W tym artykule dowiesz się o:
Chiny, Stany Zjednoczone i Polska. Trzy kontynenty, 12 spotkań, 25 przetestowanych zawodników. Trener Nikola Grbić przeprowadził prawdziwy przegląd wojsk podczas fazy zasadniczej Ligi Narodów. Biało-Czerwoni z bilansem ośmiu zwycięstw i czterech porażek zajęli piąte miejsce w tabeli i w turnieju finałowym zmierzą się z Japonią.
Do jego rozpoczęcia zostało jeszcze trochę czasu, więc selekcjoner reprezentacji Polski wraz ze sztabem ma idealną okazję, by przeanalizować ostatnie mecze. Kto swoimi występami zasłużył na awans w hierarchii? Kto zawiódł i obniżył swoje notowania?
Wygrani:
Nie zdążył jeszcze zadebiutować w PlusLidze, a w trakcie meczów blokował najlepszych środkowych na świecie. Wszedł do tej kadry bez jakichkolwiek kompleksów i z każdym meczem udowadniał, że powołanie go było świetną decyzją. Z różnych wypowiedzi selekcjonera płynie ten sam przekaz - Jakub Nowak oczarował go, zaimponował swoją dojrzałością.
20-latek wykorzystał problemy zdrowotne rywali na swojej pozycji i pnie się w reprezentacyjnej hierarchii. Na początku Ligi Narodów wydawało się, że środkowy dołączy do kadry młodzieżowej, ale Nikola Grbić na to nie pozwolił. Jest mu potrzebny i ma ogromną szansę, by znaleźć się w kadrze na mistrzostwa świata.
ZOBACZ WIDEO: Pokazała sceny z ukochanym. Tak Sabalenka spędza wakacje
Niech o sile reprezentacji Polski świadczy fakt, że mistrz świata z 2018 roku przed rozpoczęciem sezonu kadrowego był skreślany przez niemal wszystkich ekspertów. Nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów miał pomóc w pierwszym tygodniu Ligi Narodów, może uzupełnić kadrę na drugi, ale to wszystko.
Artur Szalpuk korzysta na problemach kolegów. Mikołaja Sawickiego nie ma z oczywistych względów, kontuzji doznali Rafał Szymura, Aleksander Śliwka, długo problemy z łydką miał Bartosz Bednorz. Doświadczony przyjmujący wykorzystuje swoją szansę w stu procentach prezentując się świetnie. Był liderem naszej kadry w Chinach i w USA, natomiast w Gdańsku był ważnym uzupełnieniem i kilkukrotnie zanotował udane wejścia.
Wszyscy znamy jego wartość w ataku, ale poprawił się w aspektach, które były jego bolączką - w przyjęciu i na zagrywce. Ten drugi element do tego stopnia, że Nikola Grbić widzi w nim zawodnika, który może wchodzić na zmianę zadaniową, by wzmocnić zagrożenie zza dziewiątego metra. Prawdopodobnie Szalpuk wciąż jest piątym w hierarchii przyjmujących, ale zmusił selekcjonera do pochylenia się nad opcją powołania pięciu przyjmujących kosztem jednego ze środkowych. I to już więcej, niż mógłby oczekiwać.
Sytuacja niemalże bliźniacza do Jakuba Nowaka. Niemalże, bo nowy libero JSW Jastrzębskiego Węgla miał o wiele trudniejsze zadanie. Od początku Ligi Narodów rywalizował o jedno dostępne miejsce - "zastępcy Popiwczaka" z Mateuszem Czunkiewiczem i Kubą Hawrylukiem, który miał już przetarcie w kadrze Nikoli Grbicia wcześniej.
W Chinach wszyscy libero grali mniej więcej na równi. Ale później Granieczny grał coraz lepiej. Jego spektakularne obrony potrafiły imponować - niejednokrotnie zdawało się, że chłopak jest wszędzie na boisku, bo podbijał wszystko. Zdarza się, że szwankuje u niego przyjęcie, ale to przyjdzie wraz z doświadczeniem. Niemniej już teraz selekcjoner zapowiedział, że 20-latek pojedzie na turniej finałowy i z dużą dozą prawdopodobieństwa również na mistrzostwa świata.
Przegrani:
Wybitny sezon ligowy w wykonaniu rozgrywającego - tytuł mistrza Polski, triumf w Pucharze Challenge - przed startem Ligi Narodów 29-latek przez ekspertów był wskazywany jako jedynka na swojej pozycji. Tydzień w Chinach go ominął - tam całkiem nieźle zaprezentował się jego rywal, Jan Firlej.
W Stanach Zjednoczonych Komenda już grał, ale prezentował się bardzo słabo. Źle wyglądała nawet jego współpraca z Kewinem Sasakiem, z którym grał przecież w klubie. Był bardzo niedokładny w rozegraniu, przede wszystkim na lewe skrzydło. W Gdańsku - poza meczem z Francją - również było źle.
Ten sezon był życiową szansą Marcina Komendy - pod nieobecność Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza miał wszystkie dostępne narzędzia, żeby być zdecydowaną jedynką na rozegraniu. I pewnie tą jedynką w dalszym ciągu będzie, ale raczej nie dlatego, że grał spektakularnie, a dlatego, że jego konkurent grał jeszcze gorzej. A przecież wszyscy wiemy, że potrafi grać świetnie, udowadnia to od lat w PlusLidze - musi tylko przełożyć to na występy w kadrze.
Właściwie - pod wieloma względami można skopiować słowa napisane w kontekście Komendy - zmarnował życiową szansę. Od lat znajduje się w orbicie zainteresowań Nikoli Grbicia, ale zazwyczaj wypadał z kadry już na początkowych etapach. Teraz, trochę z przymusu wciąż tutaj jest, ale nie dał sygnału, że warto w niego inwestować w kontekście przyszłości.
Całkiem dobry tydzień w Chinach, następnie powrót do Spały i treningi z "pierwszą drużyną", która swoje treningi rozpoczęła trochę później. W teorii - idealny scenariusz, doskonała okazja żeby zgrać się z docelową kadrą i pokazać przed swoją publicznością swoje umiejętności.
Praktyka okazała się brutalna, rozpoczął w wyjściowej szóstce mecz z Iranem i już w drugim secie został zmieniony. W meczu z Kubą wszedł na podwójną zmianę w drugim secie, a reprezentacja Polski w fatalnym stylu przegrała końcówkę seta. Dostał cały mecz z Bułgarią - grał czytelnie, a Biało-Czerwoni przegrali 2:3. Firlej oczywiście pojedzie na mistrzostwa świata, ale kibice w mediach społecznościowych już żartobliwie pytają, czy można jeszcze ściągnąć z emerytury Pawła Zagumnego. Sporo do poprawy u zawodnika PGE Projektu Warszawa, bo przecież wiemy, że potrafi grać znacznie lepiej.
Gdyby ktoś przed rozpoczęciem Ligi Narodów powiedział, że w gronie przegranych jako jedno z największych rozczarowań znajdzie się akurat ten przyjmujący, to nikt nie uwierzyłby. Po kapitalnym indywidualnie sezonie ligowym, gdzie wielokrotnie w pojedynkę prowadził JSW Jastrzębski Węgiel do zwycięstwa, był pewniakiem do pierwszej szóstki.
I tak było, bo mecze z Iranem i Kubą rozpoczynał na parkiecie, a obok niego ustawiał się Kamil Semeniuk lub Wilfredo Leon. Był to jednak bardzo słaby tydzień w wykonaniu Fornala. Wbrew temu do czego przyzwyczaił miał spore problemy w ataku, brakowało skutecznego bloku, a i przyjęcie pozostawiało wiele do życzenia - kilkukrotnie dał się "upolować" rywalom.
W efekcie na mecz z Francją, będący próbą generalną i najważniejszym meczem, bo decydującym o rozstawieniu w turnieju finałowym, wypadł z wyjściowej szóstki. Jego miejsce zajął Semeniuk. Na szczęście dla Fornala, jego kolega zagrał tak słabo, że błyskawicznie wrócił na boisko. I poza przebłyskami grał co najwyżej średnio. Ma jednak jeszcze sporo czasu na dojście do optymalnej formy, ale jego pozycja z pewnością nie jest już tak pewna jak wcześniej.
Czekał na swoją szansę przez lata. Wreszcie się doczekał - Paweł Zatorski musiał przejść operację i w tym sezonie reprezentacyjnym go nie zobaczymy. Były już libero JSW Jastrzębskiego Węgla wyglądał solidnie w obronie i bardzo słabo w przyjęciu.
Rozegrał trzy mecze w Gdańsku i przyjmował ze skutecznością nieprzystającą trzykrotnemu mistrzowi Polski i czterokrotnemu medaliście Ligi Mistrzów. Z Iranem - 35 proc. pozytywnego przyjęcia, 12 proc. perfekcyjnego, dwa błędy. Z Kubą - 39 proc. pozytywnego, 11 proc. perfekcyjnego, dwa błędy. A z Francją - 23 proc. pozytywnego, 5 proc. perfekcyjnego i aż 5 błędów!
Jeśli nie tylko kibice, ale i eksperci zaczynają rozważać postawienie na Graniecznego, to musisz zdawać sobie sprawę, że zawodzisz. I Jakub Popiwczak na pewno zdaje sobie sprawę. Na jego obronę należy odnotować, że pod koniec sezonu odnotował kontuzję, która ciągnęła się za nim przez dłuższy czas i mecze w Gdańsku były jego pierwszymi po dłuższej przerwie - oby forma rosła, bo potrzebujemy pewnego punktu na tej pozycji.