siatkarskiego do mnie podszedł i powiedział: "Nie podoba mi się, że zmieniasz reprezentację narodową. Nie powinieneś tego robić". A przecież wiadomo o tym od dawna.
 
A jak podchodzą do tego reprezentanci Polski? Po raz pierwszy pojawił się pan w szatni w czasie ubiegłorocznej Ligi Narodów w Łodzi.

Wtedy to było raczej powierzchowne zapoznanie. Powiedziałem chłopakom: "Cześć, z boiska znam was dobrze, wy mnie zresztą też". Niedługo później zaczęliśmy ze sobą trenować w Zakopanem, atmosfera była bardzo luźna. Złapaliśmy dobry kontakt, nawet gdy czegoś nie rozumiałem po polsku, prosiłem o podpowiedź po angielsku, żeby złapać kontekst rozmów pozostałych graczy. Generalnie ten proces zapoznawczy przebiega sprawnie.

Bartosz Kurek powiedział, że kiedy rok temu przyjeżdżał pan na trzy dni do Zakopanego na zgrupowanie, początkowo się z tego śmiał, bo nie wierzył, że trzy dni cokolwiek dadzą. A później przekonał się, że mogą dać naprawdę dużo.

Przyjechałem wtedy po dłuższych wakacjach, nie miałem takiej formy jak inni zawodnicy, ale od początku czułem wielką motywację przed mistrzostwami świata. Uczestniczyłem we wszystkich zajęciach, a treningi były wtedy ciężkie. Czy dużo dał mi ten czas? Tak, bo poczułem, że mógłbym już być częścią tej drużyny, trenować z nią cały czas, walczyć o miejsce w składzie.

Byłem zaskoczony, jak łagodnie przebiegła moja aklimatyzacja. Wiadomo, gdy wchodzi się do nowej dla siebie grupy, myśli się, co nas tam czeka, co o nas pomyślą, jak będą wyglądać treningi. Ma się pewne oczekiwania w stosunku do siebie i do innych. Na początku było dużo niewiadomych, ale od pierwszych zajęć moje wejście do zespołu przebiegało spokojnie, w dobrym rytmie. Powiedziałbym nawet, że w radosnej atmosferze, bez nieufności. To mnie bardzo ucieszyło.
 
Podczas niedawnego zgrupowania w Spale czuł się pan podobnie?

Czułem się doskonale. Różnicą był za to rytm dnia. W Zakopanem mieliśmy dwa treningi dziennie, w Spale trzy. Było też więcej zawodników, mieliśmy aż trzy grupy treningowe, za każdym razem inne. Grałem z różnymi chłopakami, różnymi rozgrywającymi - to było ciekawe doświadczenie. Cieszyłem się, że z każdym powołanym zawodnikiem mogłem trochę potrenować, trochę lepiej ich poznać. Piwa chłopakom nie zdążyłem jeszcze postawić, za to w tym roku drużyna przywitała mnie na zgrupowaniu w Spale chlebem i wódką. Czułem się jak na weselu. Chleb zjadłem, ale wódkę zostawiłem, bo to było tuż przed treningiem. Później, trzeciego dnia mojego pobytu, mieliśmy integracyjnego grilla i wtedy napiliśmy się "polskiego Prosecco". To taki drink, chłopaki wymyślili specjalną recepturę, nawet nie wiem, co w nim było. Chyba jakiś likier z 7Up’em. Poza jedzeniem i piciem było też dużo pozytywnych rozmów. Jeśli więc pytacie mnie, jak czuję się dobrze w zespole i czy zostałem przez ekipę zaakceptowany, odpowiedź może być tylko jedna: tak, czuję się w drużynie znakomicie.

Nie kazali panu płacić za tego grilla?

Skąd! Wiem jednak, w jaki sposób wyłania się w drużynie osobę, która płaci za wspólne kolacje. Od dawna był na to sposób, ale za moją sugestią wprowadziliśmy do niego drobną modyfikację. Któregoś dnia pojechaliśmy do restauracji i gdy doszło do płacenia, wrzuciliśmy nasze karty płatnicze do jednej torby. Każdy po kolei wyjmował jedną kartę, a ta, która została wyciągnięta jako ostatnia, musiała opłacić cały rachunek.

Dlaczego zawsze się pan denerwuje, gdy w rozmowie pojawia się temat pieniędzy? Było tak choćby w momencie, gdy przypomnieliśmy ofertę z rosyjskiej kadry.

To są prywatne sprawy, a ja nikomu w portfel nie zaglądam. W innych sportach, na przykład w tenisie, kwestie finansowe są bardzo transparentne. Wszyscy dobrze wiedzą, ile ktoś zarobił wygrywając turniej. W siatkówce czegoś takiego nie ma, a do tego kontrakty zawierają klauzule poufności i bez zgody drugiej strony nie wolno ujawniać zapisów, także wysokości pensji. Jeśli złamię postanowienie umowy, prezes Perugii Gino Sirci będzie bardzo zły. A o zarobki pyta mnie wiele osób. Nawet niektórzy koledzy z reprezentacji Polski. Patrzcie, a sami o swoich nie powiedzą! Wszyscy mówią tylko: "wystarczy, żeby żyć". No więc ja mówię im to samo.

Może chcą wiedzieć, żeby z czystym sumieniem na koniec wspólnej kolacji wrzucać do worka tylko jedną kartę?

Nie martwcie się. Sądzę, że na przykład Bartek Kurek i Michał Kubiak mają ładne kontrakty. Ich karty wciąż by tam lądowały. A co do moich zarobków, to zna je tylko kilka najbliższych osób. Oczywiście żona, poza tym mama i tata. Ale rodzice też nie znają wszystkich szczegółów. Wiedzą tyle, ile im powiedziałem.

Co pan powie o potencjale polskiego zespołu już z panem w składzie?

Jest bardzo wysoki. W drużynie jest odpowiednie połączenie młodości i doświadczenia. Codziennie trzeba zasuwać, bo jeden dzień, gdy pracuje się gorzej, może wystarczyć, żeby trener uznał, że miejsce w kadrze na najważniejsze turnieje należy się komuś innemu. Wystarczy spojrzeć na Ligę Narodów. Mówi się, że to nie jest najważniejsza impreza w roku, ale widać jak bardzo zawodnicy się starają. Wiedzą, że walczą o miejsce w tych najważniejszych, a trener patrzy nie tylko na formę, ale też na zaangażowanie i motywację.

Grał pan w nieoficjalnym towarzyskim meczu z Niemcami?

Grałem przez dwa sety. Niemcy wygrali 3:2, więcej nie mogę powiedzieć.

Czyli debiut w biało-czerwonej koszulce ma pan już za sobą?

Nie do końca. Graliśmy w treningowych strojach.

Ale meczową też pan już ma? Z takim samym numerem jak w klubie?

Mam. I zgadza się, będę grał z dziewiątką.

Czy według Ciebie Wilfredo Leon to najlepszy siatkarz świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×