Swoim zdaniem o skokach Iga Świątek trafiła w punkt. To jest w tym najgorsze [OPINIA]
Brawo dla Igi Świątek. Nie dało się lepiej podsumować, dokąd przeliczniki za belkę i wiatr doprowadziły skoki narciarskie. W całej dyskusji wokół rewolucji w dyscyplinie najsmutniejszy jest jeden fakt.
Lepiej nie dało się tego ująć. Głos liderki światowego rankingu tenisa tak naprawdę jest głosem setek tysięcy kibiców skoków narciarskich na całym świecie. Przeliczniki za wiatr i belkę startową wprowadziły ogromne zamieszanie i nie przynoszą dyscyplinie nowych fanów.
Co gorsza, coraz więcej zagorzałych kibiców, którzy pamiętają magiczne czasy "małyszomanii", zaczyna się odwracać od dyscypliny. Trudno się dziwić, jeśli spojrzy się chociażby na to, co działo się podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata w Sapporo.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci! Niedzielne zawody były antyreklamą dyscypliny (więcej TUTAJ). Właściwie nie powinny się odbyć, bo były zaprzeczeniem sprawiedliwej rywalizacji sportowej, gdy po pierwszej serii odpadają tacy giganci skoków jak Karl Geiger, Marius Lindvik czy Robert Johansson, a Kamil Stoch, Stefan Kraft czy Jan Hoerl - mimo wysokiej formy sportowej - zajmują miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce.Zgodzę się, że skoki narciarskie to dyscyplina na powietrzu i uzależniona od wiatru, ale nie do zaakceptowania jest dla mnie fakt, że w ciągu jednej serii jury potrafi czterokrotnie zmienić belkę startową, a korytarz jest ustawiony tak, że niektórzy - gdy tylko wiatr pod narty nieco osłabnie - nie mają realnych szans na walkę o dobrą odległość.
Sami kibice gubią się już w tych wszystkich przelicznikach. Bo przecież gdy Dawid Kubacki skoczy 137,5 metra i teoretycznie powinien być w ścisłej czołówce, to z niepokojem trzeba poczekać, ile będzie miał odjętych punktów, a jeszcze po chwili dodać te, które ma za skakanie z czterech belek niżej.
Najsmutniejsze jest to, że przeliczniki za belkę i wiatr zabrały autentyczną radość fanom z dalekich skoków. Bo to, że zawodnik, któremu kibicują, poleci daleko, wcale nie oznacza, że będzie w ścisłej czołówce. Może być nawet poza dziesiątką, jak w sobotę Piotr Żyła, który skoczył w pierwszej serii 130 metrów, ale nagle przy jego nazwisku wyświetliła się dopiero 18. pozycja. Jak to możliwe? - pomyśleli kibice, którzy pierwszy raz oglądali skoki narciarskie, część z nich zapewne wyłączyła telewizor.
Oczywiście przy tak zaawansowanym sprzęcie skoczków i coraz cieplejszych zimach (co częściej niesie za sobą zmienny wiatr) FIS musiał coś zrobić, by przynajmniej spróbować zapewnić bardziej sprawiedliwą rywalizację. Postawiono na przeliczniki i zły ich odbiór przez kibiców wynika z nie zawsze dobrego ich używania przez jury zawodów.
Po pierwsze, żeby jak najbardziej uprościć rywalizację, sędziowie powinni do minimum ograniczyć zmianę belki startowej. Powinno się to dziać tylko w przypadku bardzo mocnego pogorszenia warunków. Dla przykładu, skoro w Sapporo od początku wiało potężnie pod narty, i zdecydowano się mimo to rozgrywać konkurs, należało od razu rozpocząć zawody z jednej z najniższych belek i unikać późniejszego żonglowania rozbiegiem.
Druga sprawa to korytarz wietrzny. Zdaję sobie sprawę, że jego spłaszczenie mocno wydłużyłoby zawody. W niedzielę w Sapporo, gdyby ustawić korytarz np. tylko od 1,5 do 2 m/s pod narty, zmagania trwałyby nie dwie, a trzy godziny. Tyle tylko, że właśnie takie spłaszczenie korytarza zagwarantowałoby, że Stoch, Kraft, Kubacki w drugiej serii, Geiger, Lindvik czy Johansson nie oddaliby skoku przy znacznie słabszych podmuchach, tylko czekalibyśmy chwilę dłużej, by mieli takie warunki jak Granerud czy Eisenbichler.
Przeliczniki na pewno nie znikną z dyscypliny. Trzeba je zaakceptować, ale dla dobra skoków, by nie odwracali się od nich kolejni kibice, jury powinno nauczyć się lepiej nimi zarządzać.
A jeśli już przed zawodami sędziowie będą zdawać sobie sprawę, że spłaszczony korytarz wydłuży takie zawody zbyt mocno, to lepiej odwołać dwa czy trzy konkursy w sezonie więcej niż fundować taką antyreklamę jak w niedzielę w Sapporo i zbierać podobne opinie gwiazd światowego sportu jak ta Igi Świątek.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Polacy najsłabiej w sezonie. Zobacz klasyfikację Pucharu Narodów
Granerud jest już bardzo blisko. Zobacz klasyfikację generalną PŚ
Oglądaj skoki narciarskie w Pilot WP!
-
Arcturus1603 Zgłoś komentarz
przelicznikach za wiatr i belkę. Skoki nigdy nie były do końca sprawiedliwe, ale teraz przeliczniki choć w jakimś stopniu rekompensują gorsze lub lepsze warunki. -
Wojtek317 Zgłoś komentarz
Pamiętam jeszcze czasy, gdy w drugiej części serii, jakiemuś (niekoniecznie najlepszemu) zawodnikowi wyszedł niezwykle długi skok, po czym skracano rozbieg i rozpoczynano serię na nowo. To była dziś niewyobrażalna bzdura. Pamiętam też pierwszy skok Fortuny w Sapporo - ogromnie cieszyłem się wtedy ze złotego medalu, choć zdawałem sobie sprawę, że zawdzięczamy do Fortunie i fortunie. Kubacki też nie mógł uskarżać się na pech, w mistrostwach świata w Seefeld (choć w przeciwieństwie do Fortuny należał do faworytów). Jak długo skoki będą rozgrywane na zewnątrz, nie będą one absolutnie sprawiedliwe. Ale im dłuższa kariera zawodnika, tym większa szansa, że statystyka wyrówna pechowe i szczęśliwe momenty. -
zgryźliwy Zgłoś komentarz
Przede wszystkim, powinni skasować noty za styl. -
GallAntonin Zgłoś komentarz
Gdyby kombinezony były obcisłe, a nie zszywane ledwie nad kolanami, to wiatr nie odgrywałby takiej roli. Udawanie, że pilnuje się kombinezonów jest kłamliwe. -
tedy00 Zgłoś komentarz
też nas krzywdzą ludzie to jest sport i raz sie wygrywa a raz nie -
stasiek1 Zgłoś komentarz
tenisistka/ -
mazór Zgłoś komentarz
Powinni skakać w garniturach z jednej belki. -
Andrzej Cerazy Zgłoś komentarz
te wszystkie przeliczniki za belke za wiatr to psuje skoki -
papandeo Zgłoś komentarz
Niszowy sport staje się coraz bardziej niszowy. -
Krzysztof Mrowiec Zgłoś komentarz
stylowo oddał skok to dostaje góra 17 punktów. No bo przecież oddał za krótki skok. To w końcu to jest ocenianie stylu, czy długości skoku. Moim zdaniem ocena za styl jest tak samo durna jakby oceniać styl skoku w dal, trójskoku lub rzut dyskiem. Niech każdy skacze jak mu pasuje. Skoczy daleko to to jest jego korzyść. Poza tym ocena za styl daje sędziemu, który sprzyja lub nie lubi skoczka bądź jego kraju możliwość uszczknięcia 0,5 punktu co już nie raz decydowało o zwycięstwie. -
mma1 Zgłoś komentarz
Iga-Ciebie skoki nie obchodzą,trenuj,graj,wygrywaj! -
juras77 Zgłoś komentarz
Od dawna już o tym wiadomo, ale jak Światek to powiedziała to stało się to odkrywcze. -
Valadmir Zgłoś komentarz
używania tych narzędzi przez decydentów. Nie doprowadzimy do sytuacji aby każdy oddawał skok w tych samych warunkach bo żaden konkurs by się nie odbył. Wprowadzenie zbyt restrykcyjnych warunków dopuszczania do skosków również spowodowałoby efekt znudzenia. Konkursów jest kilkanaście, każdy może trafić na lepsze lub słabsze warunki - ostateczny rozrachunek jest i tak uśredniony i najlepszy bedzie najlepszy - dyskusja pojawia się dlatego, że Dawid regularnie traci punkty względem Norwega i od 3 konkursów trafia na słabsze warunki - gdyby było na odwrót nikt w Polsce by łacha nie darł.