Rywalizację na normalnej skoczni Murańka zakończył na 17. miejscu. Na dużym obiekcie uplasował się na 20. lokacie. Podczas konkursu drużynowego walnie przyczynił się do brązowego medalu Biało-Czerwonych.
- To były jedne z najlepszych moich startów i jedne z najlepszych skoków. W drużynie skakało się łatwiej. Daliśmy z siebie wszystko i udało się wywalczyć medal. To wielki sukces. Jeśli chodzi o konkursy indywidualne, jest niedosyt, bo psułem drugie skoki. Mogłem zajmować lepsze miejsca - zaznacza podopieczny Łukasza Kruczka.
[ad=rectangle]
Zawodnik urodzony w 1994 roku nie chce mówić o przełamaniu, ale zgadza się, że teraz może być tylko lepiej. - Ten wyjazd oceniam na plus. Dodał mi jeszcze więcej wiary w siebie.
Murańka nie stawia sobie celów związanych z zajmowaniem konkretnych lokat podczas kolejnych konkursów Pucharu Świata. - Chcę skakać tak, jak na mistrzostwach i będzie dobrze. Na pewno zmęczenie daje o sobie znać, ale jestem zmotywowany do kolejnych zawodów i tej motywacji na pewno nie stracę. Jeśli skoki będą dobre i nie zabraknie powtarzalności to można będzie liczyć na wysokie lokaty.
Teraz skoczkowie przenoszą się do Finlandii. Zawody Pucharu Świata najpierw zostaną rozegrane w Lahti, a następnie w Kuopio. - Skocznie są podobne do tych w Falun. Nie są naturalne, jest wieża, co jest typowe dla skandynawskich obiektów. Na dużej skoczni w Lahti skakałem tylko w zeszłym roku, ale obiekt jest w porządku - dodaje Murańka.
Teraz w konkursach Pucharu Świata może brać udział tylko czterech reprezentantów Polski. W porównaniu z kwotą startową dla Biało-Czerwonych z początku sezonu, która wynosiła siedem, to ogromny spadek. Do składu nie mogą załapać się skoczkowie, którzy wcześniej mieli w nim pewne miejsce. - Atmosfera się nie zmieniła. To jest sport, w jednym sezonie można być na szczycie, a w drugim skakać fatalnie. Wszystko zależy od podejścia zawodnika, od tego co się dzieje w jego głowie.
Wierzę w ciebie.