"Mogę przysiąc". Zabrał głos ws. przyszłości Thurnbichlera w Polsce

Newspix / EXPA / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
Newspix / EXPA / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler

Rafał Kot, wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego zdradził nam szczegóły dotyczące przyszłości trenera Thomasa Thurnbichlera w Polsce. - Przyjdzie czas na podsumowanie efektów tej współpracy, ale absolutnie nie teraz - powiedział.

[b]

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Z perspektywy polskiego kibica trudno zachwycać się wynikami skoczków, wywalczonymi w Engelbergu. Wprawdzie lepiej spisali się Dawid Kubacki i Kamil Stoch, ale to wciąż bardzo mało, biorąc pod uwagę przedsezonowe oczekiwania. 
Rafał Kot, wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego: [/b]

Dawid prezentuje się coraz lepiej. Na pewno cieszy, że w Szwajcarii zakończył drugi konkurs na najwyższym miejscu (przyp.red. czternasta lokata) w tym sezonie. W czołowej trzydziestce sklasyfikowano także Kamila Stocha. To na pewno małe plusiki, które warto odnotować. Kwalifikacje wskazywały na to, że Polacy wypadną lepiej. Bardzo dobrze skoczył w nich Piotr Żyła.

To nie zmienia faktu, że jest źle. Engelberg miał być chwilą prawdy i pokazał, że nadal daleko nam do ideału.

Zgadza się. Mierzyliśmy wyżej i nikt nie ma zamiaru zakłamywać rzeczywistości. Rywalizacja w Szwajcarii to swoisty papierek lakmusowy. Pokazuje, na jakim etapie jest dana reprezentacja. Niestety z odczytu wyszedł odczyn kwasowy, a nie zasadowy. Mówiąc wprost, nie jest dobrze i trudno mówić, że skoczkowie są w formie. Brakuje stabilizacji (przyp. red. co przyznał w rozmowie z nami były trener Dawida Kubackiego, Józef Jarząbek [więcej -> TUTAJ]) i przede wszystkim lepszych wyników.

Czy trener Thomas Thurnbichler może być spokojny o swoją posadę? 

Widzieliśmy przygotowania do sezonu na własne oczy. Sztab szkoleniowy wykonał tytaniczną pracę. Korzystaliśmy z najnowocześniejszego sprzętu. Sam widziałem to na własne oczy i mogę przysiąc, że zrobiono wszystko, co tylko się dało, by wejść w ten sezon najlepiej, jak tylko się da. Ufamy Thurnbichlerowi. On odpowiada za tę kadrę. Nie chcemy się wtrącać w metody pracy trenera. To nikomu nie służy. Przyjdzie czas na podsumowanie efektów tej współpracy, ale absolutnie nie teraz.

Więc Thurnbichler nie musi się o nic obawiać, nawet gdyby kadrowicze nadal zawodzili? 

Nie musi.

Jest pan pewny, że austriacki trener pozostanie na stanowisku do końca sezonu? 

W stu procentach. To był przemyślany wybór, poparty gruntownym researchem. Thomas Thurnbichler, mimo młodego wieku, jest doświadczonym fachowcem. Dodatkowo zdobył wykształcenie na prestiżowej uczelni. Cieszy się bardzo dobrą opinią w środowisku. Jest szanowany. Także stoi za nim wykwalifikowany sztab szkoleniowy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu

Niemniej zawodnicy rozczarowują.

Tak. Trudno mi powiedzieć z czym to jest związane. Nie dziwi mnie, że skoczków zalewa frustracja. Po pierwsze, chwalą sobie warunki współpracy z Thurnbichlerem. Po drugie, byli zachwyceni przygotowaniami do sezonu. Finalnie jednak wyniki są rozczarowaniem dla wszystkich. Nie wiem dokładnie, gdzie popełniono błąd.

Gdybyśmy to wiedzieli, naprawilibyśmy go. Podejrzewam, że do jakiegoś niedopatrzenia doszło na ostatniej prostej, przed samym startem Pucharu Świata. Wierzę natomiast, że skoczkowie wrócą na właściwe tory.

Trudno oczekiwać, że to nastąpi w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Widzi pan szanse na pozytywne zaskoczenie?

Na pewno nie można się nastawiać, że zawojujemy ten turniej. To niepoprawny optymizm. Tak się po prostu nie stanie. Żaden z naszych skoczków nie będzie walczył o zwycięstwo. Nie wykluczam zaś poprawy. Mało tego, myślę, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż takowa nastąpi.

Być może ktoś z naszego najlepszego tercetu, a więc Dawid Kubacki, Kamil Stoch lub Piotr Żyła nawet stanie na podium w jednym z czterech konkursów. Są szanse na to, by polscy skoczkowie kończyli poszczególne etapy rywalizacji w czołowej dziesiątce. Nie możemy zaś liczyć na cuda. Oczywiście życzę ich skoczkom, kibicom, sztabowi i nam działaczom, ale trzeba myśleć realistycznie.

Dopuszcza pan do siebie myśl, że poprawa w tym sezonie może nie nastąpić?

Szczerze mówiąc, nie. Prędzej, czy później wyniki przyjdą. Ja sam mówiłem, że w Engelbergu będzie lepiej. Teraz biję się w pierś, przyznaję do błędu. Nie można powiedzieć, że w Engelbergu wcale nie było lepiej, mimo pewnych drobnych pozytywów. Dlatego teraz chce się wstrzymać z jakimikolwiek deklaracjami. Skoki narciarskie to nieprzewidywalny sport. Chciałbym, żeby poprawa nastąpiła do chwili rozegrania konkursów w Polsce.

Wszystkim nam na tym zależy. Ufamy trenerowi Thomasowi Thurnbichlerowi. Wierzymy w jego metody pracy i potencjał naszych zawodników. Miejmy nadzieję, że skoczkowie jak najszybciej wyjdą obronną ręką z problemów.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Co dalej z Thurnbichlerem? Stanowczy głos pierwszego trenera Kubackiego
Jest lepiej z formą Polaków? Szczery do bólu w ocenie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty