26 lipca 2024 roku wystartują XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. W Rosji nadal wielkie emocje wzbudza decyzja MKOl.
Długo nie wiadomo było bowiem, czy sportowcy z kraju najeźdźcy będą mogli wziąć udział w tej imprezie. Ostatecznie MKOl dał na to zgodę, ale pod pewnymi warunkami: neutralna flaga i brak rosyjskiego hymnu.
Dodatkowo kandydaci do startu w Paryżu nie mogą mieć żadnych związków z armią czy otwarcie popierać wojny. Decyzja wzbudziła duże kontrowersje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar odpowiada hejterom. W swoim stylu
Jak na wymogi zareagował Danił Łysenko? - Nie interesowały mnie nowe kryteria, które istnieją obecnie. Krótko o nich usłyszałem gdzieś na obozie przygotowawczym. Ludzie o tym mówią, ale ja sam się w to nie zagłębiałem i nie próbowałem się w to zagłębiać - przyznał na wstępie były halowy mistrz świata w skoku o tyczce, cytowany przez sport24.ru.
26-latka faktycznie może to nie interesować z prostego powodu - na igrzyskach w Paryżu po prostu nie wystąpi. Wcześniej był też zdyskwalifikowany za naruszenie przepisów antydopingowych. Rosjanie robili wszystko, żeby go "uratować" (-->> TUTAJ).
- Nie ma sensu się w to zagłębiać. Co więcej, jak już mówiłem, od lata już zdawałem sobie sprawę, że nie dostanę się na igrzyska. Ponadto nie zgadzam się na warunki, które są tam zapisane, jeśli wierzyć słowom chłopaków i temu, co czytam w mediach. Okazuje się to dyskryminacją nas jako narodu - przyznał wprost.
Gdyby jednak sytuacja była inna, a Łysenko uzyskałby kwalifikację, to potępiłby działania Władimira Putina i wojny, którą Rosjanie niemal dwa lata temu rozpoczęli w Ukrainie? - Oczywiście nie. Myślę, że nikt nie zgodzi się na takie warunki - zakończył.
Zobacz także:
Publicznie potępiła działania Rosji. Dla Ukrainki i tak jest wrogiem
"Jestem przekonany". Polak pewny walki o złoto na IO w Paryżu