- Pod kątem mistrzostw świata w Seefeld starałem się zrobić wszystko, co było możliwe. Jestem optymistycznie nastawiony i, tak jak wcześniej, mam zamiar dawać z siebie wszystko - napisał na swoim blogu kilka dni temu Gregor Schlierenzauer. Ogłosił również, że po 10-tygodniowej pauzie znów wystartuje w Pucharze Świata.
Choć pierwszy po dłuższej przerwie występ w I-ligowych zawodach przypadł na wietrzne i mroźne Lahti, Austriak nie kryje zadowolenia. Cieszy go, że, jak pisze, "znów będzie tam, gdzie jego miejsce", ale powodem do entuzjazmu jest też fakt, że powiedzie się kolejny z punktów programu, jaki realizuje w ramach indywidualnych przygotowań do upragnionego udziału w czempionacie.
Czytaj także: PŚ w Lahti: Ryoyu Kobayashi wygrał kwalifikacje. Kubacki i Stoch w czołówce
O tym, że start w tegorocznych mistrzostwach jest dla niego priorytetem, mówił jeszcze przed rozpoczęciem trwającego sezonu. Wówczas nie przewidział jednak, że jego dyspozycja nie pozwoli mu na regularne występy i osiąganie wyników, dzięki którym "bilet do Seefeld" miałby jak w banku. W Lahti chce postawić wszystko na jedną kartę i udowodnić szkoleniowcom, że nie zmarnował okresu, na jaki został wycofany z PŚ. Pierwsza odsłona, czyli piątkowe kwalifikacje, jest dobrą wróżbą przed sobotnim konkursem - znakomity niegdyś skoczek otarł się o pierwszą "10", kończąc je na 11. miejscu.
Gregor Schlierenzauer nie jest jednak jedynym zawodnikiem, dla którego Puchar Świata w Lahti jest wydarzeniem wielkiej wagi i ważną próbą sił. W bardzo podobnej sytuacji jest Maciej Kot. Skoczek, który w ubiegłych latach należał do czołówki Pucharu Świata i był w stanie triumfować w zawodach, trwającego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Najwyższa jego lokata to wywalczone w Japonii 21. miejsce. Niestety pozycje poza finałową "30", i co gorsza - także te poza konkursową pięćdziesiątką - przeważają.
Czytaj także: PŚ w Lahti. Maciej Kot: Jesteśmy drużyną. Wygrywamy i przegrywamy razem
Nad zaskakująco kiepską dyspozycją Polaka ubolewał nawet sam Toni Innauer. - Trochę mi go szkoda. Wiem, że jest bardzo utalentowany i był w ścisłej czołówce. Teraz walczy z ustabilizowaniem i wydłużeniem wybicia - tłumaczył w rozmowie z WP Sportowe Fakty Austriak. Stefan Horngacher, jego rodak i szkoleniowiec polskich skoczków narciarskich postanowił pomóc Kotowi, wycofując go ze startu w lotach w Oberstdorfie. Dał mu tym samym czas na spokojne odbycie jednostek treningowych i popracowanie nad problematycznymi elementami jego skoków.
Podobnie jak w przypadku Schlierenzauera, dobry występ Polaka w Finlandii zwiększyłby jego szanse na start w mistrzostwach świata, które rozpoczynają się za niespełna dwa tygodnie w Austrii. Gdyby zaskarbił sobie zaufanie trenera, w raz z kolegami broniłby tytułu mistrza świata wywalczonego w razem z drużyną w Lahti.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa