Rafał Kot szczerze o organizatorach PŚ w Titisee-Neustadt: Niemcy się do tego nie przygotowywali

PŚ w skokach w Titisee-Neustadt, jeszcze na kilka dni przed zawodami, został odwołany. Warunki pogodowe (wysokie temperatury i deszcz) nie mogą jednak do końca usprawiedliwiać organizatorów w Niemczech. Zwrócił uwagę na to Rafał Kot.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Rafał Kot East News / Na zdjęciu: Rafał Kot
- Jak zawsze kilka dni przed zawodami przeglądałem sobie portale pogodowe. Według zapowiedzi meteorologów miało mocno wiać. Co do samej temperatury, prognozowano około 7 stopni Celsjusza. Jednakże po tym jak w Polsce udało się przygotować skocznię przy kilkunastu stopniach na plusie, nie byłem tym bardzo zmartwiony. Myślałem, że tak bogaty kraj, o takich tradycjach w skokach jak Niemcy, nie będzie miał problemów z przygotowaniem skoczni - podkreślił były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.

Co prawda organizatorzy zmagań w Titisee-Neustadt, jeszcze przed decyzją FIS-u, informowali, że mają odpowiednią ilość śniegu. Teraz trudno jednak uwierzyć w ich zapewnienia. Skoro federacja tak wcześnie odwołała zawody, to znaczy, że nie widziała jakichkolwiek szans na przeprowadzenie zmagań.

Tymczasem jak organizować konkursy Pucharu Świata w skokach nawet przy bardzo złych warunkach pokazali Polacy, a dokładniej organizatorzy zawodów w Wiśle. Na początku listopada musieli oni zmagać się z wysokimi temperaturami, opadami deszczu, a mimo to wyprodukowali śnieg, uchronili go przed silnym deszczem, w odpowiednim czasie rozłożyli na skocznię i zorganizowali znakomite zawody.

- Teraz jestem zatem jeszcze bardziej pełen podziwu dla organizatorów w Wiśle, że mimo takich przeciwieństw pogodowych, byli w stanie przygotować obiekt i przeprowadzić konkursy PŚ. Tymczasem Niemcy w ogóle się do tego nie przygotowywali - podkreślił Rafał Kot.

Trudno jednak oczekiwać, by niemieckich organizatorów spotkały jakieś kary za nie zorganizowanie zawodów. Takowe mogliby ewentualnie otrzymać Polacy, gdyby to u nas nie odbyły się zmagania.

- Różnica jest właśnie taka, że gdybyśmy to my, Polacy, nie zdążyli przygotować skoczni, skutki byłyby bardzo złe. Mogłyby zostać wyciągnięte wobec nas konsekwencje. Tymczasem u Niemców odwołanie przejdzie bez echa - zwrócił uwagę rozmówca WP SportoweFakty i dodał: - Niestety to boli, że przygotowujemy skocznię i całą oprawę Pucharu Świata prawie najlepiej na świecie, a często są do nas pretensje. Natomiast innym wolno więcej.

Najprawdopodobniej w dniach 7-9 grudnia żadna inna miejscowość nie zorganizuje zmagań w Pucharze Świata w skokach. Zawodników czeka zatem przerwa, a do rywalizacji o Kryształową Kulę wrócą w dniach 14-16 grudnia.

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Zgadzasz się, że gdyby to w Polsce odwołano zawody PŚ w skokach, to FIS wyciągnąłby konsekwencje?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×