Goldberger przed TCS: Na Niemcach i Austriakach zawsze jest większe ciśnienie

Legendarny Austriak to trzykrotny zdobywca Pucharu Świata, Mistrz Świata w Lotach oraz rekordzista świata w długości skoku. Andreas Goldberger i jego przemyślenia przed Turniejem Czterech Skoczni.

Aleks Jovičić
Aleks Jovičić

Był zdecydowanie najlepszym skoczkiem narciarskim lat 90'. Andreas Goldberger oprócz wyżej wymienionych sukcesów jest także dwukrotnym triumfatorem Turnieju Czterech Skoczni. Doskonale zna on smak zwycięstwa w tym prestiżowym cyklu. W jego indywidualnym dorobku brakuje jedynie olimpijskiego złota.

Goldberger podkreśla, iż TCS to bardzo trudny cykl, gdyż w czasie jego trwania trzeba oddać wiele skoków. Wymaga on niesamowitej wytrzymałości. - Na pewno turniej ma swój prestiż i bogatą tradycję. To jest dodatkowy bodziec. Trzeba w ciągu tygodnia skakać w czterech konkursach i utrzymać w formę, by walczyć z najlepszymi. W normalnych zawodach Pucharu Świata jest stabilniej, nie jest potrzeba tak duża wytrzymałość. W Turnieju Czterech Skoczni trzeba oddać wiele skoków w krótkim czasie - czytamy na łamach de.eurosport.yahoo.com.

Faworytami tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni są reprezentanci gospodarzy, a więc Niemcy i Austriacy. Zdaniem Andreasa Goldbergera nie mają oni łatwego zadania. To ze względu na presję ze strony kibiców. - Na Niemcach i Austriakach zawsze jest większe ciśnienie. Jeśli ktoś jest dobry i występuje przed swoją publicznością, to ona zawsze będzie mieć duże oczekiwania. Dlatego też turniej wygrywało wielu Finów czy Norwegów. Oni mieli troszkę więcej luzu i spokoju. Mają znacznie więcej odpoczynku. Z drugiej strony, Niemcy czy Austriacy sami czują wielką chęć wygranej, by stać się bohaterami w swoich krajach.

Goldberger nie jest zdziwiony faktem, iż reprezentanci Niemiec znów plasują się na czołowych lokatach w Pucharze Świata. Jego zdaniem ich powrót był tylko kwestią czasu. - Z niecierpliwością czekałem na mocny sezon Niemców. Ostatnie dziesięć lat nie było tak udane dla tego zespołu, brakowało w nim lidera. Teraz jest tam dobra amtosfera, bo jest trzech czy czterech zawodników, którzy mogą wygrywać konkursy. Dla mnie powrót Niemców nie jest żadnym zaskoczeniem. Może nie spodziewałem się tylko tak mocnego Wellingera. Kwestią czasu było pojawienie się następców Schmitta i Hannawalda. Może zostało troszkę zaniedbane szkolenie młodzieży w poprzednich latach. Takie zastoje po pięć-dziesięć lat są normalne. Severin Freund i Richard Freitag też nie pojawili się jakoś nagle. To efekt ciężkiej pracy - ocenił "Goldi".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×