Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Nie zapytam, czy spodziewał się pan, że ten sezon będzie aż tak słaby w wykonaniu kadry A, bo na pewno nie. Jednakże co pana zaskoczyło najbardziej negatywnie?
Maciej Maciusiak, Koordynator Narodowego Programu Rozwoju Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej "ORLEN Szukamy Następców Mistrza" oraz były trener kadry B: Na pewno, że zawodnicy byli niestabilni i to bardzo. Pojawiały się udane konkursy, ale często w wykonaniu różnych skoczków. Na końcu Aleksander Zniszczoł wyrósł na lidera i to jest pozytyw tej zimy. Bez wątpienia skakał bardzo dobrze i to był jego najlepszy sezon w karierze. Jest w świetnej formie sportowej, czego nie można powiedzieć o reszcie kadry.
Był pan zaskoczony, że nasi reprezentanci w trakcie zimy nie byli w stanie wskoczyć na wyższy poziom?
Na pewno cały czas na to liczyliśmy. Aczkolwiek czołówka odjechała nam niesamowicie i trudno było walczyć o podium. Olkowi raz się to udało i z drugiej strony udowodnił, że można z nią rywalizować. Niektóre jego pojedyncze próby były naprawdę dobre i można wypowiadać się w samych superlatywach o nim, chociaż początek też nie był łatwy. Jednak odbił się od dna i teraz jest jednym z najlepszych na świecie.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
Jakie wnioski można w tej chwili wyciągnąć?
Nie byłem w środku reprezentacji, więc trudno mi powiedzieć, co się tam działo. Aczkolwiek największy problem jest w technice. Na pewno trzeba jak najszybciej rozłożyć na czynniki pierwsze ten sezon, przeanalizować okres przygotowawczy i podsumować, co nie zadziałało. Należy odrobić lekcje, aby w przyszłości taka zima się nie powtórzyła.
Brak wprowadzenia młodych zawodników do Pucharu Świata może być zarzutem w kierunku Thomasa Thurnbichlera. Oczywiście ci skoczkowie nie spisywali się rewelacyjnie, ale było mówione, że mają się piąć.
Niektórzy mieli dobry sezon, ale to są wciąż bardzo młodzi ludzie. Mam tutaj na myśli Łukasza Łukaszczyka, Kacpra Tomasika czy Tymoteusza Amilkiewicza. Mamy pokolenie przejściowe, do którego zaliczają się Paweł Wąsek, Jan Habdas, Kacper Juroszek czy Tomasz Pilch. Ta czwórka ma potencjał na ciągnięcie polskich skoków i trzeba wydobyć z nich co najlepsze.
Pomysł z oddzielnym trenerem dla Dawida Kubackiego, Kamila Stocha oraz Piotra Żyły byłby dobry?
Ja znam te plany tylko z doniesień medialnych. Na pewno ta ostatnia dwójka potrzebuje więcej regeneracji, ale musieliby sami chcieć odłączyć się od grupy. Bez wątpienia wspólnie z kadrą jest zdecydowanie łatwiej. To też jest czas na przemyślenia, czy startować w każdych zawodach i jeździć na wszystkie zgrupowania. Mówię tutaj o sezonie letnim. Zimą powinni występować najlepsi. Trzeba się zastanowić nad okresem przygotowawczym.
Mówiąc wprost - ten sezon dla kadry B został stracony?
Tak, zdecydowanie i to na każdym kroku. Mimo kilku przebłysków Klemensa Murańki, czy ostatniego zwycięstwa Pawła Wąska, to pozytywów było bardzo mało. Szkoda tych wszystkich zawodników. Różne zarzuty są kierowane w ich stronę, ale oni dają z siebie maksimum, dlatego się z tymi głosami nie zgadzam. Ta motywacja wśród skoczków jest, a jakby jej nie mieli, to by przestali skakać.
Projekt pod tytułem "David Jiroutek" nie ma już sensu?
Tego nie powiedziałem. To nie moja rola. Ja mogę oceniać występy skoczków. Członkowie sztabu tej kadry są profesjonalistami, ale widocznie coś nie wyszło.
Aczkolwiek w tej grupie były jakieś konflikty?
Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat, bo nie było mnie w środku. Oczywiście kontakt z zawodnikami mam, ale trudno mi mówić jak ta współpraca się układała.
Gdy pan był trenerem tej kadry, to pojawiało się sporo negatywnych komentarzy. Teraz jednak było zdecydowanie gorzej. Co pan czuje?
W zeszłym sezonie mieliśmy bardzo dobre wyniki i te cele zostały zrealizowane. Chcieliśmy jak najczęściej startować w Pucharze Świata i czterech skoczków pod tym względem miało najlepszą zimą w karierze.
Takie opinie pewnie wynikają też z tego, że kibice patrzą na reprezentację Austrii i chcieliby tego samego w Polsce.
Jednakże wyłączając ten jeden naród, to w porównaniu do innych, w naszym kraju nie jest tak źle. Dla przykładu nie tracimy tylu młodych skoczków, co Słoweńcy czy Niemcy. To zaplecze jest. Obecnie też nie jest łatwo wybijać się zawodnikom w PŚ, gdy mamy tylko pięć miejsc. Muszą wykorzystywać każdą szansę, więc to jest trudny temat.
Chciałby pan wrócić do pracy w roli szkoleniowca?
Ten rok jest dla mnie najlepszym od 16 lat. Jestem trochę z boku, udało mi się też w jakimś stopniu odciąć od wielu spraw i odpocząć. Na pewne rzeczy spojrzałem inaczej. Oczywiście całe życie poświeciłem, aby być trenerem i nie powiem, takie myśli też przechodzą przez głowę.
Jest pan rozważany na stanowisko szkoleniowca kadry B?
Zobaczymy.
To inaczej. Gdyby pojawiła się taka oferta, to by pan ją przyjął?
Nie odpowiem na to pytanie.
Wracając do juniorów. To była jedyna grupa, którą można pochwalić, patrząc nawet na mistrzostwa świata juniorów?
Czasami zdarza się, że spora część z nich przechodzi w wiek seniora, ale teraz tak nie było. Zostali praktycznie wszyscy, oprócz Janka Habdasa, a wyniki na mistrzostwach były jednak gorsze. W zeszłym roku indywidualnie mieliśmy brąz, a drużynowo srebro.
Zapaść Habdasa to duży problem?
Trzeba wszystko zrobić, aby wrócił na odpowiedni tor, bo cały czas robił wielkie postępy. Moim zdaniem jest to jeden z największych talentów w polskich skokach, ale nie mam pojęcia, co się stało. Mnie też trudno się patrzyło, jak się męczył. Ten sezon był katastrofalny, a z tego, co mi wiadomo, nie miał problemów ze zdrowiem.
Na niego pada też sporo krytyki, chociażby przez częste używanie portali społecznościowych. Mimo wszystko nie można mu zarzucić brak zaangażowania?
Znam go bardzo dobrze i zawsze wszystkie ćwiczenia wykonuje na sto procent. Nie olewa sobie zawodów czy treningów. W czasie wolnym nagrywa filmiki i to też jest taka odskocznia od skoków, bo trudno cały czas myśleć o sporcie. To są wyłącznie dywagacje kibiców. Mimo młodego wieku jest pełnym profesjonalistą.
Podsumowując cały sezon w wykonaniu Polaków, bez podziału na kadry. Jaką ocenę można wystawić?
Trzy z minusem.
W przyszłym roku będzie lepiej?
Oczywiście, że tak, bo zawodnicy mają potencjał. Mamy szeroką grupę z bardziej i mniej doświadczonymi skoczkami. Wierzę w nich.
Rozmawiał Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SporoweFakty
Czytaj także:
- Wielkie nazwisko w reprezentacji Polski? "Jesteśmy zdeterminowani. Trwają rozmowy"