Polscy skoczkowie jeszcze przed konkursem w Garmisch-Partenkirchen otrzymali nowe, niebieskie kombinezony, które miały być lekarstwem na słabe prędkości zawodników na progu. W Niemczech jednak dużej poprawy wyników jeszcze nie było.
O co chodzi z tym nowym kombinezonem?
Nowa nadzieja przyszła w Innsbrucku, gdy Biało-Czerwoni przyzwoicie spisali się w kwalifikacjach. W samych zawodach do drugiej serii awansowało czterech z nich, a o podium walczył Piotr Żyła, choć ten ostatecznie zawalił drugi skok i spadł na 14. pozycję. Najlepszym z naszych reprezentantów okazał się ostatecznie Kamil Stoch, który oddawał jednak swoje próby w starym, czarnym kombinezonie.
Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał, że na ten moment rezygnuje z nowinki, bowiem w tym aspekcie nie chce żadnych zmian. W rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Kot wytłumaczył, że nowy materiał od innego dostawcy jest sztywniejszy od poprzedniego, a sam sposób szycia także delikatnie się zmienił. Właśnie dlatego kombinezon nie każdemu musi pasować. Wszystko przez różne pozycje najazdowe i style skakania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
- W przypadku Kamila najpewniej chodzi właśnie o tę sztywność, przez którą czuje się on bardziej napięty w pozycji najazdowej. W takim przypadku może być mu trudniej znaleźć odpowiednią technikę najazdową i na progu. Dzięki temu miękkiemu najpewniej jest mu swobodniej i to pomaga. Mamy jeszcze nowe przepisy, dotyczące niższych piętek i chudszych butów. To są detale. Tylko jak dobrze wiemy, one w skokach narciarskich tworzą różnice - powiedział ekspert Eurosportu.
Podkreślił jednocześnie, że sam kombinezon bez właściwej formy za wiele nie daje, co już pokazał Dawid Kubacki, który odpadł w kwalifikacjach na Bergisel. Do odpowiedniego wykorzystania jakiejś nowinki potrzeba dobrej dyspozycji. - Kombinezon jest dodatkiem, który może, ale nie musi pomóc. To na pewno krok w dobrą stronę, natomiast nie jakaś ogromna rewolucja. Cały czas musimy być czujni i pracować nad techniką skoku, bo to jest nasz problem. Jednakże dobrze, że reagujemy, a nasz sztab działa - stwierdził nasz rozmówca.
Kot zwrócił również uwagę na aspekt psychologiczny, który w takim momencie może pozytywnie wpłynąć na polskich skoczków. Jako pierwszy nowy kombinezon w Ga-Pa testował Aleksander Zniszczoł i zaprezentował się dobrze. Obok takich szczegółów zawodnicy nie przechodzą obojętnie, dlatego też chcą spróbować nowych rozwiązań. Co więcej, mają świadomość, że sztab szkoleniowy cały czas szuka rozwiązań, zamiast rozkładać bezradnie ręce.
Nocne szycie
Jak wiadomo, cała "misja" przygotowania nowych kombinezonów odbyła się w nocy. Asystent Thomasa Thurnbichlera Mathias Hafele musiał pojechać po materiał kilkaset kilometrów, co już zajęło sporo czasu. Następnie trzeba było wziąć się za szycie, co nie jest prostą sprawą, szczególnie gdy trzeba to zrobić dla kilku zawodników. - Taka jest rola sztabu i tak to obecnie wygląda. Często pracuje się w nocy lub do wczesnych godzin porannych. Dlatego należą się mu wyrazy uznania, że nie czekał, tylko zadziałał od razu - przyznał były skoczek narciarski.
Niektórzy kibice dziwią się jednakże, dlaczego zrobiono to dopiero podczas Turnieju Czterech Skoczni, a nie jeszcze przed nim, gdy przecież wyniki polskich zawodników były wręcz fatalne, a czasu na spokojne działanie było więcej. Przypomnijmy, że Biało-Czerwoni w tej chwili zajmują siódme miejsce w Pucharze Narodów, a w konkursach indywidualnych nie zdołali ani razu znaleźć się w najlepszej dziesiątce.
- Z jednej strony pamiętamy, gdy Thurnbichler jeszcze na początku sezonu mówił, że to nie sprzęt jest problemem, a technika. Później się okazuje, że niby miał rację, ale jednak można coś zmienić. Na pewno Austriak trafił w sedno, że najważniejsza jest technika i to się nie zmieniło. Natomiast być może zauważono, że właśnie w kombinezonach są jakieś rezerwy i zaczęto działać. Aczkolwiek nie zawsze łatwo jest dostać dobry materiał. Możliwe, że teraz po prostu pojawiła się taka szansa. Jednakże o szczegóły trzeba pytać ludzi ze środka kadry - zakończył Jakub Kot.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się już w sobotę 6 stycznia w Bischofshofen o godz. 16:30. Dzień wcześniej w piątek zostaną przeprowadzone kwalifikacje. Będzie to zakończenie Turnieju Czterech Skoczni.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Niemiec już nie prowadzi w TCS. Ważne słowa Horngachera przed finałem
- Skandal w Innsbrucku z udziałem Żyły. Jest reakcja dyrektora PŚ