Lepiej sobotnie spotkanie jedenastej kolejki PlusLigi rozpoczęła Stal Nysa, która po mocnych, odrzucających od siatki zagrywkach Wassima Ben Tary prowadziła 4:1. Cerrad Enea Czarni nie potrafili skończyć pierwszej akcji, co było wodą na młyn dla gości.
Następnie, właściwie w jednym momencie, przyjezdni zatracili skuteczność w ofensywie. Gospodarze szybko wyrównali, po kontrze skończonej przez świetnie dysponowanego w premierowej odsłonie Bartłomieja Lemańskiego, który jeszcze w poprzednim sezonie bronił barw... Stali. Po chwili środkowy zablokował rywali (10:9).
Po stronie nysian zaczęły mnożyć się błędy. Dwa razy z rzędu z lewego skrzydła pomylił się Nikołaj Penczew, więc o czas musiał poprosić Daniel Pliński. Gdy w polu serwisowym pojawił się Jose Ademar Santana, rozstrzygnął losy tego seta, punktując bezpośrednio dwukrotnie. Potem "oczko" z zagrywki dołożył jeszcze Alexander Berger (23:16).
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem
Otwarcie drugiej partii wyglądało bardzo podobnie do poprzedniej. Mocno swoją obecność za linią dziewiątego metra zaznaczył Mitch Stahl, zmuszając Jakuba Bednaruka do wzięcia przerwy (1:4). Czarni przegrywali już 5:9, lecz dzięki blokowi, najpierw na Ben Tarze, a następnie na Kamilu Kwasowskim, zmniejszyli dystans do jednego punktu (9:10).
Przy stanie 11:12, po efektownym zbiciu Santany, doszło do ostrego spięcia przy siatce zawodników obu drużyn. Gdy piłkę w aut wyrzucił wprowadzony na początku tego seta Maciej Zajder, był remis 15:15. Zrehabilitował się jednak w bloku, dołączając do kolegów i wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 19:16. Nieco nadziei w serca kibiców miejscowych wlał jeszcze Rafał Faryna, posyłając asa (20:22), ale w końcówce przeciwnicy zachowali "zimną krew".
Taki obrót spraw nie załamał Wojskowych. Z animuszem i nową energią rozpoczęli trzecią część, wygrywając 13:9. Jednakże w środkowym fragmencie tej odsłony wypuścili zaliczkę z rąk, przyjmując bardzo słabo i nie potrafiąc wyprowadzić skutecznej akcji, co było spowodowane bardzo dobrą zagrywką Zajdera (16:16).
Niezwykle cenne "oczko" z pola serwisowego zdobył Santana, a o czas poprosił Pliński. Duży udział przy kluczowym punkcie tej partii, a może i całego meczu, mieli... sędziowie. Po ataku Bergera wzięli na siebie challenge. Wideoweryfikacja wskazała piłkę w boisku, więc Czarni mieli setbola. Po chwili dokończyli dzieła.
Radomianie "poszli za ciosem", chcąc za wszelką cenę zdobyć pełną pulę. Na początku czwartej odsłony "odjechali" rywalom, co pozwoliło im kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Byli skuteczni na skrzydłach, kończąc większość akcji w pierwszym uderzeniu. W trudniejszych momentach nerwy na wodzy utrzymał Santana, a starcie zakończył Berger.
MVP pojedynku został wybrany Mateusz Masłowski, libero Czarnych.
Cerrad Enea Czarni Radom - Stal Nysa 3:1 (25:18, 21:25, 25:23, 25:21)
Czarni: Kędzierski, Santana, Lemański, Faryna, Berger, Parkinson, Masłowski (libero) oraz Gąsior, Firszt, Nowak.
Stal: Komenda, Kwasowski, Stahl, Ben Tara, Penczew, M'Baye, Ruciak (libero) oraz Bućko, Zajder, Szwaradzki, Schamlewski, Szczurek, Dębski, Dembiec (libero).
MVP: Masłowski (Czarni).
Czytaj także:
>> Huśtawka nastrojów w Bielsku-Białej. Takiego przebiegu mecz nikt się nie spodziewał
>> Gigantyczny skandal w kobiecej siatkówce. Zespół, który Polkom stawiano za wzór, wewnątrz przeżywał piekło