Po konkursach w Wiśle nie wytrzymał. "Jest mi wstyd"

Getty Images / Authamayou Augustin/NordicFocus/Getty Images/PAP 	Jacek Bednarczyk / Na dużym zdjęciu widok na trybuny podczas skoku Niki Vodan, na małym Andrzej Wąsowicz
Getty Images / Authamayou Augustin/NordicFocus/Getty Images/PAP Jacek Bednarczyk / Na dużym zdjęciu widok na trybuny podczas skoku Niki Vodan, na małym Andrzej Wąsowicz

FIS zmusił polskich organizatorów do przeprowadzenia zawodów kobiet razem ze zmaganiami mężczyzn. W efekcie rywalizacja pań była naznaczona fatalną frekwencja. W rozmowie ze sport.pl zwrócił na to uwagę Andrzej Wąsowicz, szef PŚ w Wiśle.

Kwalifikacje i konkursy kobiet na skoczni narciarskiej im. Adama Małysza odbyły się w czwartek i piątek. Efekt był łatwy do przewidzenia - kibice, którzy mogliby śledzić rywalizację w weekend, tego dnia z powodu codziennych obowiązków nie mogli pojawić się pod obiektem. To przełożyło się na fatalną frekwencję, zwłaszcza w czwartek.

W rozmowie ze sport.pl zwrócił na to uwagę Andrzej Wąsowicz, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Pucharu Świata w Wiśle. - Trochę jest  mi wstyd. Frekwencja na zawodach kobiet nie była zadowalająca już na północy Europy, a tu działacze FIS zmusili nas do przeprowadzenia wszystkiego w ten sposób. To były fajne zawody, dziewczyny skaczą, poziom jest, ale widzę, że one też to przeżywają i przykro im jest, że wokół skoczni są pustki - mówił.

ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces

Przypomnijmy, że FIS początkowo chciała przeprowadzić zmagania kobiet w weekend, bezpośrednio przed rywalizacją mężczyzn. Uznano jednak, że wszyscy zawodnicy mogą nie pomieścić się na obiekcie. Polska strona dążyła więc do przeprowadzenia w tym terminie wyłącznie zmagań mężczyzn.

FIS nie wyraziła na to zgody, gdyż dyrektor organizacji, Sandro Pertile, chce połączyć kalendarze cyklu u obu płci od sezonu 2026/27, a obecna zima ma być testem tej formuły. W efekcie pojawiła się nawet realna obawa, że Wisła utraci zawody Puchar Świata. Ostatecznie wypracowano kompromis, a rywalizację kobiet zaplanowano na czwartek i piątek. Zważywszy na frekwencję tych zmagań, nie powinien on jednak nikogo satysfakcjonować.

Wąsowicz ocenił także, że "wojna" o skoki w Wiśle spowodowała widoczne napięcia między polską stroną a czołowymi działaczami FIS. - Zauważyłem, że patrzy na nas (Pertile - przyp. red.) z prezesem Adamem inaczej. W czwartek przyszedł się przywitać, ale to nie było serdeczne - mówił.

Również stojący na czele PZN Adam Małysz nie krył irytacji z powodu decyzji Pertile. - FIS powinien się zastanowić, czy faktycznie to jest dobry kierunek, bo ja twierdzę, że nie. Wielokrotnie to powtarzałem - mówił dziennikarzom sport.pl.

Dodajmy, że problem z frekwencją na trybunach nie powinien wystąpić w weekend. Wąsowicz w rozmowie z naszą redakcją przekazał, że już w środowy wieczór wyprzedano wszystkie bilety na sobotni konkurs mężczyzn. 

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści