W sieci niewiele jest informacji o prywatnym życiu Andrzeja Stękały. Nawet po wywalczeniu przez skoczka brązowego medalu w konkursie drużynowym MŚ w lotach narciarskich trudno będzie uzyskać informacje zza kulis. Skoczek chroni bowiem swoją prywatność. Tak samo do sprawy podchodzi jego najbliższa rodzina. Dla WP SportoweFakty mały wyjątek zrobił Janusz Stękała, brat Andrzeja, który na co dzień prowadzi autoserwis w Dzianiszu.
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Niedzielny wieczór zapamięta pan na długo.
Janusz Stękała: To prawda. Byłem bardzo zadowolony ze skoków Andrzeja. Ze skoku na skok prezentuje się coraz lepiej. Widać też, że przełamał się nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Miał dosyć niepowodzeń.
Tak, był zupełnie innym człowiekiem, kiedy nie szło mu na skoczni.
Z zewnątrz wygląda na osobę niezwykle łagodną. Potrafi się wkurzyć?
W słabych momentach bywa bardziej smutny niż zdenerwowany. Poza tym faktycznie jest pozytywnym facetem. Każdy sukces mocno wpływa na jego nastrój i formę. Dobre skoki powodują, że kolejne są jeszcze lepsze. Nakręca się.
To było widać choćby w Planicy. W niedzielę był niesamowicie zmotywowany.
I skakał coraz lepiej! Jestem jednak pewny, że potrafi latać jeszcze dalej.
Kto wspiera go w codziennym życiu?
Mama, rodzina i paczka najbliższych przyjaciół. Wszyscy mieszkają w okolicach Zakopanego.
Co sprawia, że zapomina o obowiązkach, pracy?
Zajęciem, które uwielbia, jest gra z kolegami w League of Legends przez sieć. Wtedy jest zupełnie wyluzowany. Oczywiście to także wielki pasjonat motoryzacji ze szczególnym uwzględnieniem Formuły 1. Dużo ogląda, a potem czyta wywiady i zasięga wszelkich informacji po kolejnych zawodach.
Czerpie z Roberta Kubicy?
Bardziej z Hamiltona. To jego ulubiony sportowiec.
Andrzej często podkreśla, że do sukcesu pomogła mu dojść też ekipa zakopiańskiej karczmy, w której jest kelnerem.
Tak, tam mógł zarabiać na życie. Druga sprawa to atmosfera, która tam panuje. Kiedy wokół ma się dobrych kolegów z pracy, łatwiej jest skupić się na obowiązkach. Nie miał też problemu z braniem wolnego i trenowaniem skoków - z szefami dogaduje się bez problemu.
Jak powitacie go, kiedy wróci z Planicy?
Trzeba otworzyć Jacka Danielsa!
Ciekawe, co na to trener!
Oczywiście żartuję! Ale powitanie na pewno będzie huczne. Z niecierpliwością czekamy, aż wróci do domu.
Andrzej Stękała wykrzyczał jedno słowo. To wystarczy za cały komentarz >>
"Andrzej Ty świrze!". Twitter po brązowym medalu polskich skoczków >>