Stefan Horngacher liczy się ze zdaniem małżonki. Już raz życie rodziny było ważniejsze

Getty Images / Na zdjęciu: Nicole Hoffmeyer
Getty Images / Na zdjęciu: Nicole Hoffmeyer

Polska zyskała sojusznika w staraniach o przedłużenie umowy Stefana Horngachera. To Nicole Hoffmeyer, małżonka trenera. Austriak liczy się z jej zdaniem, co pokazały wydarzenia z przeszłości, gdy zamiast pracy w Polsce wybrał życie rodzinne.

W tym artykule dowiesz się o:

Bez wątpienia nie byłoby sukcesów polskich skoczków bez Stefana Horngachera. To Austriak wyciągnął ich z kryzysu po tym jak metody szkoleniowe Łukasza Kruczka przestały działać. Efekt jest taki, że staliśmy się wiodącą nacją w skokach narciarskich. Prowadzimy w klasyfikacji Pucharu Narodów, w czołowej dziesiątce Pucharu Świata mamy aż trzech reprezentantów. Tak dobrze nie było nigdy wcześniej.

Horngacher zarabia tyle, co programista. Czytaj więcej! 

Rosną jednak obawy, że są to ostatnie miesiące pracy 49-latka w Polsce. Umowa Horngachera wygasa z końcem sezonu i nadal nie została przedłużona. Coraz częściej da się słyszeć, że Austriak jest już po słowie z niemieckim związkiem.

Jednak dość niespodziewanie Polacy znaleźli sojusznika w postaci małżonki Horngachera - Nicole Hoffmeyer. Według sport.pl, Niemka wolałaby, aby trener nadal pracował z Kamilem Stochem i spółką. Paradoksalnie, będąc pierwszym trenerem polskiej reprezentacji, miałby bowiem więcej wolnego czasu i częściej bywałby w domu. To dla Hoffmeyer najważniejsze.

Rodzina ważna dla Horngachera

Horngacher mógł wcześniej budować potęgę Polski. Gdy Apoloniusz Tajner szukał następcy Heinza Kuttina, myślał o zatrudnieniu jego rodaka. Horngacher miał wtedy za sobą pracę z kadrą B i zbierał dobre recenzje. Wybrał jednak życie rodzinne. Ważniejsza okazała się małżonka i świeżo narodzone dziecko.

- Gdyby nie moja sytuacja rodzinna, może i zostałbym w Polsce. Bycie pierwszym trenerem to wielkie wyzwanie i dużo wyrzeczeń. Chcę teraz zająć się rodziną - mówił wówczas "Gazecie Wyborczej".

ZOBACZ WIDEO Kapitalna seria Piątka trwa! Tym razem strzelił Romie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Hoffmeyer to była narciarka alpejska. Po zakończeniu kariery wybrała pracę z reprezentacją Niemiec w charakterze fizjoterapeuty. Z Horngacherem pobrali się w 2012 roku, sześć lat wcześniej na świat przyszła ich córka - Dana Maria.

- Masaże to moje główne zajęcie. Nie jest to łatwa praca, bowiem jest bardzo czasochłonna. Od wczesnego poranka do późnego wieczora jestem zajęta utrzymywaniem sprawności zawodników - mówiła przed laty Hoffmeyer portalowi skijumping.pl o swojej pracy.

- Haruje z nami jak wół - przyznawał z kolei Michael Uhrmann, niemiecki skoczek.

Życie w trasie

Przed laty Horngacher wybrał wspólne życie z żoną w Hinterzarten. Gdy ona pracowała jako fizjoterapeutka, on zajął się młodszymi skoczkami z Niemiec. Później zaczął indywidualną współpracę z Martinem Schmittem. Mógł przy tym w pełni poświęcić się życiu rodzinnemu, dbając o wychowanie córki.

Powrót do Polski i praca z naszą reprezentacją nie zmieniły aż tak mocno jego życia. Austriak nigdy nie wynajął mieszkania w naszym kraju, zaś Hoffmeyer pozostała w ojczyźnie. Gdy tylko kończył się okres treningów czy zgrupowania, wracał do domu i spędzał czas z małżonką i dzieckiem. Bywało, że zajęcia prowadzili jego asystenci.

Horngacher zaczął życie w rozjazdach, podróżując między naszym krajem a Hirterzarten. Dlatego już przed rokiem, gdy przedłużał umowę z PZN o ledwie dwanaście miesięcy, mówiło się o możliwym objęciu reprezentacji Niemiec. Tak, aby być bliżej rodziny. Eksperci zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że po sezonie 2018/2019 wygaśnie kontrakt Wernera Schustera.

Proroctwo się sprawdza

W Niemczech niektórzy nie mają już wątpliwości, że Horngacher zakończy pracę z Polską po tym sezonie. - Dla mnie byłoby to zaskakujące, gdyby nie został trenerem kadry Niemiec. To najbardziej logiczna i najlepsza opcja, jaką teraz mamy - powiedział ostatnio Dieter Thoma, świetny przed laty niemiecki skoczek.

Polacy chcą podwyżki dla Horngachera. Czytaj więcej! 

Póki co, szkoleniowiec gra na czas. W rozmowie z Telewizją Publiczną stwierdził, że decyzję najpewniej ogłosi w marcu. To daje cień nadziei Biało-Czerwonym, że nie wszystko stracone. Być może uda się jeszcze przekonać Horngachera do pozostania w naszym kraju.

Kluczowe może być zdanie Hoffmeyer, która wcale nie jest orędownikiem pracy Horngachera z reprezentacją Niemiec. Małżonka austriackiego trenera wie, że dojdą mu wtedy nowe obowiązki. Nie wracałby już tak często do domu, nie można by też oddelegować asystentów do prowadzenia treningów.

Za to w Niemczech zajmowałby się nie tylko główną reprezentacją, ale też kadrami regionalnymi. Jeszcze rzadziej bywałby w domu, niż ma to miejsce w tej chwili. Co więcej, u naszych zachodnich sąsiadów nie mógłby liczyć na tak pokaźny budżet na nowe rozwiązania techniczne, a Horngacher jest znany z tego, że ma słabość do sprawdzania innowacji. Mogłoby się okazać, że bez tego wyniki niemieckiej kadry nie poszłoby w górę. To byłby cios dla reputacji Austriaka, który teraz jest określany mianem głównego budowniczego sukcesów Polaków.

A jeśli to blef?

Polacy muszą też założyć, że słowa Hoffmeyer to zwykły blef. Jak to bywa w negocjacjach, póki nic nie jest oficjalnie przesądzone, wszystkie chwyty dozwolone. Być może wypuszczenie informacji to sposób na to, by każda ze stron podbiła stawkę. Już nawet nie chodzi o samą pensję Horngachera, ale chociażby budżet całej kadry.

Austriak pokazał już swoimi poprzednimi wyborami, że rodzina bywa dla niego ważniejsza niż kariera. I to jej głos może być decydujący przy podejmowaniu decyzji. Jeśli uzna on, że po kilku latach w Polsce chce być bliżej domu, a Niemcy zapewnią mu komfortowe warunki, to nic go nie powstrzyma. Niestety.

Do terminu wyznaczonego przez Horngachera zostało już tylko kilka tygodni. Nie zostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość.

Komentarze (1)
avatar
Tomek GKS
6.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Teraz czas dla Panow Apoloniusza i Adama żeby wykazali się dobrym zmysłem i odpowiednią motywacją dla Stefana. W tym temacie nie wolno oszczędzać! Powodzenia Panowie.