Śmierć i samotność. To one są najgorsze w koronawirusie

Getty Images / Anadolu Agency / Na zdjęciu: Ponte San Pietro, Włochy
Getty Images / Anadolu Agency / Na zdjęciu: Ponte San Pietro, Włochy

- Ten czas na zawsze zmieni nasze życie - Sandro Pertile dla WP SportoweFakty zdał relację z sytuacji we Włoszech. Dyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich do głębi przeraża fakt, że na Covid-19 umiera się w samotności.

18279 osób zmarło we Włoszech wskutek zakażenia koronawirusem. Od środy zarejestrowano 1615 nowych zakażeń. Obecnie 96 tys. Włochów nosi w sobie wirusa.

- Sytuacja powoli się poprawia. Liczba osób zakażonych wciąż jest wysoka, ale od kilku dni statystyki zmierzają w lepszą stronę. Mamy nadzieję, że najgorsza część tej historii jest już za nami. Po kilku potwornych tygodniach czujemy się lepiej - podkreśla Sandro Pertile.

Chwila wytchnienia pozwala na ułamek sekundy zapomnieć o spustoszeniu, jakie wirus wyrządził we Włoszech. Najgorsze są dwa aspekty choroby. Pierwszy jest oczywisty. To śmierć.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"

- Gros tych, którzy umarli, było w zaawansowanym wieku. To nasze matki i ojcowie, babcie i dziadkowie, a wreszcie siostry i bracia. To oni rozwijali ten kraj, szczególnie po drugiej wojnie światowej. Drugi aspekt jest taki, że kiedy ktoś przebywa w szpitalu, nie może liczyć na wizyty najbliższych. Żyjesz samotnie przez kilka ostatnich dni swojego życia. Z punktu widzenia czysto ludzkiego, to jest do głębi wstrząsające - tłumaczy Pertile.

Sam uważnie śledzi informacje przekazywane przez rząd i autorytety w zakresie medycyny. Od czterech tygodni przebywa w mieszkaniu i wychodzi wyłącznie w koniecznych sytuacjach. Zaznacza, że taka postawa to powód, dzięki któremu sytuacja powoli ulega zmianie. Dba o zdrowie swojej rodziny i wszystkich rodaków, unikając nieodpowiedzialnych zachowań.

- Włosi rozumieją, jak ważny jest to moment. Ludzie boją się utraty pracy, a przedsiębiorstwa, że nie będą mogły produkować i sprzedawać swoich towarów. Rozumiemy jednak także, że ten czas na zawsze zmieni nasze życie. Wspieramy się nawzajem, pomagamy, jak tylko możemy. Jesteśmy teraz bardziej zjednoczonym krajem niż dotychczas. Będziemy jeszcze bardziej skupiać się na innych. Staniemy się silniejsi - wieszczy dyrektor PŚ.

Jaki będzie sport po pandemii? Istnieje wiele czynników, które na to wpłyną. Najważniejszy to czas - to, jak długo jeszcze wirus będzie związywać ręce sportowcom, związkom i organizatorom zawodów.

- Staramy się przygotowywać na każdy scenariusz. Na razie w najgorszej sytuacji są letnie sporty i imprezy w ich zakresie, jak igrzyska, Wimbledon, Formuła 1, MotoGP czy rozgrywki piłkarskie. Mamy nadzieję, że w konkurencje zimowe wirus aż tak nie uderzy.

Na temat mistrzostw świata w lotach narciarskich wciąż jest mnóstwo plotek. Obecnie FIS rozważa możliwe scenariusze. Wciąż jednak nie ma ostatecznej decyzji. Zapadnie prawdopodobnie w maju.

- Także jeśli chodzi o FIS Grand Prix rozważamy wiele opcji. Pracujemy nad projektem, który pod koniec kwietnia przedstawimy komitetowi zajmującemu się kalendarzem imprez - informuje Pertile.

Włoch nie chce oceniać, jak pandemia wpłynie na formę skoczków. Szczególnie, że sytuacja związana z koronawirusem wygląda inaczej w zależności od kraju. Jednak sam start normalnych przygotowań do sezonu, jak wszystko na świecie, znacząco się opóźni.

Rafał Sonik: Izolacja w okresie globalizacji to niezwykły paradoks >>
Mateusz Bieniek w centrum pandemii koronawirusa. Reprezentant Polski opowiada o życiu we Włoszech >>

Źródło artykułu: