Nowa misja ukraińskiego olimpijczyka. Już podczas igrzysk apelował o pokój

Władysław Heraskewycz już podczas igrzysk w Pekinie ostrzegał cały świat o zagrożeniu ze strony Rosji. Kiedy wybuchła wojna, został w kraju i razem z ojcem pomaga rodakom.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Mychajło Heraskewycz z synem Władysławem Instagram / instagram/iceformulaone / Mychajło Heraskewycz z synem Władysławem
Od dwóch miesięcy 23-letni Władysław Heraskewycz razem z ojcem jeździ po Ukrainie. Cywilom przekazują produkty pierwszej potrzeby, a wojskowym w miarę możliwości pomagają uzupełniać braki w sprzęcie. Ostatnio podarowali im radiotelefony.

Byli już w Czernichowie, Mikołajewie, Irpieniu i Buczy. Obecnie organizują pomoc dla Charkowa. 50-letni Mychajło, ojciec Władysława, wylicza, co jest teraz najpotrzebniejsze.

Cywilom - żywność z długim terminem przydatności do spożycia, pieluchy dla dzieci i starszych osób, środki higieny osobistej, proszki do prania.

Żołnierzom - buty i rękawice taktyczne, radiotelefony, apteczki oraz środki do opatrywania ran.

- Naszym celem jest jak największa pomoc Ukraińcom nie tylko w przetrwaniu wojny, ale też pokonaniu rosyjskich faszystów. Nie możemy zaakceptować faktu, że to wszystko jest bez sensu i jest chorym marzeniem jednego schizofrenika - mówi nam ojciec olimpijczyka i szef ukraińskiej federacji skeletonu i bobsleja.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!

Zrobił to jako pierwszy

Władysław Heraskewycz był pierwszym ukraińskim sportowcem, który mówił całemu światu o zagrożeniu ze strony Rosji. 13 dni przed wybuchem wojny rywalizował w igrzyskach olimpijskich w Pekinie w skeletonie. Po ostatnim przejeździe podszedł do kamery i pokazał kartkę z napisem "żadnej wojny w Ukrainie" (z ang. "no war in Ukraine").

O jego geście mówił cały świat. Zastanawiano się też, jak odniesie się do tego Międzynarodowy Komitet Olimpijski, ponieważ Karta Olimpijska zakazuje wyrażania poglądów politycznych podczas rywalizacji. Federacja zachowała się odpowiednio i nie rozważyła nawet takiej opcji. Od razu słusznie potraktowała to za wezwanie do pokoju.
Tak Heraskewycz apelował o pokój podczas igrzysk w Pekinie (fot. archiwum prywatne). Tak Heraskewycz apelował o pokój podczas igrzysk w Pekinie (fot. archiwum prywatne).
- Kiedy wyjechaliśmy na igrzyska, dostaliśmy sporo informacji o ogromnej ilości rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą - mówi o kulisach akcji Heraskewycz senior.

I dodaje: - Jesteśmy przeciwko wojnie i za pokojem na całym świecie. Wezwanie do tego było naszym obowiązkiem. Zawody sportowe są nic nie warte, jeśli wokół giną niewinni ludzie. Nic nie może być ważniejsze od ratowania naszych dzieci i najbliższych przed morderstwami i gwałtami.

Były sportowiec a obecnie trener cieszy się ze wsparcia MKOL-u. Jedynie Rosja wyraziła sprzeciw wobec zachowania jego syna. Kolejne dni pokazały, dlaczego.

Nie przyjęli innego obywatelstwa

Od wybuchu wojny ojciec z synem jeżdżą do rodaków z pomocą humanitarną. Z tego powodu Władysław założył fundację, z której środki przekazuje na wsparcie dla Ukrainy.

- Razem z Władysławem każdego dnia też rozmawiamy z dziennikarzami i opowiadamy prawdę o wojnie. Dotarły do nas już media z Australii, Korei Południowej, Japonii, Indii, USA, Kanady i z całej Europy. Opowiadamy o naszych działaniach i tym, jak Ukraińcy przeżywają wojnę - wyjaśnia Mychajło.

- Najtrudniejsze jest to, że nie potrafimy zaakceptować jej brutalności: morderstw, gwałtów i rabunków. Tym bardziej, że żyjemy w 2022 roku w sercu Europy - przyznaje z trudem.

Ojciec olimpijczyka z dumą podkreśla, że Ukraina to wspaniały kraj. W przeszłości ich rodzina dostawała propozycje przyjęcia obywatelstwa innego państwa, by Władysław mógł trenować w dużo lepszych warunkach. Mychajło wszystkie odrzucił, a żeby syn mógł rozwijać się w skeletonie, zaciągał długi. Nie wyobrażali sobie, żeby po sukcesie nie zabrzmiał ukraiński hymn.

By spełnić marzenie syna postawił wszystko na jedną kartkę. Ojciec sam był blisko wyjazdu na igrzyska. Jako bobsleista wywalczył kwalifikację na IO 1998 w Nagano. Przez brak funduszy, Mychajło nie poleciał do Japonii.
Mychajło Heraskewycz z synem Władysławem (źródło: instagram/iceformulaone). Mychajło Heraskewycz z synem Władysławem (źródło: instagram/iceformulaone).
Plan na odbudowę

Teraz czekają, aż będą mogli z powrotem rywalizować na odnowionych obiektach. Miesiąc temu Mychajło pokazywał ogromne zniszczenia stadionu w Czernichowie i pięciometrową dziurę po bombie na środku murawy.

- Gdy tylko wojna się skończy, będziemy odbudowywać cała sportową infrastrukturę. Chcemy wybudować nowoczesne obiekty na wzór tych, które są w Polsce. Będziemy też chcieli jak najmocniej zaangażować młodzież do sportu - kończy.

25 ton paczek i treningi przy schronie. Tak ukraiński związek pomaga rodakom
Rodzina na medal. Grupa siatkarek z Ukrainy dostała w Polsce fantastyczną pomoc

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×