Grzegorz Wojnarowski: Najkrótszy kryzys wiary w historii. Rządy "Króla Kamila" mają się dobrze (komentarz)

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Polacy na podium. Polska wygrała konkurs drużynowy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Polacy na podium. Polska wygrała konkurs drużynowy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle

Po słabych próbach Kamila Stocha w mniej ważnych seriach w Wiśle pojawiły się pierwsze obawy o formę naszego najlepszego skoczka. Po seriach ważnych tych obaw już nie ma. Rządy Stocha w skokach narciarskich wciąż mają się dobrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie ma żadnego powodu, żeby twierdzić, że Kamil Stoch przestał być najlepszym skoczkiem narciarskim na świecie - napisałem przed pierwszymi skokami nowego sezonu Pucharu Świata. Po piątkowych treningach (21. i 9. miejsce) i kwalifikacjach (dopiero 48. pozycja) w Wiśle pojawiły się jednak pierwsze głosy, że ten cały Stoch nie jest już taki dobry. I obawy o jego postawę w sobotnich zawodach drużynowych, które wzmógł jeszcze nieudany skok w serii próbnej (32. miejsce na 43 startujących).

W przedsezonowych typowaniach ekspertów Stoch najczęściej był wskazywany jako główny faworyt kolejnej zimy. Na niego stawiali choćby Thomas Morgenstern i Martin Schmitt, którzy na skokach narciarskich zjedli zęby i dobrze wiedzą, który zawodnik ma obecnie największe umiejętności i najlepiej wie, jak wygrywać. My nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie wykorzystali pierwszej lepszej okazji, by ponarzekać na jednego z naszych mistrzów.

Wystarczyły dwie kiepskie próby w treningach i słabe kwalifikacje, przez które Stoch ledwie przebrnął, by zaczęły się rozważania na temat jego formy. W swojej karierze wygrał już przecież prawie wszystko, więc pewnie przestało mu się chcieć. Nie wiadomo, czy jeszcze mu się zachce, a jeśli tak, to pewnie trochę na to poczekamy. Otóż Stochowi nadal się chce, i to bardzo! Dał na to dwa dowody, których nie da się podważyć - dwa znakomite skoki w wygranej przez Polaków "drużynówce".

126,5 metra i najlepsza nota w pierwszej serii, 129 metrów i najlepsza nota w serii drugiej, w której Biało-Czerwoni musieli odrobić czteropunktową stratę do Niemców. Nota łączna - oczywiście najlepsza. Jeśli ktoś uważał, że początek nowego sezonu nie będzie czasem Stocha, że teraz rządził będzie chociażby Rosjanin Jewgienij Klimow, to teraz musi zrewidować swoje przewidywania. "Król Kamil", jak ochrzcili go Niemcy po ubiegłorocznym spektakularnym Turnieju Czterech Skoczni, tak łatwo nie odstąpi tronu.

Amerykański trener koszykówki Rudy Tomjanovich zwykł mawiać: nigdy nie lekceważ serca mistrza. Mistrz, nawet jeśli zmaga się z trudnościami, dobrze wie, jak się zwycięża. Sprawdzony sposób to pokazać swoją siłę we właściwym momencie. I to właśnie zrobił nasz skoczek. Szybko pokazał wątpiącym, że w treningach, kwalifikacjach czy seriach próbnych może sobie skakać jak chce, bo liczy się tylko to, co zrobi w konkursie.

Jasne, seryjne zwycięstwa Stocha od początku sezonu nie są rzeczą pewną, ale już jego dobre i dalekie skoki we właściwych momentach tak. Na pytanie dlaczego, niech odpowie sam Kamil: - W moim przypadku wszystko układa się w takie koło: lubię skakać, ale przede wszystkim skakać daleko. Lubię też wygrywać. Żeby wygrywać, muszę daleko skakać. A żeby daleko skakać, muszę ciężko trenować, bo mamy teraz taki poziom, że nie da się bazować tylko i wyłącznie na tym, co kiedyś się wypracowało, trzeba iść do przodu. Wykonywanie ciężkiej pracy wymaga ode mnie znalezienia w sobie wewnętrznej siły. A żeby ją znaleźć, trzeba lubić to, co się robi. I tu koło się zamyka.

Koło zwykle zamyka się tak, że Stoch wchodzi na jeden ze stopni podium. Możecie być pewni, że w tym sezonie takich obrazków jeszcze się naoglądacie.

Trzykrotny mistrz olimpijski w pierwszych zawodach nowej edycji Pucharu Świata spisał się tak, jak robi to przez ogromną część swojej kariery - na medal. I zakończył najkrótszy w historii kryzys wiary w umiejętności wybitnego sportowca.

ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch wie jaki błąd popełnił podczas kwalifikacji. "Niepotrzebnie kombinowałem"

Komentarze (0)