To nie jest dobry początek sezonu dla reprezentantów Polski w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Najlepszym rezultatem w pierwszych czterech konkursach było 21. miejsce Piotra Żyły w Ruce w drugim konkursie i dokładnie ta sama lokata Dawida Kubackiego na inaugurację sezonu.
Piotr Żyła stara się podchodzić do sprawy z optymizmem. - Skakałem, co umiem. Pierwszy skok nie był do końca fajny, drugi był "ciutkę" lepszy. Dużo brakuje do dobrego skakania. Zazwyczaj trochę wyżej latałem, brakuje świeżości - tłumaczył w rozmowie z Kacprem Merkiem w Eurosporcie.
- Za bardzo się spięło na początku. Teraz to powinno iść w miarę dobrą stronę. Czuję, że się męczę, ale to przez to, że spodziewałem się, że będę w innym miejscu. Trzeba to zaakceptować i małymi krokami do tego dochodzić - zapewnił skoczek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Wygląda na to, że Żyła wie, co robić i w którą stronę iść, żeby się poprawić. - To był problem, że na koniec brakowało energii. Jak się męczysz, to motywujesz się do tego. Nie dostajesz fajnego impulsu do pracy, ale tak jest. Potrzebuję kilku fajnych dni, żeby zapomnieć o skakaniu, a teraz nie będziemy skakać. W Klingenthal może będzie lepiej. Ale się drą! - przerwał nagle wypowiedź Żyła, zwracając uwagę na tumult, jaki robią kibice w pobliżu strefy wywiadów.
- Jest to jakiś protest - dodał dziennikarz Eurosportu.
- Trzeba swoje robić i nie poddawać się, walczyć dalej. Spora część sezonu przed nami. Bywały takie problemy, a potem było ok. Jedziemy dalej, show must go on - zakończył Żyła.
Czytaj też:
Występ Polaków nie przeszedł bez echa. "Nie można wykluczyć"
Zapadła decyzja w sprawie Macieja Kota