Po zbrojnej inwazji na Ukrainę na początku zeszłego roku sportowcy z krajów agresora - Rosji i Białorusi - nie mogą występować na większości najważniejszych turniejów. Niestety o możliwości zmiany tej decyzji zaczął głośno mówić prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOL-u).
Thomas Bach ogłosił, że dopuszcza możliwość startu sportowców z Rosji i Białorusi już na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu, choć wojna w Ukrainie... wciąż trwa.
Temat na razie dotyczy jedynie letnich igrzysk, ale wpłynie on również na decyzje dotyczące zimowych, które już w 2026 r. odbędą się we Włoszech. - My jako PZN jesteśmy bardzo przeciwni dopuszczeniu Rosjan - podtrzymuje swoje stanowisko prezes związku, Adam Małysz w rozmowie z Polsatsport.pl.
Legendarny skoczek zapewnił, że nie tylko Polacy są podobnego zdania. - Nie jesteśmy odosobnieni. Jesteśmy w kontakcie z federacjami narciarskimi innych krajów, które też są mocno przeciwne (...) mówimy "nie" dla startów Rosjan i Białorusinów - dodał.
Słowa Bacha wywołały burzę, ale od tamtej pory nie pojawiły się konkretne informacje. - MKOl nie przedstawił żadnego nowego stanowiska. Oczekujemy, że jeżeli będzie dalej brnął w scenariusz z rzekomą neutralnością sportowców z Rosji i Białorusi, to przedstawi bardzo konkretne warunki, pod jakimi mieliby wystąpić - mówił kilka dni temu w rozmowie z WP SportoweFakty minister sportu - Kamil Bortniczuk (więcej TUTAJ).
Czytaj też: Kozakiewicz zdradza, komu pokazałby swój gest. Ależ ostre słowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan