Cisza, z sali w biurze prasowym nie pada żadne pytanie. Nagle wyrywa się jednak jedna osoba - wszyscy odwracają się i nie dowierzają - tak, tak, to nie kto inny jak Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski spróbował swoich sił w nowej roli - przejął mikrofon i wystąpił jako dziennikarz.
- Mam jedno pytanie - zaczął. - Panie Dawidzie, co pan czuł, jak pan widział po skoku, że gwiazda taka jak ja biegnie do pana z gratulacjami - dodał z uśmiechem na ustach. Już to pytanie rozbawiło wszystkich do łez.
Dawid Kubacki, który w wielkim stylu wygrał pierwszy konkurs Pucharu Świata, nie pozwolił jednak, by to kolega z kadry skradł mu show w tym dniu. Jego odpowiedź także wywołała uśmiech. - Bałem się, że nie wyhamuje, ale bardzo się cieszyłem - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach
Ta żartobliwa wymiana zdań była najbardziej wymownym obrazkiem soboty w Wiśle. Do kadry wróciła kapitalna atmosfera, która napędzała polskich skoczków za czasów Horngachera i w pierwszych dwóch sezonach Doleżała. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Thomas Thurnbichler już może pochwalić się pierwszym dużym sukcesem i nie chodzi tu o fakt, iż jego podopieczny w wielkim stylu wygrał pierwszy konkurs sezonu. Młody Austriak reaktywował drużynę, która po poprzednim sezonie, a zwłaszcza burzliwej końcówce, była bliska wykolejenia.
Z przyjemnością patrzyło się, jak Kamil Stoch czy Piotr Żyła czekają na dole skoczni na finałową próbę Kubackiego i później cieszą się z jego sukcesu. Nie było zazdrości, ale autentyczna radość i wiara, że oni również są blisko wysokiej dyspozycji i niewiele brakuje im do tego, by skakać tak jak kolega z kadry.
Stoch czy Żyła wygrali przecież wiele, ale w sobotę potrafili cieszyć się nawet bardziej niż z niektórych swoich triumfów. To świetny prognostyk na ten sezon - dobra atmosfera w zespole to pierwszy krok do znakomitych wyników.
A te z pewnością znów wywołają bum na skoki w Polsce, chociaż i tak w sobotę na atmosferę pod skocznią nie można było narzekać. Lało, nie było za ciepło, zawodnicy skakali na igelicie a nie śniegu, a mimo to sporo fanów przyszło oglądać premierę sezonu.
Trybuny nie wypełniły się do ostatniego miejsca, ale i tak sporo kibiców w pelerynach przeciwdeszczowych i pod parasolami zdzierało gardła przy skokach Polaków, a zwłaszcza przy kapitalnych próbach Dawida Kubackiego. Zobaczcie:
W niedzielę w Wiśle drugi indywidualny konkurs PŚ. Kwalifikacje zaplanowano na 14:30, a pierwszą serię na 16:00. Transmisja w TVP, Eurosporcie i Pilot WP.
Z Wisły Szymon Łożyński, WP SportoweFakty