Polskie skoki we mgle. Gwiazdy bez zaplecza

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
- Skoki nie są wśród młodzieży tak popularne, jak kiedyś - mówi wiceprezes AZS-u Zakopane i ekspert telewizyjny Rafał Kot. - Kilkanaście lat temu popłynęliśmy na fali "małyszomanii", trenerzy mieli z czego wybierać. Później przyszły sukcesy Stocha. Teraz nie ma już takiego boomu, pojawiły się nawet dziury w rocznikach.

U Kota kiedyś trenowało nawet pięćdziesięciu zawodników, dziś jest ich około trzydziestu. Długopolski szacuje, że obecnie mamy czterdzieści procent mniej młodych zawodników niż piętnaście lat wcześniej.

- Na razie nie jest jeszcze źle, ale faktycznie dzieci przestały się garnąć do skoków - przyznaje ojciec Krystiana Długopolskiego w rozmowie z WP SportoweFakty. - Nie jesteśmy jednak w tym problemie osamotnieni. Skoków na Słowacji już prawie nie ma, duże kłopoty mają Czesi i Finowie, nawet w Austrii nie jest tak, jak kiedyś. Po prostu dzisiejsza młodzież często w ogóle nie uprawia sportu.

W Wiśle za czasów największych sukcesów Małysza pod skocznią stały kolejki. - Mieliśmy na zajęciach po sześćdziesięciu, siedemdziesięciu zawodników. Sprzętu było mało, więc trenowaliśmy na trzy zmiany - wspomina Szturc. Dziś tłumy się skończyły.

Samotny mecenas

Obecne sukcesy Stocha i spółki to - obok "małyszomanii" - efekt mecenatu, który nad polskimi skokami objęła grupa Lotos. Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich "Szukamy następców mistrza" miał pomóc w zagospodarowaniu spuścizny po sukcesach Małysza.

Lotos w latach 2004-2016 przekazał dziewiętnastu klubom blisko trzysta kompletów nart, ponad dwieście par butów, sto kasków i dwieście dwadzieścia kombinezonów. Powstał cykl zawodów Lotos Cup (dziś sześć kategorii wiekowych plus kobiety), którego zwycięzcy otrzymują stypendia i nagrody, a od trzech lat na nagrody liczyć mogą także trenerzy najlepszych młodych zawodników.

- Bez Lotosu wielu kadrowiczów w ogóle by nie było - mówi Kot. I faktycznie od lat stypendyści programu stanowią fundament drużyn narodowych.
Źródło: Młodzi w Sporcie 2015. Bohaterowie drugiego planu w sporcie pod redakcją naukową Karoliny Nessel Źródło: Młodzi w Sporcie 2015. Bohaterowie drugiego planu w sporcie pod redakcją naukową Karoliny Nessel
Wychowankami programu są między innymi Wolny, Zniszczoł, Murańka oraz Dawid Kubacki. Maciej Kot otwarcie mówi, że start w Lotos Cup był przełomem w jego karierze. Środki zapewniane przez głównego partnera polskich skoków to jednak mało; szklanka jest w połowie pusta.

Lista grzechów

- Dziś brakuje nie tylko tych, którzy chcieliby skakać, ale także tych, którzy mieliby ich trenować. Szkoleniowiec musi odpowiednio zarabiać, bo trudno łączyć normalną pracę z trenowaniem młodzieży. A na to często klubom brakuje środków - zauważa Szturc.

Inny problem ma Kot. - Na Podhalu nie mamy gdzie trenować - mówi. - W Zakopanem średnia skocznia jest zamknięta i musimy jeździć do Szczyrku albo do Wisły. To sto trzydzieści kilometrów w jedną stronę, a pieniędzy też nie mamy dużo. Sprzęt, wyjazdy... To wszystko kosztuje. Niestety, sponsorzy nie interesują się inwestowaniem w kluby szkolące młodzież, bo dzieci nie trafiają na czołówki gazet.

Dla jego klubu problemem jest też sam model finansowania. - Ważną część naszego budżetu stanowi część przychodu z organizacji Pucharu Świata w Zakopanem. Dostajemy też dotacje celowe z miasta, ale one określają, na co pieniądze mają być wydane. I może być tak, że potrzebujemy trenera, a środki możemy akurat przeznaczyć tylko na inny, sztywno określony cel. Bzdura - wyjaśnia.

Skoki nie są tanią zabawą. Szturc szacuje, że komplet sprzętu to wydatek rzędu pięciu tysięcy złotych. Lotos pomaga, ale to kropla w morzu potrzeb. - Co dwa lata klub dostaje trzy komplety strojów, a potrzeba co najmniej dziesięciu - martwi się nasz rozmówca.

Koszt sprzętu do skoków narciarskich
Buty 1000 zł
Narty 2000 zł
Kombinezon 1500 zł
Kask 500 zł

Nie każdy zawodnik jest w stanie ze skoków wyżyć. Stałe finansowanie mają zapewnione członkowie kadr narodowych oraz najlepsi zawodnicy Lotos Cup. - Problemy zaczynają się po skończeniu studiów - wyjaśnia Szturc. - Jeśli skoczek nie ma sponsora ani stypendium, to często musi znaleźć inną pracę, żeby utrzymać siebie oraz rodzinę. I kończy karierę.

Małysz pytany o stan zaplecza polskich skoków już rok temu mówił, że znaleźliśmy się w krytycznym momencie i trzeba bić na alarm. Bo to ostatni dzwonek.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy polskie skoki narciarskie są w dobrej kondycji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×