- Jestem zrelaksowany, ponieważ nigdy nie jechałem na Turniej Czterech Skoczni z tak dobrą drużyną - mówił Stefan Horngacher w rozmowie z Niemiecką Agencją Prasową przed rozpoczęciem 71. edycji turnieju.
Rzeczywistość okazała się brutalna. Żaden z jego podopiecznych nie był w stanie walczyć o czołowe lokaty. Mało tego. W pierwszej dziesiątce klasyfikacji turnieju nie ma ani jednego reprezentanta Niemiec. Najlepszy z nich, Andreas Wellinger, zajął 11. miejsce w całym cyklu.
Jak wyliczyli statystycy, po raz ostatni Niemcy spisali się gorzej w prestiżowym turnieju w sezonie 1994/95, kiedy to Jens Weissflog zajął dwunaste miejsce w klasyfikacji generalnej.
Jedynym pozytywem dla naszych zachodnich sąsiadów po zakończeniu turnieju jest postawa Philippa Raimunda. W piątek był najlepszym niemieckim skoczkiem w finałowym konkursie (12. miejsce), a cały cykl zakończył na 13. miejscu.
- W swoim pierwszym Turnieju Czterech Skoczni kończył każdy konkurs w pierwszej "15". Ja nie byłem w stanie tego zrobić podczas mojego pierwszego TCS. Czapki z głów, to było naprawdę mocne - komplementował go Karl Geiger, cytowany przez skispringen.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Atmosfera w reprezentacji Niemiec jest daleka od optymalnej. - W tej chwili nie mamy nikogo kto jest w ścisłej czołówce i jest w stanie pociągnąć za sobą innych. Nastroje w zespole są słabe - nie krył Wellinger.
- Dopilnujemy, abyśmy teraz właściwie odpoczęli, a później opracujemy dobry plan. Musimy odzyskać naszą lekkość - zauważył.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w dniach 13-15 stycznia w Zakopanem.
Czytaj także:
- "To absolutnie chore". Granerud przemówił po wygranej
- Co za słowa o Granerudzie. "Tytan! Mocarz"