Maciej Kot: Na śniegu mogło się to skończyć znacznie gorzej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Po prostu zjechałem na brzuchu i nie odniosłem większych obrażeń - opisał swój upadek podczas niemieckiego zgrupowania Maciej Kot. Reprezentant Polski szybko powrócił na skocznie i z optymizmem czeka na kolejny sezon.

W tym artykule dowiesz się o:

Skąd bierze się wiara zawodnika w dobre starty podczas Pucharu Świata? - W tym sezonie letnim moje skoki były bardzo równe na treningach i zawodach od początku do końca. Myślę, że jeśli to się utrzyma, to zima może wyglądać tak jak lato i chyba wszyscy byliby z tego bardzo zadowoleni - przyznał urodzony w Limanowej skoczek.

Podopieczny Macieja Maciusiaka  podczas zgrupowania w niemieckim Oberhofie miał upadek na jednym z treningów. - Byłby on groźny na śniegu, ale igelit jest dużo bardziej bezpieczny. Upadając na brzuch ochroniłem rękami głowę i nie ucierpiała. Po prostu zjechałem na brzuchu i nie odniosłem większych obrażeń. Upadki na igelicie nie są przyjemne, ale na śniegu mogłoby się to skończyć gorzej, na przykład mogłoby mi wykręcić nartę w śniegu. Od razu wstałem i poszedłem na kolejny skok, trenowałem dalej - uspokoił kibiców Kot.

Czy najbliższy sezon będzie najlepszym w karierze Macieja Kota?
Czy najbliższy sezon będzie najlepszym w karierze Macieja Kota?

Siódmy zawodnik konkursu olimpijskiego na skoczni normalnej w Soczi poprzedniej zimy nie mógł zaliczyć do udanych. Na skutek słabych wyników główny zainteresowany został przydzielony do kadry B m. in. z Dawidem Kubackim. - Zmiana sztabu szkoleniowego wpływa na zmianę planu treningowego. Ćwiczenia wykonywane poza skocznią różnią się w zależności od sztabu. Same zadania stawiane na skoczni przez trenerów są nieco inne. Zmianą jest też rozpoczęcie po raz drugi współpracy z psychologiem, ale tym razem indywidualnej - zdradził reprezentant Polski.

Początek zmagań o Kryształową Kulę w sezonie 2015/2016 zaplanowano na 20 listopada. Tego dnia (piątek) odbędą się kwalifikacje do konkursu indywidualnego w Klingenthal.

Źródło artykułu: