Tajlandzka niespodzianka
Gdyby ktoś przed rozpoczęciem rywalizacji stwierdził, że Tajlandia przed ostatnim turniejem będzie miała jeszcze szanse na awans do rozgrywki finałowej z pewnością uznany by został za szalonego. Tym czasem podopieczne Kiattiponga Radchatagriengkaia były w tym sezonie prawdziwą rewelacją rozgrywek. Po wygranej nad Polską i uznawaną za drugą siłę Azjatyckiej siatkówki Japonią drużyna Tajlandii zajęła drugie miejsce na turnieju w Kielcach. Nieco gorzej poszło siatkarkom znad Morza Andamańskiego na turnieju w Macau, gdzie przegrały trzy mecze. Na usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że miały tam bardzo mocne rywalki w osobie Chinek i Brazylijek, oraz żądnych rewanżu Polek. Ostateczna rozgrywka miała jednak miejsce w Bangkoku. Tam rywalki nie były już tak mocne, co z pewnością dawało gospodyniom nadzieję na dobry występ i kolejne punkty. Rzeczywiście Tajki nie rozczarowały. Już w pierwszym meczu pokonały bez straty seta Portoryko pokazując, jak ważne jest równomierne rozłożenie ciężaru zdobywania punktów na cały zespół. Właśnie równa gra całej drużyny okazała się kluczem do wygranej nad USA. W wyczerpującej pięciosetowej walce swoje koleżanki do wygranej poprowadziła Wilavan Apinyapong, która w tym meczu skończyła ponad 40 proc. ataków. Z pewnością mały niedosyt pozostał Tajkom po spotkaniu z Rosją w którym nieco słabiej zagrała cała drużyna. Mimo to Tajlandia może być zadowolona z całego turnieju. Wygrana z tak renomowanym rywalem jak USA w pięciosetowym pojedynku to z pewnością spory sukces. Tym bardziej, że w Bangkoku udało się powtórzyć wynik z Kielc, kiedy to podopieczne trenera Radchatagriengkaia zajęły drugie miejsce w grupie.
Rosyjska ruletka
Reprezentacji Rosji daleko jeszcze do najwyższej formy. Obecnie gra tego zespołu bardziej przypomina rosyjską ruletkę. Przed tygodniem w trzech przypadkach tylko raz zespół Wladimira Kuzyutkina zadziałał. Po występie w Osace nie obyło się chyba bez ostrych rozmów, bowiem w Bangkoku zespół Sbornej był wyjątkowo skuteczny i skoncentrowany. Szczególnie mocno przekonały się o tym zawodniczki Tajlandii, które po wygranym na przewagi drugim secie w kolejnych zostały wręcz zmiecione z parkietu. Wygląda więc na to, że powoli zespół Rosji odnajduje swój rytm. Na uwagę zasługuje kolejny znakomity występ młodziutkiej, zaledwie 21-letniej Tatiany Koshelewej, która obok Jekateriny Gamowej wyrasta na liderkę zespołu. Szkoleniowiec reprezentacji stara się jednak oszczędzać tą zawodniczkę i dlatego w meczu z Portoryko większość czasu spędziła ona na ławce. Mimo to zespół bez najmniejszych kłopotów poradził sobie z beniaminkiem w cyklu Grand Prix rewanżując się za upokorzenie sprzed tygodnia, kiedy to podopieczne trenera Carlosa Cardona zwyciężyły 3:1.
Zgaszone Portoryko
Reprezentacja Portoryko w pierwszych dwóch turniejach prezentowała się jak na debiutanta bardzo obiecująco. Co prawda w Rio De Janeiro zespół Carlosa Cardona przegrał wszystkie mecze, jednak w starciu z Niemcami i USA pokazał, że stać go na wiele. Podobnie było przed tygodniem w Osace, gdzie Portorykanki wygrały po raz pierwszy w historii mecz na turnieju Grand Prix. Było to wielkie wydarzenie dla siatkówki w tym kraju tym bardziej, że odniesione zostało w starciu z jedną z najlepszych drużyn świata-Rosją. Wydawało się, ze to wydarzenie podbuduje siatkarki z Ameryki Środkowej przed ostatnimi meczami. Tym bardziej, że rywalki z którymi miały się zmierzyć były im dobrze znane i jak pokazały poprzednie mecze zdecydowanie w ich zasięgu. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zespół Portoryko pokazał się z dobrej strony jedynie w dwóch setach meczu z Tajlandią. Po nich zawodniczki jakby kompletnie przygasły. Obie partie drużyna znad Atlantyku przegrała na przewagi i chyba to był decydujący moment w całym turnieju. Ekipa trenera Cardona od tego momentu grała jakby przytłumiona dwoma niepowodzeniami. Gorzej niż zwykle prezentowała się zwłaszcza liderka zespołu Aurea Cruz, która w meczu z USA zdobyła zaledwie dziesięć punktów, a mimo to była najlepiej punktująca zawodniczką w drużynie Portoryko.
Co z tą Ameryką?
Siatkarki Stanów Zjednoczonych od lat należą do światowej czołówki, ale z grą jaką prezentują w ostatnim czasie chyba nie za bardzo mają co liczyć na sukces. Co prawda drużyna Hugh Mc Kutcheona notuje pojedyńcze zwycięstwa, ale zazwyczaj odnosi je na dużo słabszymi rywalami. W tegorocznym cyklu zespół USA odniósł zaledwie trzy zwycięstwa. Dwukrotnie w pokonanym polu pozostało Portoryko, raz Dominikana. Z pewnością nadzieje po zatrudnieniu szkoleniowca, który z zespołem siatkarzy wygrał Ligę Światową były dużo większe. Tymczasem jak się okazuje szkoleniowiec, który z powodzeniem prowadził męski zespół niekoniecznie sprawdza się prowadząc drużynę kobiet. Takie rozwiązanie od kilku lat sprawdza się w reprezentacji Portoryko, jednak w USA, gdzie wymagania stawiane przed szkoleniowcem są dużo większe już niekoniecznie.
Wyniki grupy I:
Tajlandia - Portoryko 3:0 (27:25, 30:28, 25:13)
USA - Rosja 1:3 (21:25, 24:26, 25:19, 17:25)
Rosja - Tajlandia 3:1 (25:18, 24:26, 25:11, 25:12)
Portoryko - USA 0:3 (16:25, 18:25, 22:25)
USA - Tajlandia 2:3 (25:19, 20:25, 21:25, 25:23, 11:15)
Portoryko - Rosja 0:3 (16:25, 17:25, 19:25)