Stoch sprawił sensację. Wtedy nikt się tego nie spodziewał

Getty Images / Adam Pretty / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Adam Pretty / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch przystępuje do 72. Turnieju Czterech Skoczni po fatalnym początku sezonu 2023/24. Historia zna już jednak przypadki, kiedy "odpalał" właśnie przy okazji prestiżowego turnieju.

21 punktów i dopiero 33. miejsce w klasyfikacji generalnej - mało kto spodziewał się chyba, że początek sezonu w wykonaniu Kamila Stocha będzie tak słaby. Problemy ma nie tylko trzykrotny mistrz olimpijski, ale także cała kadra Biało-Czerwonych. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera jeszcze ani razu nie walczyli w konkursie o czołowe lokaty w bieżącym cyklu.

Z całą pewnością kibice w Polsce nie mieliby nic przeciwko, aby wkrótce to uległo zmianie. Tym bardziej, że w czwartek ruszył 72. Turniej Czterech Skoczni, w którym wystąpi sześciu naszych reprezentantów. W tym Kamil Stoch, który w swojej karierze trzy razy sięgał po Złotego Orła.

Gdzie szukać optymizmu? Choćby w słowach wielkiego skoczka, który niedawno, podczas odwołanych mistrzostw Polski w Zakopanem, przekazał, że ma za sobą udany trening.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali

- Skoki narciarskie to dyscyplina, w której jeden dzień może być przełomowy. Ja wierzę, że właśnie czwartek był dla mnie takim przełomowym dniem. Moje skoki nie były rewelacyjne, ale bardzo solidne. Oddałem cztery bardzo dobre próby. Teraz chodzi o to, by konsekwentnie trzymać się założeń. Nie próbować robić nic więcej, nic dokładać i nie przyspieszać. Trzeba pracować aż będzie więcej swobody i płynności w skokach - mówił (WIĘCEJ).

Pozytywy możemy wyciągnąć także z historii występów Stocha na Turnieju Czterech Skoczni. Na myśl przychodzi tutaj sezon 2014/15, który dla Polaka rozpoczął się fatalnie, bo od urazu. Najpierw zawodnik opuścił konkursy w Klingenthal oraz Kuusamo, lecząc zachowawczo kontuzjowany staw skokowy.

Gdy już miał wracać do rywalizacji z najlepszymi, podczas treningu w Zakopanem jego uraz się odnowił - konieczna była operacja. Przeszedł ją na początku grudnia i wówczas rozpoczęła się walka z czasem, aby mógł pojechać na prestiżowy TCS.

- W ogóle nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Nawet nie przypuszczałem, że operacja będzie konieczna. Doktor Winiarski robił co mógł, żeby postawić mnie na nogi. Zresztą był on w bardzo trudnej sytuacji i dalej jest, bo presja, jaką nałożono na niego, nie ułatwiała mu pracy - mówił wtedy Stoch w rozmowie z Onet Sport.

Skoczek wygrał walkę z czasem i znalazł się w kadrze na 63. edycję turnieju. Już w kwalifikacjach do zawodów w Oberstdorfie był najlepszym z Polaków, choć wówczas było to jeszcze miejsce poza pierwszą dziesiątką. Z każdą próbą latał jednak coraz dalej - 129 metrów w pierwszej serii i 131 metrów w drugiej. W ten sposób sprawił sensację, zajmując czwartą lokatę.

W kolejnych konkursach TCS nie było już tak dobrze, a ostatecznie Stoch tamten turniej zakończył na dziesiątym miejscu. Co jednak ważne, dał sygnał, że sezon - mimo wielkiego pecha na początku - nie jest jeszcze stracony. W tym samym cyklu pięciokrotnie kończył zawody indywidualne na podium, w tym dwa razy na najwyższym stopniu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty