Sven Hannawald przed inauguracją PŚ: Wy Polacy potraficie niesamowicie przeżywać sport

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski

W Polsce skoki narciarskie to zdecydowanie najpopularniejsza zimowa dyscyplina i jedna z najpopularniejszych w ogóle. A jak to wygląda w Niemczech?

Zimą skoki są u nas bardzo popularne. W hierarchii niemieckich sportów są wysoko, podobnie jak biathlon czy narciarstwo alpejskie. Podkreślana jest zwłaszcza rywalizacja niemiecko-austriacka. Nie ma może takiego szału, jak na Formułę 1 za czasów Michaela Schumachera, ale zainteresowanie jest duże.

Chyba jednak nie aż tak duże, jak w sezonie 2001/2002, gdy wygrał pan wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Zawody w Bischofshofen oglądało wtedy w niemieckiej telewizji więcej osób, niż finał Ligi Mistrzów 2001, w którym Bayern grał z Valencią.

Słyszałem o tym. Konkurs oglądało wtedy w Niemczech 15 milionów ludzi. To było coś wyjątkowego. Nie wiem, czy teraz jesteśmy w stanie zbliżyć się do takiego wyniku. Naszym celem jest ponowne przyciągnięcie ludzi przed telewizory. Mamy sezon olimpijski, bardzo ciekawy kalendarz Pucharu Świata. Pokazywanie skoków w jak najlepszy sposób i zainteresowanie nimi ludzi to teraz również moje zadanie.

Czy czasy, kiedy pan był na szczycie, można określić mianem "złotej ery" niemieckich skoków narciarskich?

Uważam, że tak. Przyznam, że tęsknię za tymi czasami. Żyłem wtedy tym sportem. Żyję nim zresztą do dziś, choć przez te kilkanaście lat skoki bardzo się zmieniły. Dziś wyglądają zupełnie inaczej.

Co do wspomnianego wcześniej Bayernu Monachium, to w ubiegłym roku na mamucie w Oberstdorfie z polskimi zawodnikami spotkał się Robert Lewandowski. Maciej Kot mówił nam potem, że w oczach niemieckich kolegów widział wtedy lekką zazdrość. Może w tym roku trzeba ściągnąć na któryś z niemieckich konkursów jedną z waszych gwiazd piłki - Thomasa Muellera albo Manuela Neuera?

Mogło tak być, że nasi zawodnicy byli odrobinę zazdrośni. Może było im trochę smutno, że żaden niemiecki piłkarz nie przyjechał im kibicować? To było oczywiście bardzo ciekawe wydarzenie, że Lewandowski, piłkarz klasy światowej, pojawił się na zawodach w skokach narciarskich i odwiedził swoich rodaków. Myślę, że nie tylko Niemcy, ale i inni skoczkowie spoglądali na to z zaciekawieniem. Interesująca sytuacja, bez wątpienia.

Czego spodziewa się pan w tym sezonie po niemieckiej reprezentacji?

Tamten sezon tak naprawdę był zaskoczeniem, nikt nie zakładał tak dobrych wyników. Myślę, że teraz jako drużyna jesteśmy w stanie spisywać się jeszcze lepiej, choć rywali mamy niezwykle wymagających. Na przykład Austriaków. Nie mówię już o Polakach, którzy latem pokazali swoją siłę. Moją szczególną uwagę zwrócił Dawid Kubacki. Jednak na razie nie sposób wskazać faworytów. Potrzebujemy czasu, żeby ocenić siłę każdej z ekip. Pewne jest to, że przed Niemcami bardzo dużo pracy.

Przed nami sezon olimpijski. Na czym polega jego specyfika? Czy jest on trudniejszy od pozostałych?

Kiedy ja skakałem, nie miało dla mnie tak dużego znaczenia, czy przed nami igrzyska, czy "tylko" walka o zwycięstwo w Pucharze Świata. Teraz patrzę na to trochę inaczej, może to kwestia doświadczenia, może tego, że nie jestem już aktywnym zawodnikiem. W takim sezonie trzeba umiejętnie rozłożyć siły, żeby w lutym do rywalizacji o medale igrzysk nie przystępować przemęczonym. Czy jest na to jakiś uniwersalny przepis? Nie. My próbowaliśmy różnych sposobów. Trzeba wziąć pod uwagę mnóstwo czynników, które nieustannie się zmieniają. Ludzie odbierają skoki w prosty sposób - zawodnik przystępuje do konkursu i ma oddać dwie, trzy dobre próby. Kibice mają pełne prawo tak na to patrzeć, bo dla nich skoki mają być ciekawym show. Natomiast dla nas jest to o wiele bardziej skomplikowana układanka. Ważne jest w niej przygotowanie indywidualne skoczków, współpraca między nimi w drużynie, plan trenera, praca ludzi z zewnątrz, logistyka. To naprawdę rozległa sieć zależności.

Czy Kamil Stoch jako aktualny podwójny mistrz olimpijski będzie miał w Pjongczang trudniej, czy łatwiej niż inni skoczkowie? Z jednej strony mówi się, że obrona tytułu jest trudniejsza, niż zdobycie go, z drugiej on ma ten komfort psychiczny, że swoje już zdobył.

Na pewno Kamil powinien zachować spokój. Może chcieć wyrzucić z głowy to, co było, spojrzeć na kolejne igrzyska jak na nowe wielkie wyzwanie. Chciałbym zwrócić uwagę, że cztery lata to w sporcie naprawdę bardzo dużo. W tym czasie przyszli nowi zawodnicy, pojawiły się nowe talenty, Kamil miał lepsze i gorsze momenty. Zobaczymy, jak jest przygotowany. Latem skakał równo, ale nie był czołowym zawodnikiem klasyfikacji generalnej Grand Prix. Pierwsze zawody Pucharu Świata pokażą nam, w jakiej jest dyspozycji. Historia dowodzi jednak, że mistrzami olimpijskimi nie zawsze zostawali ci, którzy byli najlepsi w PŚ.

Transmisje ze wszystkich konkursów skoków narciarskich w sezonie 2017/2018 wraz z kwalifikacjami, w tym także w trakcie igrzysk olimpijskich w Pjongczang, tylko w Eurosporcie.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy polscy skoczkowie staną na podium zawodów Pucharu Świata w Wiśle?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×