Same były zaskoczone gładkim wyeliminowaniem rywalek. "Nie spodziewałyśmy się tak jednostronnej walki"

W ćwierćfinałowej walce z E.Leclerc Moya Radomką Radom ŁKS Commercecon Łódź nie stracił nawet seta. Łódzkie Wiewióry nie kryły zaskoczenia tak pomyślnym przebiegiem rywalizacji. Kropkę nad "i" postawiły przy ogłuszającym wsparciu swoich kibiców.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Joanna Pacak WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Joanna Pacak
Drużyna ŁKS Commercecon Łódź bardzo szybko, bo w dwóch trzysetowych spotkaniach, rozstrzygnęła na swoją korzyść ćwierćfinałową rywalizację z E.Leclerc Moya Radomką Radom. - Nie spodziewałyśmy się, że to będzie taka jednostronna walka, tym bardziej w tym drugim meczu - przyznała Joanna Pacak.

- Po pierwsze, grałyśmy jako gość, a po drugie, te mecze rewanżowe zawsze są trudniejsze, ponieważ już lepiej znamy się jako rywale, a dodatkowo Radomka grała "o życie". Mimo wszystko, były to szybkie spotkania dla nas, super - stwierdziła środkowa łódzkiego zespołu.

Rok po triumfie w rywalizacji o trzecie miejsce w Tauron Lidze, ŁKS ponownie ograł przeciwnika z Radomia w fazie play-off. - Tamtym razem stawka była wyższa, ponieważ grałyśmy o brązowe medale, i był to decydujący, piąty mecz - przypomniała Pacak. - Teraz stawka była niższa, bo walczyłyśmy o wejście do czołowej "czwórki", ale równie ważna, ponieważ aby myśleć o medalach, musiałyśmy przejść z wynikiem pozytywnym dla nas - zaznaczyła.

ZOBACZ WIDEO: Piękna miss Euro wbiła szpilkę gwiazdorowi Szwecji

Mimo iż Radomka rozegrała kilka spotkań bieżącego sezonu w nowym obiekcie, to na pojedynki w najważniejszej części sezonu wróciła do Hali MOSiR-u, którą dobrze wspominają również Łódzkie Wiewióry. Wszak to właśnie "pod złotym sufitem" odebrały przed rokiem brązowe medale. - Hala przyjemna, dobrze znana, z przyjemnymi skojarzeniami - potwierdziła Pacak.

Zawodniczki ŁKS-u ponownie wyszły na parkiet bardzo skupione i świetnie przygotowane. - Dobrze odrobiłyśmy pracę domową zarówno w pierwszym, jak i w drugim meczu. Skupiłyśmy się na naszej grze, bo ona była kluczowa, przede wszystkim organizacja gry i zagrywka. Jak widać, to wystarczyło - skomentowała środkowa.

Przyjezdne mogły liczyć na ogłuszające wsparcie swoich kibiców, którzy w liczbie ponad dwustu dwudziestu stawali się na trybunach radomskiej hali. - Byłyśmy zaskoczone tym, ilu naszych kibiców przyjechało. Czułyśmy się tak, jakbyśmy grały u siebie. Słyszałyśmy ich wsparcie przez cały mecz. Oczywiście ogromnie im dziękujemy, ja osobiście bardzo się wzruszam, gdy widzę taki doping - nie ukrywała Pacak.

Względem wcześniejszych spotkań tego sezonu i pierwszego meczu ćwierćfinałowego, w wyjściowej "szóstce" Radomki doszło do kilku zmian. Łodzianki były jednak na to przygotowane. - Oczywiście małym zaskoczeniem była Alexandra Lazić, która pojawiła się na ataku. Nie zmienia to jednak faktu, że byłyśmy przygotowane na taką możliwość - powiedziała Pacak.

Czytaj także:
>> Musieliśmy nagiąć zasady. Szóstka meczów rewanżowych ćwierćfinałów Tauron Ligi
>> Czekamy na ostatnie ćwierćfinalistki. Biernat: Obiecałem dziewczynom ten mecz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×