Kilka dni temu ulicami Poznania przeszedł marsz przeciwników szczepionek na COVID-19. Jeden z transparentów zszokował obserwatorów. Na zdjęciu pomyłkowo umieszczono bowiem tragicznie zmarłego w wypadku samochodowym w 2005 r. siatkarza Arkadiusza Gołasia.
Zamiast Gołasia miała pojawić się tam podobizna zmarłego hokeisty Miejskiego Młodzieżowego Klubu Sportowego Podhale Nowy Targ, Krzysztofa Steligi. Odszedł nagle, w wieku 32 lat. Manifestujący podnosili, że w ostatnich miesiącach zmarło nagle wielu młodych ludzi, w tym sportowców, którzy byli zaszczepieni na COVID-19 (więcej TUTAJ).
Do sprawy w rozmowie z portalem natemat.pl odniósł się Krzysztof Ignaczak, były siatkarz i przyjaciel Gołasia. Padły przy tym bardzo mocne słowa.
- Docierały do mnie głosy o tym zdjęciu i o tym, co się stało. Tak nie wolno, to jest k... skandal. Cała ta sprawa dotknie rodzinę i żonę Arka, być może zdecydują się odnaleźć tych, którzy za tym stoją i pociągnąć do odpowiedzialności - skomentował "Igła".
43-latek nie krył nawet wzburzenia. Dodał, że nie rozumie, co się teraz dzieje z ludźmi. A zdjęcie Gołasia wykorzystane podczas marszu w Poznaniu, to - jego zdaniem - już przegięcie.
- Mam nadzieję, że to była pomyłka i ktoś wydrukował zdjęcie, nie wiedząc, kto na nim jest. Ale nie do końca w to wierzę. Jak tak w ogóle można? Arek zginął w wypadku lata temu, to była tragiczna sytuacja, która w żaden sposób nie wiąże się z tym, czy się szczepić, czy nie. Powinien mieć spokój, tyle lat już minęło. A tu ktoś tak o bierze sobie jego zdjęcie... - podkreślił Ignaczak.
Zobacz:
Dzień, który wstrząsnął sportową Polska. "Wszyscy byli w szoku"