Reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy siatkarzy trzy mecze rozegrała w wielkiej hali Ahoy w Rotterdamie. Później przeniosła się do obiektu w Amsterdamie, który bardziej przypomina szkolną salę wyposażoną w kilkutysięczne trybuny. Słowem: na kolana nie powala.
- Myślę, że hala w Amsterdamie mocno przypomina klasyczne OSiRy, które mamy okazje oglądać w Polsce lub które mieliśmy okazję oglądać w Polsce kilkanaście, żeby nie powiedzieć kilkadziesiąt lat temu - mówi w rozmowie z TVP Sport Paweł Zatorski.
O tym, że hala w Amsterdamie do najnowszych nie należy, przekonali się m.in. telewizyjni komentatorzy. Ci aby dostać się na swoje stanowisko musieli pokonać niemały tor przeszkód. Ich miejsce pracy usytuowane zostało bowiem na rusztowaniu (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Marcin Komenda znokautowany piłką. Heynen przerwał jego wywiad: "On nie wie, co mówi"
- Śmiejemy się na treningach, że często w przedsezonowych sparingach w PlusLidze gramy w zdecydowanie piękniejszych halach niż ta, w której rozgrywane są mistrzostwa Europy w Amsterdamie - żartuje Zatorski.
Hale halami. Grunt, że drużyna Vitala Heynena pewnie wygrywa mecz za meczem. W Rotterdamie pokonała Estonię, Holandię i Czechy, natomiast w Amsterdamie odprawiła Czarnogórę.
- Mam nadzieję, że paliwa jest jeszcze dużo. Mamy to szczęście, że cała czternastka jest gotowa do gry, trener dobrze rotuje wszystkimi zawodnikami. Mam nadzieję, że to zaprocentuje dobrą dyspozycją i świeżością - stwierdza Zatorski.
Zobacz też:
Mistrzostwa Europy siatkarzy. Ireneusz Mazur: Nasza druga kadra znalazłaby się w Top 4 turnieju
Mistrzostwa Europy siatkarzy. Piotr Nowakowski: Wolałbym, żebyśmy nie podróżowali
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)