MŚ w lotach: spora strata Stocha do lidera po 1. dniu. Dawid Kubacki: 18 punktów to mało

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

- 18 punktów to mało, można je odrobić jednym skokiem. Kamil na pewno będzie walczył do samego końca - tak stratę Kamila Stocha do Daniela Andre Tandego po pierwszym dniu mistrzostw świata w lotach narciarskich skomentował Dawid Kubacki.

Kubacki na mamucim obiekcie w Oberstdorfie jest niesamowicie regularny. W piątek jego skoki niewiele się od siebie różniły pod względem odległości. 211,5 metra w kwalifikacjach, w konkursie 207,5 i 208. Na półmetku rywalizacji daje mu to 10. miejsce. Dla 27-letniego zawodnika z Nowego Targu to powód do optymizmu.

- Jestem zadowolony z miejsca w dziesiątce, ze swoich skoków i z pracy, którą tutaj wykonałem. Od samego początku wszyscy spisujemy się w Oberstdorfie bardzo przyzwoicie. Moje próby były do siebie bardzo podobne. Do miana "lotnika" jeszcze mi trochę brakuje, ale przed nami dwa kolejne dni latania i może uda mi się dołożyć kilka metrów - mówił Kubacki.

- Trzymałem się ustalonego z trenerem planu i to działało. Wiadomo, że chciałbym polecieć jeszcze 15-20 metrów dalej, ale jeśli będę nadal skakał dobrze, to wypracuję sobie te lepsze odległości - dodał najlepszy po Kamilu Stochu polski skoczek piątkowych zawodów.

Przed konkursem poważnie obawiano się o warunki pogodowe - zbyt silny wiatr storpedował w czwartek kwalifikacje i zmusił organizatorów do przesunięcia ich na piątek. Na szczęście aura była dość łaskawa. Cały czas padał śnieg, ale wiatr, choć zmieniał kierunki, umożliwiał skakanie.

ZOBACZ WIDEO Polacy bez sukcesów w lotach. Nie dał rady nawet Adam Małysz

- Ze względu na opady śniegu warunki były dość ciężkie, przy lądowaniach trzeba było bardzo uważać. Jednak z wiatrem nie było już tak źle. Trochę namieszał, na mamuciej skoczni wiatr może mocno pomóc lub mocno przeszkodzić, a punktów odjętych lub dodanych nie ma znowu tak dużo. Biorąc jednak uwagę to, jakie były prognozy na te mistrzostwa, to i tak rewelacja - ocenił zawodnik Wisły Zakopane.

Po dwóch z czterech serii konkursowych MŚ w lotach prowadzi Norweg Daniel Andre Tande przed Niemcem Richardem Freitagem. Stoch jest trzeci, Kubacki 10., Stefan Hula 14., a Piotr Żyła 20. Polacy pokazują w Oberstdorfie znacznie lepszą dyspozycję, niż przed tygodniem w Bad Mitterndorf.

- Od samego początku skaczemy tutaj bardzo przyzwoicie, pokazujemy, że potrafimy walczyć. Między Kulm a Oberstdorfem nie mieliśmy szansy poskakać. Wydaje mi się, że w Bad Mitterndorf po prostu przytrafił się nam słabszy dzień. Ustalenie przyczyn jest jednak zadaniem trenerów, a nie naszym. Najważniejsze, że teraz spisujemy się już znacznie lepiej - stwierdził Kubacki.

Dobra forma Polaków pozwala im myśleć o medalu w niedzielnym konkursie drużynowym. Faworytami będą Norwegowie, mocni są Niemcy i Słoweńcy, ale i nasi reprezentanci mają realne szanse na podium.

- Od początku sezonu nasza drużyna jest bardzo mocna. Znamy swoją wartość, mamy kilku zawodników, którzy są w stanie rywalizować w Pucharze Świata na wysokim poziomie. Z drugiej strony nie ma się co napalać, trzeba wykonywać swoją robotę na skoczni - mówił Kubacki.

Zanim jednak zacznie się rywalizacja o medale w drużynie, rozdane zostaną cenne krążki za zawody indywidualne. Po pierwszym dniu zdecydowanym faworytem do złota jest Tande, który ma 10,9 punktów przewagi na Freitagiem i 17,8 nad Stochem. Kubacki uważa jednak, że jego kolega z kadry Polski wciąż może odebrać zwycięstwo Norwegowi.

- Od kiedy pamiętam Tande dobrze sobie radził na mamucich skoczniach. To kwestia jego techniki skakania, która pozwala mu odlatywać na tych największych obiektach. Na nich nie ma jednak stuprocentowych faworytów, bo jednym skokiem można bardzo dużo zyskać albo wszystko stracić. 18 punktów to mało, można je odrobić jednym skokiem. Kamil na pewno będzie walczył do samego końca, tak samo jak ja, Piotrek i Stefan - podkreślił polski skoczek.

Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: