W pierwszej serii niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Lillehammer nie wystartował Paweł Wąsek. W poczekalni na górze skoczni, gdy młody zawodnik poszedł do toalety, jeden z wolontariuszy omyłkowo zabrał torbę z butami skokowymi Polaka i wysłał jej wyciągiem na dół.
Gdy tylko Wąsek zorientował się w sytuacji, zgłosił sprawę kontrolerowi sprzętu. Próbował przekonać sędziów, by mógł wystartować w pierwszej serii poza kolejnością wynikającą z jego numeru startowego, ale nie otrzymał na to zgody. Cała sytuacja zdziwiła m.in. Halvora Egnera Graneruda, o czym wspomniały norweskie media. O wszystko zapytaliśmy Sandro Pertile.
- Kontroler sprzętu poinformował jury, że torba z butami Pawła Wąska zjechała wyciągiem na dół. W tej sytuacji sędziowie zastosowali zasadę, że to zawodnik odpowiada za sprzęt i zachowano się zgodnie z obowiązującym regulaminem - wyjaśnił dyrektor Pucharu Świata.
- Od tego sezonu zawodnicy, jeśli nie są gotowi pod względem sprzętowym, nie mogą oddać skoku w innym momencie niż w tym, który wynika z ich numeru na liście startowej - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Jakub Kot, były skoczek, obecnie ekspert Eurosportu, wyjaśnił nam już wcześniej, że takiej zasady w regulaminie chcieli sami zawodnicy. W ten sposób miały zostać wyeliminowane próby manipulacji przez skoczków. Nie można było bowiem wykluczyć scenariusza, że zawodnicy specjalnie zgłoszą usterkę w sprzęcie po to, żeby skakać później w lepszych warunkach (więcej TUTAJ).
W przypadku Pawła Wąska nie ma jednak mowy o kombinowaniu. Sprzęt nie zgubił się z winy zawodnika. Czy w tej sytuacji jury nie chciało zrobić wyjątku i zgodnie z duchem fair play dopuścić Polaka do startu na koniec pierwszej serii?
- Jury nie rozważało takiego scenariusza - poinformował Sandro Pertile.
Po konkursie swoje zdanie, na łamach WP SportoweFakty, przedstawił też Wojciech Fortuna. Zdaniem mistrza olimpijskiego z Sapporo Paweł Wąsek warunkowo powinien być dopuszczony do startu.
- Sprawiedliwe byłoby, gdyby jury poczekało na sprzęt dla Pawła i pozwoliło mu oddać skok na koniec pierwszej serii. Nie możemy winić zawodnika, nie zrobił tego specjalnie. Szkoda, bo w sobotę Paweł pokazał dobre skoki i w niedzielę też mógł zapunktować. Oby ta sytuacja dała działaczom do myślenia i regulamin został zmieniony - powiedział nam Fortuna (więcej TUTAJ).
I rzeczywiście FIS zamierza wyciągnąć wnioski po sytuacji z Wąskiem, ale... nie chodzi o zmianę regulaminu.
- Reguły są jasne. W przyszłości będziemy chcieli lepiej określić miejsce, w którym skoczkowie muszą zostawić torbę przed startem. Zamierzamy też ulepszyć przepływ informacji między starterem, jury i trenerami. To dla nas ważna lekcja na przyszłość - zapowiedział dyrektor Pucharu Świata.
W niedzielę w Lillehammer Paweł Wąsek miał szansę na drugi z rzędu konkurs z punktami. W sobotę, na skoczni K-90, był najlepszym z Polaków i zajął 23. miejsce.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty