Dla portalu skijumping.pl Andrzej Wąsowicz ujawnił, że podczas tegorocznego kongresu FIS w Zurychu, działacze światowej federacji poprosili polskich organizatorów, żeby o tydzień przesunęli rywalizację w Wiśle. Polski termin miało zająć natomiast Hinterzarten, które w tym roku organizuje inaugurację Letniego Grand Prix skoczkiń i chciało również na początku cyklu gościć najlepszych skoczków.
Polska delegacja na takie rozwiązanie się jednak nie zgodziła. Tym samym inauguracja LGP odbędzie się tak jak wcześniej planowano w dniach 20-21 lipca w Wiśle (konkurs drużynowy i indywidualny), a do niemieckiego Hinterzarten najlepsi skoczkowie zawitają tydzień później.
Czytaj także: gmina Szaflary zapłaci wielką karę za bałwana dla Dawida Kubackiego
- Nie mogliśmy zgodzić się na ten termin (27-28 lipca), ponieważ w grę wchodzą rezerwacje hotelowe, a także szereg odbywających się w Wiśle remontów, które w tym okresie mają być wstrzymane. Ważnym aspektem były też konsultacje z Telewizją Polską, która nie pokazywałaby wówczas zawodów w programie pierwszym, co oznaczałoby wycofanie się sponsorów. Nie mogliśmy się zgodzić na proponowane rozwiązanie. Oznajmiliśmy FIS, iż zamiana terminu konkursów będzie oznaczała naszą rezygnację z ich przeprowadzenia, skoro dochodzi do takiego mieszania - wyjaśnił Andrzej Wąsowicz w rozmowie z Dominikiem Formelą dla portalu skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Na szczęście poza próbą zmiany terminu, FIS nie miał innych uwag do organizatorów zawodów Wiśle. Po zamontowaniu w poprzednich latach siatek przeciwwietrznych i torów lodowych, skocznia spełnia wszystkie wymagania. Do tego w listopadzie na polskim obiekcie nie ma problemu z przygotowaniem sztucznego śniegu, dlatego również o inaugurację Pucharu Świata 2019/2020 w Wiśle kibice mogą być spokojni.
- Inauguracja sezonu zwyczajnie się opłaca. Początek zimy gwarantuje tłumy kibiców, ale jest walka pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami. Niektórzy z niej wypadają. Niewątpliwie pomogła nam porażka kolegów z Niemiec, którzy nieco zawalili przygotowanie zawodów w Titisee-Neustadt (w grudniu 2018 roku odwołano w tej miejscowości zawody PŚ - przyp. red.). Nam, kilka tygodni wcześniej, udało się przygotować obiekt na czas - podkreślił prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego dla skijumping.pl.
Czytaj także: Maciej Kot mówi o odejściu Stefana Horngachera