Komitet Wykonawczy MKOl-u pod koniec marca wydał zalecenie o pozwoleniu na starty rosyjskim i białoruskim sportowcom pod neutralną flagą.
- Wszystko zależy od tego, jak potoczy się wojna w Ukrainie. Wszyscy mamy nadzieję, że zakończy się jak najszybciej i wrócimy do świata opartego na pokoju - to natomiast wypowiedź Sandro Pertile, dyrektora Pucharu Świata. Nie wyjaśnia ona jednoznacznie stanowiska Włocha, ale też w żaden sposób nie napiętnuje barbarzyńskiego ataku Rosjan na Ukrainę.
Niedawno było głośno ws. Pucharu Świata w szermierce, który miał się odbyć w Poznaniu. Polski Związek Szermierczy wycofał się z organizacji zawodów po żądaniach międzynarodowej federacji ws. zawodniczek z Rosji i Białorusi. - Domagano się od nas niemożliwego - mówił prezes PZSzerm Tadeusz Tomaszewski. Polacy chcieli deklaracji rosyjskich sportowców ws. wojny w Ukrainie, co miało swoje oparcie w zaleceniach MKOl-u. Rosjanie oburzyli się takim postawieniem sprawy przez organizatorów imprezy w Polsce i zwrócili o pomoc do światowych władz szermierki. A te... przyznały rację Rosjanom i zażądały od naszego kraju wydania wiz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
- Czy pod neutralną flagą, czy nie, to nadal są Rosjanie i Białorusini. Oni robią z nas pośmiewisko. Nie wyobrażam sobie, aby do Polski przyjechali reprezentanci tych krajów. MKOl powinien o tym pomyśleć nawet dla bezpieczeństwa samych przyjeżdżających. Wiem, że część rosyjskich i białoruskich sportowców jest daleko od polityki i samego Putina, ale oni przecież nie potępią agresji rosyjskiej. Choćby ze strachu - komentuje zamieszanie w światowym sporcie Adam Małysz.
W rozmowie z WP SportoweFakty stwierdza, że MKOl-u czy FIS-u nie obchodzi tak naprawdę, jak potoczy się wojna.
- Chcą za wszelką cenę dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do rywalizacji, bo potrzebują pieniędzy od sponsorów z tych krajów. Nie rozumiem, dlaczego MKOl nie wziął pod uwagę całego grona krajów, które opowiedziało się za wykluczeniem Rosjan z igrzysk olimpijskich. Przecież najlepsze wyniki i wpływ na światową rywalizację mają Stany Zjednoczone i państwa z Europy, a właśnie te kraje nie wyobrażają sobie stawać do konfrontacji ze sportowcami z Rosji - zaznacza prezes PZN.
I dodaje, że ma jednak wrażenie, iż droga do dopuszczenia Rosjan do rywalizacji podczas igrzysk wciąż jest daleka. To wg Małysza wynika z niedawnych wypowiedzi polskiego ministra sportu.
- Gorzej, jeśli MKOl i najważniejsi włodarze sportowi na świecie umyją ręce i stwierdzą, że krajowe związki i federacje same mają decydować o zawodach w swoich krajach. Boję się, że w takim przypadku na związki, które nie dopuszczą Rosjan do zawodów, zostaną nałożone sankcje - zastanawia się Małysz.
Legenda polskich skoków narciarskich nie wyobraża sobie sytuacji, że Rosjanie startują w Polsce. Ani PZN, ani Ministerstwo Sportu tego nie zaakceptują. A kibice będą protestować.
- Na razie sporty zimowe są daleko od tej dyskusji, bo większość aktualnych spraw dotyczy letnich igrzysk w Paryżu, ale przyjdzie czas, że o zimie też będzie się rozmawiać. Rosjanie i Białorusini nie odpuszczą dyscyplin, w których mają szanse na medale - przyznaje Małysz.
Dawid Góra, WP SportoweFakty