Siatkarki I-ligowego LOS Nowy Dwór Mazowiecki zajmują 3. miejsce na zapleczu ekstraklasy i sprawiły ogromną niespodziankę meldując się w ćwierćfinale Pucharu Polski, kosztem ekstraklasowego zespołu Energa MKS Kalisz. Z drużyny, która miała walczyć o pozycję w środku tabeli nowodworzanki stały się ekipą, której ambicje sięgają znacznie wyżej.
Awansowałyście do ćwierćfinału Pucharu Polski w niezwykłym stylu, pokonując znacznie wyżej notowany zespół z TauronLigi. W końcówkach czwartego i piątego seta potrafiłyście wytrzymać presję i niewykorzystane setbole czy piłki meczowe was nie sparaliżowały.
Sandra Świętoń, przyjmująca LOS Nowy Dwór Mazowiecki: U siebie uwielbiamy stwarzać emocje i dostarczać adrenaliny kibicom. Czujemy się tu bardzo pewnie. Głęboko w serduchu czułam, że to może być nasz dzień. Wszystko ustaliłyśmy przed meczem w szatni, gdzie nastawiałyśmy się na to, że możemy tutaj sprawić niespodziankę, a nie musimy.
Najnowsza historia pokazuje, że drzwi do Final Four Pucharu Polski są dla drużyn z zaplecza ekstraklasy otwarte. Marzy wam się powtórzenie osiągnięcia SAN-Pajdy Jarosław i gra w finałach?
Byłoby to niesamowite, ale to daleka przyszłość. Na razie nie ma co bujać w obłokach. Już w piątek wyjeżdżamy do Częstochowy i dla nas najważniejszym jest, aby na to spotkanie być w pełni przygotowanym.
W ćwierćfinale zagracie z którymś z zespołów z pary E.Leclerc Moya Radomka Radom - Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz. Masz tutaj jakieś swoje preferencje, która z tych ekip bardziej by wam "leżała"?
Byłyśmy gotowe na każdego przeciwnika już w 1/8. Co ma być to będzie, dla nas rozgrywanie takich meczów przed pełną publicznością to świetna zabawa i same pozytywne emocje. Myślę, że to widać.
Zakończyłyście pewien maraton meczowy, w sobotę wygrałyście z Wieżycą 2011 Stężyca, a dzień później czekał was długi bój z zespołem SAN-Pajda Jarosław. W ciągu pięciu dni rozegrałyście więc trzy spotkania.
Jesteśmy przygotowane na to, że styczeń będzie dla nas bardzo wymagający fizycznie, bo te treningi i mecze zaczną się nawarstwiać. Plusem było to, że w lidze udało nam się zakończyć trochę więcej spotkań w trzech czy czterech setach. Cóż mogę powiedzieć więcej, w Nowym Dworze Mazowieckim pisze się nowa historia.
Hala przy ulicy Sportowej była dotychczas pilnie strzeżona niczym fortyfikacje w leżącym nieopodal Modlinie. Aż do zeszłego tygodnia nikomu nie udało się wyjechać stąd z tarczą. Przerwania tej serii nie będziecie jednak chyba rozpamiętywać?
Nie ukrywam, że po tych dziesięciu zwycięstwach z rzędu zbudowała się u nas pewność siebie i wiara w to, że we własnej hali wygramy każdy mecz. Siatkarki z Jarosławia były jednak dobrze dysponowane, może miały też odrobinę szczęścia. Należy im się szacunek i gratulacje, ale my meczem z Energa MKS Kalisz udowodniłyśmy, że twierdza Nowy Dwór Mazowiecki jest dalej nasza.
W meczu z kaliszankami znakomicie zaprezentowały się rezerwowe. Aleksandra Deptuch poprawiła skuteczność w ataku, a Agnieszka Wołoszyn wchodząc przy piłce setowej "sprezentowała" wam zagrywką tie-breaka.
To jest jeden z naszych największych atutów, to pełne zaplecze. Dlatego nie ma obaw, gdy trener robi zmiany, bo która z zawodniczek nie weszłaby na boisko, to potrafi zagrać wspaniały mecz.
Pochodzisz z Wrocławia, ale przez ostatnie trzy lata reprezentujesz barwy drużyny spod Warszawy. Nowy Dwór Mazowiecki stał się twoim drugim domem?
Nie powiem, że nie. Pasuje mi ten klimat, organizacyjnie też widać duże postępy. Nic tylko polecić LOS jako świetne miejsce do rozwoju. W tym roku powiedziałam sobie, że z taką ekipą o to podium trzeba zawalczyć. Bez medalu na szyi na pewno nie chcę kończyć tego sezonu.
Jaka jest recepta na to, by łapać piłkę przy zagrywce i w ataku na pułapie 300 centymetrów?
Nie mam pojęcia (śmiech). Myślę, że trening motoryczny, siłownia. Warunkami fizycznymi nie grzeszę, więc muszę nadrabiać innymi cechami. Staram się udowodnić wszystkim wokół, że mając 170 cm też można wiele namieszać. Na początku sezonu ta zagrywka rzeczywiście bardzo mi leżała i byłam pewna w tym elemencie. Teraz od 3-4 meczów zmagam się jeszcze z dokładnością z podrzutem. W środę udało mi się zagrać kilka asów, troszkę też się pomyliłam, więc myślę, że ten bilans jest w okolicach 50 procent.
Zobacz również:
Dwie twarze ŁKS-u Commercecon Łódź w Pucharze CEV. Przeważyła ta gorsza
Faworyci nie dopuścili rywali do głosu w Lidze Mistrzów
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma życie! Majdan pochwalił się zdjęciami z Tajlandii