Trzykrotny mistrz olimpijski na Salpausselce zwykle czuł się jak ryba w wodzie. W pierwszej serii zaprzeczył jednak tej tezie, bowiem po pasywnym locie skoczył 114 metrów i przed finałową serią zajmował 24. lokatę.
W finałowej serii Kamil Stoch uzyskał 126,5 metra. Za styl od norweskiego sędziego dostał dwudziestkę! Długo po swoim skoku prowadził. Łącznie awansował o 12 miejsc i zajął 12. pozycję.
- Pierwsza seria? To była katastrofa! Miałem "cudowny" pomysł udoskonalenia swoich skoków, ale niestety gorzej było z samym wykonaniem. Nie wszystko wyszło tak jak chciałem, to co planowałem nie wyszło, a to na co nie liczyłem, wyszło super - powiedział Stoch przed kamerami Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Piekielnie trudne zadanie Dawida Kubackiego. "Stefan Kraft się obroni!"
- Mam mieszane uczucia. Tak czasami niestety bywa. Brakowało tych kwalifikacji dzisiaj, zabrakło po prostu jednego skoku - dodał.
Komentator stacji zapytał Stocha, czy oglądał sobotnie spotkanie Liverpoolu FC. The Reds sensacyjnie przegrali na wyjeździe z Watfordem FC aż 0:3. Skoczek odpowiedział w sposób zabawny, odnosząc się do "popisów" polskiej drużynówki (szóste miejsce).
- Oczywiście, że oglądałem mecz Liverpoolu. Myślę, że obserwowali nasze poczynania w "drużynówce" i też tak zagrali - skomentował.
Teraz przed skoczkami najtrudniejszy turniej w sezonie, czyli Raw Air. Zawody rozpoczną się już w piątek 6 marca od prologu (kwalifikacji do konkursu indywidualnego) w Oslo. Transmisja na żywo w Eurosporcie 1.
- Raw Air? To na pewno duże wyzwanie, dla każdego zawodnika. To maraton, i pod względem fizycznym i mentalnym. Trzeba dobrze gospodarować energią. Żeby nie brakło paliwa - zaznaczył Stoch.
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Puchar Świata Lahti. Piotr Żyła jakiego nikt nie znał. I to po życiowym sukcesie
- Skoki narciarskie. Puchar Świata Lahti 2020. Słabsze skoki Polaków to kwestia sprzętu? "Być może coś przeoczyliśmy"