Wówczas Kamil Stoch wygrał na Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140) i zapewnił sobie pierwszy w karierze triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Jeśli dwukrotny mistrz olimpijski wygra w Bischofshofen także w sobotę, to obroni tytuł i triumfuje we wszystkich 4 konkursach jednej edycji niemiecko-austriackich zawodów. Dokonał tego tylko jeden skoczek - 17 lat temu Sven Hannawald.
Rywalizacji w Bischofshofen na początku 2017 roku towarzyszyły wielkie emocje. Zwycięstwo Kamila Stocha w 65. TCS nie było pewne. Przed finałowymi zawodami Polak o 1,7 punktu przegrywał z Danielem Andre Tande, a do tego martwiliśmy się o jego zdrowie po upadku w serii próbnej w Innsbrucku. Świetna praca fizjoterapeuty Łukasza Gębali spowodowała jednak, że Stoch był fizycznie gotowy do zawodów, a o resztę sam zadbał.
Już po pierwszej serii Polak wyszedł na prowadzenie w turnieju. Na półmetku konkursu w Bischofshofen zajmował 2. miejsce, a jego największy rywale Tande był sklasyfikowany tuż za nim. Norweg tracił do Polaka 4,5 punktu, dlatego w całych niemiecko-austriackich zawodach to nasz reprezentant prowadził (o 2,8 "oczka").
W finale dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi znakomicie wytrzymał presję. Skok na 138,5 metra zapewnił mu zwycięstwo w konkursie oraz w całym turnieju. Zupełnie presji nie wytrzymał natomiast Tande. Norweg, zapewne ze stresu, nie dopiął dobrze wiązania i po problemach w locie wylądował przed 120. metrem. Tym samym w klasyfikacji 65. TCS spadł na 3. miejsce, a wyprzedził go nie kto inny jak Piotr Żyła. Wiślanin zasłużył jednak na ten sukces, bowiem przez całe zawody skakał bardzo równo, a w Bischofshofen stanął na najniższym stopniu podium po skokach na 131. i 137. metr.
Nad Wisłą po takich wynikach w święto Trzech Króli zapanowała euforia. Co więcej, mogła być jeszcze większa. W radości z sukcesu Stocha i Żyły wielu umknął drugi skok Tande. Tymczasem warto było dokładniej przyjrzeć się próbie Norwega, ponieważ źle zmierzono mu odległość. Przyglądając się precyzyjnie jego skokowi na powtórkach widać, że wylądował około 112. metra, a nie jak mu zmierzono 117,5 metra. Gdyby nie doszło do pomyłki (już po turnieju na protest było za późno), to na 3. pozycji 65. edycję zakończyłby Maciej Kot, który ostatecznie był czwarty.
W 66. TCS Polska znów być może będzie cieszyła się z dwóch rodaków na końcowym podium. Realną szansę na 3. lokatę ma Dawid Kubacki, który w piątek wygrał kwalifikacje.
Na razie łącznie Polacy na tej skoczni czterokrotnie stanęli na podium. Przed Stochem i Żyłą dwukrotnie dokonał tego Adam Małysz. W 2001 roku wygrywając w Bischofshofen "Orzeł z Wisły" zapewnił sobie triumf w 49. Turnieju Czterech Skoczni z rekordową przewagą 104,4 punktu nad drugim Janne Ahonenem.
Czas zatem na 5., a może i 6. podium naszego reprezentanta na Paul-Ausserleitner-Schanze. Początek finałowego konkursu 66. TCS o 17:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS