"Zawiedli". Jest się o co martwić w polskich skokach

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjeciu: Jan Habdas i Kacper Juroszek
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjeciu: Jan Habdas i Kacper Juroszek

Kubacki, Żyła i Stoch zachwycili, ale poza nimi i Pawłem Wąskiem nie ma powodów do zadowolenia. - To zawodnicy, którzy powinni w tym sezonie często punktować, a w Wiśle po prostu zawiedli - mówi o sytuacji polskich skoków Kazimierz Długopolski.

To wielki problem polskich skoków już od kilku sezonów. Wielka trójka: Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła niezmiennie od lat plasowali się w czołówce. Jednak ich następców jak nie było, tak chyba dalej nie ma. I inauguracyjne konkursy PŚ w skokach narciarskich w Wiśle tego nie zmieniły.

Na plus tylko jeden zawodnik

Pochwalić za weekend w Wiśle z młodych Polaków można w zasadzie tylko Pawła Wąska. 23-latek zajął w konkursach 15. i 22. miejsce i był jednym z trzech Biało-Czerwonych, który punktował zarówno w sobotę, jak i w niedzielę.

- Na dzisiaj jest pewniakiem do drużyny. Nie ma w tej chwili nikogo lepszego. Poza nim nie wygląda to dalej rewelacyjnie - mówi dla WP SportoweFakty Kazimierz Długopolski dwukrotny olimpijczyk w kombinacji norweskiej i pierwszy trener m.in. Macieja Kota i Andrzeja Stękały.

ZOBACZ WIDEO: Kubacki zwrócił na to uwagę. "Jest to pewna odpowiedzialność"

Nie ma za co chwalić 

Punkty w sobotę zdobył Tomasz Pilch, a jego 23. miejsce w sobotę mogło dać nadzieję na dobry rezultat w niedzielę. Jednak nic bardziej mylnego, 22-latek przepadł w kwalifikacjach po słabym skoku.

- Wygląda na to, że Pilch jeszcze parę razy w tym sezonie będzie w stanie zapunktować. Jak nie on, to kto? W końcu nie mamy tak dużego wyboru - przyznaje Długopolski.

I faktycznie w przypadku innych stosunkowo młodych zawodników nie wyglądało to najlepiej. Pecha w niedzielę miał Kacper Juroszek, który zajął 31. miejsce. Punktów nie był w stanie zdobyć także Jan Habdas, który dwukrotnie zajął 34. lokatę.

- Ci polscy skoczkowie zaskoczyli negatywnie. Zarówno Kacper Juroszek, jak i Tomasz Pilch, którzy w niedzielę nie zapunktowali. To zawodnicy, którzy powinni w tym sezonie często punktować, a w Wiśle po prostu zawiedli - ocenia Długopolski.

Kryzys bardziej doświadczonych

Jednak ci młodsi i tak byli lepsi od tych już bardziej doświadczonych Polaków, którzy mają na karku 25. rok życia. Klemens Murańka, Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł zakończyli inaugurację PŚ bez punktów.

Najgorzej z Polaków spisywał się jednak Andrzej Stękała. Widać, że skoczek, który przed dwoma laty zachwycał kibiców, nie jest wstanie rywalizować na poziomie Pucharu Świata. Dwukrotnie odpadł w kwalifikacjach.

- Stękała również nic nie pokazywał przez cały letni sezon. Czegoś mu brakuje. Oby się połapał, bo jeśli tego nie zrobi, to w dalszej części kariery może być z nim krucho - twierdzi jego pierwszy trener.

Punkty w sobotę zdobył także Stefan Hula. Jego w dywagacji o następcach nie uwzględniamy po prostu z racji wieku. Sam ma już 36 lat. Nie zdecydował się zakończyć kariery i dla polskich skoków to dobra wiadomość. Fakt, że ciągle jest jednym z lepszych zawodników kadry, sporo mówi o formie jego młodszych kolegów.

Na następne zawody w Ruce (26-27 listopada) najpewniej pojadą Kubacki, Żyła, Stoch, Wąsek i prawdopodobnie także Pilch. Kto powinien zająć pozostałe dwa miejsca w kadrze?

- Na pewno zabierałbym jeszcze Kacpra Juroszka. Być może Jakuba Wolnego, ale ciężko wskazać dalej jednoznacznych kandydatów - kończy Kazimierz Długopolski.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Piotr Żyła o mundialu: Jestem zły. Ma jedną radę dla piłkarzy
Dramat Maliszewskiej w finale. Polka straciła prowadzenie w PŚ

Źródło artykułu: