Jan Ziobro: Skocznia w Engelbergu pasuje do naszej techniki skakania

- Skocznia w Engelbergu pasuje do naszej techniki skakania, a warunki pogodowe zazwyczaj są tam dobre - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Ziobro, który w 2013 roku odniósł na niej zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: W najbliższy weekend polscy skoczkowie wezmą udział w konkursach Pucharu Świata w Engelbergu. Pan ma z tej skoczni niezwykle pozytywne wspomnienia.

Jan Ziobro: Rzeczywiście, trzy lata temu wygrałem tam konkurs Pucharu Świata po raz pierwszy i - jak dotąd - jedyny w mojej karierze. Zaraz za mną na podium stanął Kamil Stoch. Zawsze, kiedy Polak zajmuje tak wysokie miejsce, jest to budujące dla całej drużyny, a w tym przypadku na podium było nas dwóch. Bardzo miło wspominam ten weekend. Był dla nas bardzo dobry.

Zwłaszcza, że dzień później znów znalazł się pan na podium - tym razem na trzecim miejscu - za zwycięskim Kamilem Stochem.

- To był okres, w którym bardzo dobrze mi się skakało. Niestety, później się to zmieniło. Następne lata były dla mnie okresem przestoju. Nie tak miało być.

ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności

Dlaczego tak się stało?

- Wiele rzeczy złożyło się na to, że skoki przestały mi wychodzić. Pewne wnioski mi się nasuwają, ale nie czas, żeby to teraz roztrząsać. Czas na pełną weryfikację moich osiągnięć przyjdzie po zakończeniu kariery sportowej.

Skocznia w Engelbergu jest wyjątkowo szczęśliwa dla Polaków. Adam Małysz aż pięć razy stawał tu na podium, Kamil Stoch robił to czterokrotnie, panu sztuka ta udała się dwa razy. Wysokie miejsca zajmowali tu także Stefan Hula i Dawid Kubacki. Z czego to wynika?

- Ta skocznia pasuje do naszej techniki skakania. Poza tym to pierwszy obiekt w kalendarzu Pucharu Świata, na którym panują w miarę równe warunki atmosferyczne. W Kuusamo zdarza się, że długo czeka się na zawody, a te ze względu na silny wiatr wielokrotnie są przekładane. W Lillehammer termika też jest dość dziwna i specyficzna. Bywa, że człowiek oddaje dobry skok, a i tak zajmuje odległe miejsce. W Engelbergu jest inaczej. Tam warunki pogodowe zazwyczaj są dobre. To dlatego zawody w tym miejscu są dla nas udane.

Pan aktualnie startuje w zawodach Pucharu Kontynentalnego. W ostatnich zawodach w Vikersund zajmował pan dziesiąte i ósme miejsce, które dają panu szóste miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. To satysfakcjonujący wynik?

- Nie. To nie są lokaty, które byłyby dla mnie satysfakcjonujące, bo w ostatnich miesiącach bardzo ciężko trenowałem. Na pewno chciałbym osiągać więcej. Ale to dopiero początek. Trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć dalej.

Liczy pan, że dobre wyniki w Pucharze Kontynentalnym otworzą panu drzwi do startów w Pucharze Świata?

- Chciałbym, żeby tak było. Skakanie w zawodach Pucharu Kontynentalnego na dłuższą metę nie ma dla mnie sensu. Chcę wrócić do Pucharu Świata i tam osiągać sukcesy. Nie ode mnie jednak to zależy i nie ja podejmuję takie decyzje.

Decyzje podejmuje trener Kadry A Stefan Horngacher, podczas gdy pan należy obecnie do Kadry B, prowadzonej przez trenera Roberta Mateję. Tak, czy inaczej, wszyscy realizujecie wspólny plan, nakreślony przez austriackiego szkoleniowca.

- Tak to wygląda. Stefan Horngacher rozpisał plany treningowe wraz z doktorem Haraldem Pernitschem. Może nie widujemy się często z Kadrą A i nie przebywamy w tych samych miejscach, ale realizujemy te same wytyczne i jesteśmy jedną grupą. W sztabie Kadry B, oprócz Roberta Matei, jest jeszcze asystent Marcin Bachleda, fizjoterapeuta Michał Górny i serwismen Kamil Skrobot. Razem współpracujemy, realizujemy plany i walczymy o jak najlepsze wyniki.

Rozmawiał Michał Bugno

Autor na Twitterze:
Komentarze (0)