Jeżeli siatkarze GKS-u Katowice nie lubią tie-breaków, to muszą się przynajmniej do nich przyzwyczaić. Drużyna ze Śląska rozegrała w trwającym sezonie już trzynaście spotkań i aż dziewięciokrotnie losy wygranej rozstrzygały się w piątym secie. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza w sobotę pokonali na wyjeździe beniaminka PlusLigi, czyli MKS Ślepsk Malow Suwałki (3:2).
- Nowy Rok zaczęliśmy zwycięskim tie-breakiem. Jeżeli będziemy wygrywać do końca, to możemy tak grać przez cały czas. Ważne, aby wszyscy byli zdrowi, ponieważ brakuje nam zawodników - ocenił szkoleniowiec ekipy z Katowic.
Zobacz także: Siatkówka. Ambitny cel Michała Winiarskiego. Trener Trefla Gdańsk nie wyklucza poprowadzenia reprezentacji Polski
Katowiczanie zagrali bardzo ambitnie, nie było dla nich straconych piłek. Solidna gra w obronie to efekt pracy na treningach. - Dużo czasu poświęcamy na ten element. System blok-obrona funkcjonuje u nas bardzo dobrze. Myślę, że było to widać w ostatnich spotkaniach. Nawet jak nie zdobywamy punktów bezpośrednio za pomocą bloku, to mamy sporo wybloków czy też obronionych piłek - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Dries Mertens rozchwytywany przez kluby. Odejście z Napoli praktycznie przesądzone
GKS nie popełniał błędów w ataku - to też okazało się kluczowe. - Byliśmy skuteczni w ataku, nasza efektywność była na dobrym poziomie. Mieliśmy ponad 120 ataków, a tylko trzykrotnie się pomyliliśmy. Na pewno trzeba zaliczyć ten element do kluczowych. Warto jeszcze zaznaczyć, że zagraliśmy bez podstawowego atakującego. Super zawody zanotowali Wiktor Musiał i Emanuel Kohut. W trudnym momencie wszedł na boisko Maciej Fijałek i udźwignął ciężar gry - przyznał Daszkiewicz.
Zobacz także: Andrzej Wrona: Po obejrzeniu tego filmu mną wstrząsnęło. Ale do diety raczej nie wrócę
Osłabienia nie wpłynęły negatywnie na występ katowiczan. - Musiałem wymienić praktycznie połowę drużyny. To pokazuje, że jesteśmy zespołem. Nie mamy sześciu, czy siedmiu zawodników, tylko czternastu. Każdy może wejść i wnieść coś pozytywnego - zakończył 52-letni trener.