W sobotę w Zakopanem przez chwilę poczuliśmy to, do czego polscy skoczkowie przyzwyczaili kibiców. Biało-Czerwoni do ostatniego skoku byli w grze o podium zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Niestety, swoją próbę zepsuł Dawid Kubacki i nasza drużyna zakończyła rywalizację na szóstym miejscu.
W drużynówce najlepiej z naszych zawodników spisali się Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. I to właśnie oni mogą być czarnymi końmi w indywidualnej rywalizacji. Wąsek osiągał odległości 129,5 m oraz 134 m. Z kolei Zniszczoł skakał 129,5 m oraz 138 m. To oni mogą w sobotę dać fanom trochę radości.
Nie można zapominać o liderach naszej kadry, których wciąż stać na wiele. Mowa o Kubackim, Kamilu Stochu i Piotrze Żyle. Cała trójka doskonale zna Wielką Krokiew i w przeszłości osiągali tutaj niemałe sukcesy. Gdzie zatem wrócić do najwyższej formy, jak nie w Zakopanem?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
- Mimo wszystko cały czas widzę u siebie progres i mam chęć do dalszej pracy. Jest w tych skokach coraz więcej energii na progu i to jest coś nad czym będę chciał pracować w kolejnych konkursach - mówił po sobotnim konkursie Kubacki.
W Zakopanem toczyć się będzie walka o wygraną w PolSKIm Turnieju, w którym nagroda to aż 50 tysięcy euro dla najlepszej drużyny. W klasyfikacji generalnej prowadzą Słoweńcy, ale ich przewaga nad Austriakami to już tylko 2,4 pkt. Do zestawienia doliczane będą noty dwóch najlepszych zawodników z danego kraju.
Polacy sklasyfikowani są na szóstym miejscu i nie mają realnych szans na awans. Wyprzedzają ich Norwegowie, Japończycy, Niemcy oraz wyżej wspomniani Austriacy i Słoweńcy.
Transmisję z niedzielnego konkursu indywidualnego w Zakopanem będzie można zobaczyć na antenie TVP1 (kanał dostępny w Pilot WP), TVP Sport, Eurosporcie 1 oraz w Playerze. Tekstową relację przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Plan dnia:
15:00 - Seria próbna
16:00 - Konkurs indywidualny
Czytaj także:
Polacy walczyli o podium. Kubacki wyjaśnił, co się stało w ostatnim skoku
Stoch nawet tego nie ukrywał. "Przykro"