Borek Sedlak: Mogło być niebezpiecznie

PAP/EPA / DANIEL KOPATSCH
PAP/EPA / DANIEL KOPATSCH

Niedzielny konkurs PŚ w Oberstdorfie zakończył się już po pierwszej serii. Asystent Waltera Hofera Borek Sedlak przyznał, że przeprowadzenie drugiej serii wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem.

W tym artykule dowiesz się o:

Zawody wygrał Austriak Stefan Kraft po skoku na 235,5 m. Drugie miejsce zajął Niemiec Andreas Wellinger, a trzecie Słoweniec Jurij Tepes.

Konkurs był udany dla Biało-Czerwonych, których aż trzech zameldowało się w pierwszej dziesiątce - Maciej Kot był szósty, Piotr Żyła ósmy, a Kamil Stoch dziewiąty.

Nasi zawodnicy przedłużający się czas oczekiwania na start drugiej serii umilali sobie rozmową z Robertem Lewandowskim. Napastnik Bayernu Monachium zrobił w Obersdorfie prawdziwą furorę.

Ostatecznie zadecydowano, że seria finałowa się nie odbędzie z powodu niesprzyjających warunków. Po pierwszej serii wiatr znacząco przybrał na sile i nie chciano ryzykować zdrowiem zawodników.

- Byliśmy zaskoczeni silnym wiatrem. Podmuchy były 4 m/s w plecy, by niedługo później tak samo mocno wiało pod narty - wytłumaczył Borek Sedlak.

- Nie jest możliwe rozgrywanie konkursu lotów w takich warunkach. Mogło być niebezpiecznie - dodał były skoczek narciarski, a obecnie asystent dyrektora Pucharu Świata Waltera Hofera.

Następne zawody Pucharu Świata zostaną rozegrane w Sapporo.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy

Komentarze (0)